A-klasa: Widawa lepsza w starciu wrocławskich beniaminków
W niedzielę 23 października nasz pierwszy zespół rozegrał kolejny mecz w A-klasie. Przed własną publicznością podejmowaliśmy Muchobór Wrocław i nie zawiedliśmy oczekiwań widawskich kibiców. W meczu padło dużo bramek, a nasz zespół wyszedł z niego zwycięsko.
W bardzo pogodne przedpołudnie 23 dnia października nasz pierwszy zespół rozgrywał spotkanie w ramach jedenastej kolejki spotkań w grupie II wrocławskiej A-klasy. "Widawianie" przed własną publicznością podejmowali innego beniaminka - Muchobór Wrocław. Nasz zespół przed tym spotkaniem zajmował dziewiąte miejsce w stawce, z dorobkiem jedenastu oczek, a rywale zamykali tabelę z czterema skalpami w dorobku. Faworyta wskazać było jednak łatwo, ale wiedzieliśmy, że łatwej przeprawy mieć nie będziemy.
W Widawie da się zaobserwować (co niestety jest niepokojącą tendencją), że na meczach domowych przy Kominiarskiej nasza kadra zawsze jest szersza i bardziej optymalna niż na wyjazdach. Po porażce z Twardogórze skład znów znacząco się różnił. Nie było w nim Filipa Borysewicza, Kuby Karczewskiego (grali swój mecz w drugiej drużynie), nieobecny był również Łukasz Wiraszka, Sebastian Glinka (kontuzja), a w dalszym ciągu także Arkadiusz Pawlak i Mateuszowie - Suchański i Hołyński. Do składu wrócili - Kamil Kusz, Bartosz Dworaczyk, Jakub Jankowski, a także wskoczył do niego Jarosław Śmieja z drugiej drużyny. Wystawiony przez trenera Michała Pondla skład różnił się także do tego w Twardogórze. W bramce bez zmian, czyli nasz widawski Kepa - Jakub Pondel. W obronie kapitan Konrad Chmielak, Daniel Garbaty i tutaj pierwsza zmiana - Jarosław Śmieja. Na wahadłach Kacper Bereda i za Macieja Adamczyka, który usiadł na ławce rezerwowych - Miłosz Jagodziński. W środku pomocy obok Marcina Mackiewicza jego etatowy partner - Kamil Kusz. W ataku Jakub Jankowski (za Roberta Papiewskiego), Piotr Miklas i Bartosz Dworaczyk, który zastąpił Rafała Dzietczyka. Ławka rezerwowych to wcześniej wspomniany Adamczyk, Dzietczyk, Papiewski i Bryś.
Mecz zaczął się dla nas najlepiej jak mógł. Od razu ruszyliśmy do ataku i w 3 minucie wywalczyliśmy rzut rożny. Dobrą piłkę z narożnika boiska na bliższy słupek zagrał Jagodziński. Tam zrobiło się zamieszanie. Piłki nie wybili obrońcy, nie złapał jej też bramkarz i Miklas na wślizgu wepchnął ją do bramki. 1:0. Strzelony gol dodał nam animuszu i 10 minut później prowadziliśmy już różnicą dwóch goli. Kusz rozciągnął akcję do boku (do środka znaczy się) do Mackiewicza, a ten mając nieco miejsca przed polem karnym przymierzył i zdecydował się na uderzenie po którym futbolówka znalazła drogę do bramki tuż przy słupku. 2:0. Po chwili mogliśmy mieć trzeciego gola dla Widawy, ale z rzutu wolnego Garbaty uderzył minimalnie obok słupka. Co się jednak odwlecze to nie uciecze i w 20 minucie kibice zgromadzeni przy Kominiarskiej oglądali trzeciego gola. Jankowski zgrał piłkę przed pole karne do Dworaczyka, a ten technicznym uderzeniem pokonał bramkarza. 3:0. Niestety po trzeciej strzelonej bramce w nasze szeregi wdarło się rozluźnienie i popełniliśmy niewybaczalny błąd prowadzący do utraty gola. Garbaty zamiast zagrać piłkę po linii zdecydował się na podanie do środka do Śmieji, ten zamiast dopaść do piłki i przyjąć ją prawą nogą, chciał ją sobie przepuścić do lewej i stracił piłkę na rzecz przeciwnika. Ten pociągnął z nią w kierunku szesnastki i zagrał na zamknięcie do nadbiegającego przy lewym słupku kolegi. Po drodze napastnik uciekł Jagodzińskiemu i z bliska umieścił piłkę w siatce. 3:1. Na szczęście nasz zespół natychmiastowo na to trafienie odpowiedział. Miklas posłał piłkę prostopadłą w kierunku Dworaczyka, ta po rykoszecie od obrońcy doszła do swojego adrestata, który po drodze wyminął bramkarza i skierował ją do pustej bramki, strzelając swojego premierowego gola w widawskich barwach, w oficjalnym meczu. 4:1. Niestety o ile w ofensywie spisywaliśmy się jak należy to w defensywie tego dnia nie byliśmy zbyt pewni, zwłaszcza w pierwszej połowie. Kolejna próba rozegrania od tyłu, Śmieja traci piłkę na rzecz jednego z przeciwników, a ten mając przed sobą tylko J.Pondla płaskim strzałem przy słupku go pokonuje. 4:2. No już dawno nie było tak, żeby dwa nasze zagrania poprowadziły bezpośrednio do utraty goli. No cóż. Nie zamierzaliśmy się jednak załamywać. W dalszym ciągu staraliśmy się grać do przodu, chociaż kilka razy przeciwnik zagroził naszej bramce po stałych fragmentach gry. Na szczęście nasz bramkarz nie musiał ani razu interweniować. My natomiast mogliśmy strzelić gola numer pięć i sześć. Najpierw Jankowski z bliska uderzył wprost w bramkarza, a po chwili sytuację sam na sam z kiperem przyjezdnych zmarnował Dworaczyk. Był jeszcze kąśliwy strzał Kusza z dystansu po którym futbolówka przeleciała nieznacznie obok słupka. W 40 minucie w końcu dopięliśmy swego i po szybkim kontrataku strzeliliśmy piątego gola. Miklas prostopadle wypuścił w bój Jankowskiego, który wyminął bramkarza i pewnie trafił do "pustaka". Przy tej sytuacji sporo do powiedzenia mieli gracze Muchoboru, którzy reklamowali spalonego. My nie będziemy długo na ten temat dywagować, ale zdaje nam się, że ofsajdu nie było, bo linię spalonego złamał stoper "zielonych". 5:2. To nie był jednak koniec emocji w pierwszej połowie i tuż przed gwizdkiem na przerwę padł kolejny gol, niestety trzeci dla WKS-u. Śmieja bez potrzebny sfaulował w naszym polu karnym, przy linii końcowej kapitana gości i sędzia podyktował rzut karny. Karnego nasz bramkarz nie wyczuł, rywal strzelił obok niego i do przerwy po radosnych 45 minutach mieliśmy wynik - 5:3, który niewątpliwie cieszył kibiców, zwłaszcza tych, którzy lubią oglądać dużą ilość bramek. Padło ich przecież osiem.
W drugiej odsłonie już takich fajerwerków nie mieliśmy. Trener Michał Pondel w przerwie cieszył się z ofensywnego nastawienia, ale uczulił przy tym defensorów, żeby w tak łatwy sposób nie dopuszczali do utraty bramek. Liczyły się bowiem trzy punkty i trzeba było zachować koncentracje. W przerwie widawski szkoleniowiec zmuszony był dokonać jednej zmiany. Kusz boisko opuścił (jechał chłop na uczelnie na zajęcia), a zastąpił go Papiewski. Wracając do przebiegu drugiej części spotkania to nie była ona już taka ofensywna, nasz zespół zaczął grać odpowiedzialnie, bardzo dobrze wywiązując się ze swoich zadań defensywnych, pozwalając rywalom w zasadzie na stworzenie dwóch groźnych sytuacji. My natomiast atakowaliśmy częściej, ale brakowało w naszych poczynaniach tego ostatniego zagrania lub optymalnie podjętej decyzji. Wracając jednak do tego Papiewskiego to zanotował on wejście smoka, w 53 minucie w zasadzie zamykając losy spotkania. Piłkę z prawego skrzydła wrzucał Jagodziński, po drodze zbyt krótko wybili ją obrońcy Muchoboru i ta trafiła na linię "szesnastki" do Papiewskiego, który ładnym uderzeniem z powietrza, tuż przy słupku nie dał szans bramkarzowi. 6:3. W kolejnych fragmentach gry dokonywane były kolejne zmiany. Dworaczyka zastąpił Bryś, Miklasa - Dzietczyk, a Jankowskiego - Adamczyk. Jeśli zaś chodzi o sytuacje to uderzenie Mackiewicza sprzed pola karnego przeleciało tuż nad poprzeczką. Bereda z 12 metra trafił w obrońcę. Miklas w bramkarza, a gola Dzietczykowi zabrał Jagodziński, który na dalszym słupku z dwóch metrów, na pustą bramkę uderzył tuż nad poprzeczką. Wracając natomiast do tych sytuacji Muchoboru to w 70 minucie po centrze z rzutu rożnego nasz bramkarz wypiąstkował piłkę przed siebie (za krótko, ale ściągnął futbolówkę z głowy rywalowi). Potem kapitan tej drużyny w zamieszaniu pod bramką uderzył z powietrza - nad poprzeczką, a na koniec widawski golkiper popisał się dobrą interwencją. Bereda pozwolił na zagranie piłki z linii końcowej, na krótszym słupku napastnik rywali uderzył pod poprzeczkę, ale nasz bramkarz rękę zostawił i przeniósł "balon" nad poprzeczką. W międzyczasie mieliśmy jeszcze jakieś kartki. Wcześniej za krytykę orzeczeń sędziowskich, były też za faule i takowe upomnienie otrzymał jeden nasz przedstawiciel - Jankowski. W drugiej połowie nasza kontrola nad meczem była lepsza, nie popełniliśmy prostych błędów i wygraliśmy - 6:3.
Wygrana Widawy 6:3 jest zasłużona, aczkolwiek martwi fakt, że w bardzo prosty sposób straciliśmy trzy gole. Jak przecież wiemy nasz trener wolałby wygrać 3:0, niż 6:3, więc w defensywie będzie kilka rzeczy do omówienia. Plan jednak wykonany został, zgarnęliśmy trzy punkty z zespołem zamykającym tabelę i mamy na swoim koncie już 14 oczek. Naszym zawodnikom gratulujemy wygranej, a rywalom dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia w kolejnych spotkaniach. Przed nami kolejne treningi, a w najbliższą niedzielę wyjazd na trudny teren do Milicza, na starcie z wiceliderem tabeli - Baryczą.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Muchobór Wrocław 6:3 (5:3)
Bramki: 2x Dworaczyk, Miklas, Mackiewicz, Jankowski, Papiewski
Rozkład bramek:
1:0 - Miklas bez asysty (3 minuta)
2:0 - Mackiewicz as. Kusz (13 minuta)
3:0 - Dworaczyk as. Jankowski (20 minuta)
3:1 - gol dla Muchoboru (21 minuta)
4:1 - Dworaczyk as. Miklas (22 minuta)
4:2 - gol dla Muchoboru (25 minuta)
5:2 - Jankowski as. Miklas (40 minuta)
5:3 - gol dla Muchoboru (45 minuta)
6:3 - Papiewski bez asysty (53 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Daniel Garbaty, Konrad Chmielak (K), Jarosław Śmieja, Kacper Bereda; Marcin Mackiewicz, Kamil Kusz (46' Robert Papiewski); Piotr Miklas (75' Rafał Dzietczyk), Jakub Jankowski (80' Maciej Adamczyk), Bartosz Dworaczyk (70' Jakub Bryś)
Żółta kartka: Jankowski (73' za faul)