A-klasa: W Miliczu pozostawieni bez szans
W ostatni weekend października nasz pierwszy zespół udał się do Milicza na starcie z wiceliderem tabeli. W zdziesiątkowanym kadrowo składzie nie udało nam się zapunktować i niestety doznaliśmy kolejnej wyjazdowej porażki.
Po wygranej z Muchoborem czekał nas wyjazd do Milicza na starcie z wiceliderem tabeli - Baryczą Milicz. Byliśmy pełni nadziei na korzystny rezultat, ale te nadzieje już przed pierwszym gwizdkiem sędziego zostały rozwiane. Ze względu na "długi weekend" i uroczystość wszystkich świętych, a także kolejne kontuzje w naszej ekipie udaliśmy się na daleki wyjazd w mocno okrojonym składzie. Z powodu różnego rodzaju wyjazdów do Milicza nie pojechali - Jakub Jankowski, Kamil Kusz, Mateusz Suchański, Sebastian Glinka, Łukasz Wiraszka, Bartosz Dworaczyk i Kacper Bereda. Kontuzjowani byli Piotr Miklas, Mateusz Hołyński, no i Tomasz Słowiński, a z innych powodów nie zobaczyliśmy Arkadiusza Pawlaka, Konrada Chmielaka i Roberta Papiewskiego. Aż 13 zawodników nieobecnych i tylko 7 graczy dostępnych. To nie wyrokowało niczego dobrego. Żeby pojechać do Milicza w jedenastoosobowym składzie musieliśmy "wskrzesić" dwóch uznanych zawodników - Michała Brzezickiego, który ostatni raz w barwach Widawy zagrał w 2014 roku oraz Damiana Brzozę, którego ostatni raz w akcji widzieliśmy 12 czerwca bieżącego roku w Ujeźdźcu Wielkim. Poza tym zagrał Filip Borysewicz z drugiej drużyny, a także sam trener - Michał Pondel, którego ostatni mecz na "dużych boiskach" datowano na 2019 rok.
W takich okolicznościach na mecz z wiceliderem tabeli szliśmy raczej z nastawieniem na to, aby otrzymać jak najmniejszy wymiar kary. Jednakże oprócz problemów kadrowych dopadł nas jeszcze jeden problem, który niewątpliwie miał duży wpływ na końcowy rezultat. Nasz 11 zawodnik - Jakub Bryś nie dał rady odpalić samochodu, trzeba było się po niego do Wrocławia z Trzebnicy wrócić i to spowodowało sytuacje, że do Milicza dojechaliśmy dopiero na 10:50. Mecz był zaplanowany na 11, a więc pięciu zawodników nie mogła powiedzieć, że się rozgrzała i było to widać na przekroju całego spotkania, które zaczęło się z opóźnieniem dziesięciominutowym (za te z całego serca przepraszamy).
Istne apogeum, ale mimo wszystko zamierzaliśmy powalczyć. Od początku do końca Milicz był stroną przeważającą. My staraliśmy się tworzyć akcje zaczepne, ale było ich tylko kilka. Nie możemy jednak napisać, że gospodarze ostrzeliwali naszą bramkę, a nasz bramkarz miał pełne ręce roboty. Działania miejscowych nie raz były chaotyczne, ale to nie przeszkodziło im wyjść na trzybramkowe prowadzenie do przerwy. Pierwszy gol to wrzutka z rzutu wolnego, którego przed polem karnym zrobił Filip Borysewicz. Gracz Baryczy zacentrował piłkę na ósmy metr, gdzie Rafał Dzietczyk zgubił krycie, a gracz w czerwonym trykocie strzałem z główki pokonał Jakuba Pondla. 0:1. Druga bramka to prostopadłe zagranie z głębi pola, które ominęło naszą obronę. Niestety w tym przypadku niezbyt dobrze zachował się nasz golkiper, który gdyby do piłki w odpowiedniej chwili wyszedł to by ją chwycił. Niestety wyjścia zabrakło i rywal wcisnął futbolówkę do bramki. 0:2. Trzecie trafienie to kolejna wrzutka z bocznego sektora i kolejne uderzenie głową. Tutaj zawiniło krycie obrońców i niestety znów decyzyjność bramkarza. Ten najpierw do wrzutki nie wyskoczył, a po chwili piłka po strzale z główki przełamała mu ręce i nasza drużyna przegrywała 0:3. W naszych szeregach najaktywniejszy był Michał Brzezicki, którego trzy strzały z dalekiego dystansu z trudem obronił bramkarz. Po wrzutkach ze stałych fragmentów gry groźniejsze uderzenia oddać mogli także Daniel Garbaty i Michał Pondel, ale niestety tego nie uczynili.
W drugiej odsłonie nadal dzielnie się broniliśmy. Nadal rywal nie bombardował naszej bramki, chociaż kilka bardzo dobrych sytuacji zmarnował. Niestety dwa indywidualne błędy zaważyły o utracie kolejnych bramek. Najpierw do kolejnej centry z głębi pola niezbyt dobrze wyszedł J.Pondel, a przeciwnik go uprzedził i wpakował piłkę do pustej bramki. 0:4. Na koniec rywalowi piłkę podał Jagodziński, a ten wyszedł w sytuacji sam na sam i sprytnie naszego bramkarza przelobował. 0:5. Jeśli o Widawę chodzi to wykreowała ona sobie dwie sytuacje, które mogły przynieść gola. Najpierw strzał Brzezickiego kapitalnie nad poprzeczkę przeniósł bramkarz, a po chwili po wrzutce Adamczyka z lewej strony strzału z okolic siódmego metra nie oddał Rafał Dzietczyk. Co do rywala to dwie jego sytuacje J.Pondel wyciągnął, kolejne uderzenia świetnie blokowali natomiast nasi obrońcy. Finalnie skończyło się na naszej porażce - 0:5, która była jak najbardziej zasłużona. Nie możemy jednak napisać, że nie powalczyliśmy, bowiem zawodnicy dali z siebie to co dać tego dnia mogli.
A-klasa:
Barycz Milicz - Tomtex Widawa Wrocław 5:0 (3:0)
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Baryczy (6 minuta)
2:0 - gol dla Baryczy (16 minuta)
3:0 - gol dla Baryczy (31 minuta)
4:0 - gol dla Baryczy (55 minuta)
5:0 - gol dla Baryczy (75 minuta)
Żółta kartka: Borysewicz (15' za faul)
Skład: Jakub Pondel (BR, K); Damian Brzoza, Jakub Bryś, Filip Borysewicz, Daniel Garbaty, Maciej Adamczyk; Miłosz Jagodziński, Michał Pondel, Marcin Mackiewicz; Michał Brzezicki, Rafał Dzietczyk