B-klasa: To my odjechaliśmy PKSowi, a nie PKS nam!

B-klasa: To my odjechaliśmy PKSowi, a nie PKS nam!

Tak, wiem, że pierwszy człon nazwy klubu, z którym mierzyliśmy się w zeszły piątek, nie oznacza Państwowej Komunikacji Samochodowej, ale nie mogłem się powstrzymać. Niestety czasami dopadają mnie flashbacki z czasów licealnych, w których nie było sensu patrzeć na rozkład jazdy, bo autobus i tak odjeżdzał beze mnie. Tym razem było inaczej - pierwszy raz w życiu to ja byłem jednym z tych, który PKSowi odjechał. Koniec dygresji, dziękuję za uwagę.

Mecz z Parafialnym Klubem Sportowym Augustyn Wrocław miał być teoretycznie jednym z tych łatwiejszych tego sezonu. Pewne zwycięstwo 4:1 w poprzedniej rundzie mogłoby sprawić, że podeszlibyśmy w stylu „nic nie grają, pokonamy ich” (tylko nieco bardziej wulgarnie), jednak przez te 3 lata zdążyliśmy dobrze poznać realia B-klasowego grania. Nic nie ma za darmo, trzeba swoje wybiegać, wywalczyć, niezależnie jaki poziom prezentuje przeciwnik. I, podobnie jak w życiu, na nikogo nie powinno się patrzeć z góry. Czas przejść do właściwego opisu meczu.

Skład na ten mecz prezentował się następująco: w bramce Śliwa, obrońcy: Szymoniak, Chmielak i Salamon, pomocnicy: Teresiński i Buszka, wahadłowi: Kozak i Jakubowski, ofensywni pomocnicy: Zygadło, Kalus i Skoczeń na dziewiątce.

Już w 1. minucie Bartek Buszka zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzył celnie, natomiast bramkarz nie miał najmniejszych problemów z obroną. Augustynianie swój pierwszy strzał oddali w 4. minucie, na szczęście udało się sparować go na słupek. Dośrodkowanie z narożnika boiska wybił jeden z naszych zawodników prosto pod nogi drugiego Bartka, który popędził na bramkę przeciwników, ale został powstrzymany.

W 9. minucie Widawianie wyszli po raz pierwszy na prowadzenie. Po prawej stronie przed polem karnym sfaulowany został Kalus, piłkę wrzucał Buszka, na 5. metrze zrobiło się niemałe zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Kozak, pakując piłkę do bramki. Trzeba przyznać, że pierwsze minuty tego meczu zdecydowanie należały do obu Bartków.

Powiem szczerze, że gdybym dostawał złotówkę za każde wspomnienie któregokolwiek Bartka w tej relacji, zarobiłbym całkiem sporo. Ale nie mam wyjścia, bo w 13. minucie Buszka zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego, niestety strzał był bardzo daleki od ideału. Na kolejną godną odnotowania akcję przyszło nam czekać aż do 27. minuty. Piłkarze PKSu mieli swoją okazję z rożnego, ale rywal znacznie się pomylił. Około 60 sekund później po przejęciu piłki w kole środkowym do przodu popędził Chmielak, który zwieńczył swoją akcję celnym, ale niegroźnym strzałem.

W 32. minucie całkowicie pogubił się nasz bramkarz i blok obronny. Widawianie nie zgarnęli długiej piłki, do której dopadł napastnik rywali, a następnie z linii pola karnego oddał strzał głową, który przelobował wychodzącego Śliwę i na tablicy świetlnej (bardziej w kajeciku sędziego, bo tablicy nie było, ale brzmi profesjonalnie) widniał wynik 1:1.

Dwie minuty przed końcem pierwszej części spotkania, obiekt Na Niskich Łąkach zamienił się na chwilę w Copacabanę. Sebastian Skoczinho zakończył karierę jednego z przeciwników, zakładając mu siatkę przy linii bocznej. Nie wyniknęła z tego co prawda akcja bramkowa, ale takie rzeczy TRZEBA odnotowywać. Chwilę potem sędzia Ogrodnik zakończył pierwszą połowę.

Wynik 1:1 kompletnie nie oddaje tego, jak przebiegało pierwsze 45 minut. Ewidentnie przeważaliśmy, mogliśmy strzelić więcej bramek, natomiast nieco zawodziła skuteczność. Szkoda też tej straconej bramki, niestety takie sytuacje się zdarzają, natomiast robimy wszystko, aby ograniczyć je do absolutnego minimum.

Pierwsze korekty w składzie Widawy nadeszły w 55. i 57. minucie. Łukasz Kalus opuścił plac gry na rzecz Adriana Samociuka, a Sebastiana Skoczenia zastąpił nasz portugalski taran - Ivan Teixeira. I to właśnie za sprawą rezerwowych w 60. minucie po raz drugi wyszliśmy na prowadzenie. Adrian dośrodkował piłkę z lewej strony pola karnego, piłkę próbował wybić bramkarz, jednak zrobił to tak niefortunnie, że nabił Ivana, który strzelił zapewne jednego z najłatwiejszych goli w życiu. Oczywiście nie ma co umniejszać naszemu napastnikowi - założył świetny pressing, który się opłacił.

9 minut później padła bramka na 3:1 - tym razem Ivan asystował Bartkowi (kolejna złotówka dla mnie) Kozakowi, dla którego było to drugie trafienie tamtego wieczoru. Ale, parafrazując polskie powiedzenie, co dwa dublety to nie jeden. W 72. minucie piłkę Teixeirze dostarczył Dominik Salamon, a nasz rezerwowy napastnik świetnie wykończył akcję mocnym, płaskim strzałem. 4:1, pełen komfort, byle dowieźć to do końca. Tylko, że mecz trwa 90 minut, a nie 72. 3 minuty później Augustynianie wpakowali piłkę do bramki po naszej stracie w środku pola, a w 77. minucie piłka po raz trzeci wylądowała w naszej siatce - dośrodkowanie z rzutu rożnego strzałem głową wykończył gracz PKSu. Wtedy już było wiadomo, że żarty się skończyły i nie możemy pozwolić naszym rywalom na nic. Szczególnie, że kadra Augustyna na ten mecz liczyła tylko 11 zawodników. Końcowe minuty meczu należały na szczęście do Widawian, którzy nie pozwolili przeciwnikom przeprowadzić żadnej groźnej akcji. W doliczonym czasie nasi piłkarze wyszli z kontrą, niestety Teixeira źle wykończył akcję swoją gorszą, prawą nogą i pozbawił się tym samym hattricka. Po tej akcji usłyszeliśmy ostatni gwizdek obwieszczający koniec meczu. Spadające kamienie z naszych serc zapewne wywołały niewielkie trzęsienie ziemi.

Wielkie brawa dla naszego Trenera, który wprowadza do naszej gry kolejne, efektywne schematy i wielkie brawa dla zawodników, którzy coraz lepiej je realizują i w końcu przekuwają je na wyniki! Trzeba jednak popracować nad koncentracją, bo dwie ostatnie bramki tego meczu nie wynikały z przebłysków geniuszu zawodników PKSu, tylko zwyczajnie wykorzystali naszą chwilę rozprężenia.

B-klasa:
PKS Augustyn Wrocław - Tomtex Widawa II Wrocław 3:4 (1:1)
Bramki: Kozak (2), Teixeira (2)
Rozkład bramek:
0:1 - Kozak (9’)
1:1 - Abharian (32’)
1:2 - Teixeira as. Samociuk (60’)
1:3 - Kozak as. Teixeira (69’)
1:4 - Teixeira as. Salamon (72’)
2:4 - Abharian (75’)
3:4 - Szczelina (77’)
Skład: Konrad Śliwa (BR); Paweł Szymoniak, Konrad Chmielak, Dominik Salamon; Adam Jakubowski (70’ Michał Wójcik), Bartosz Buszka, Albin Teresiński, Bartosz Kozak; Jędrzej Zygadło (85’ Tomasz Kalinowski), Łukasz Kalus (55’ Adrian Samociuk); Sebastian Skoczeń (57’ Ivan Teixeira)
Niewykorzystane zmiany: Adam Szymula, Kuba Cichór, Kamil Oleś, Krzysztof Lota
Żółte kartki: Kalinowski (90’ - faul), Wójcik (90’+2 - kwestionowanie decyzji sędziego)

Następny rywal: Różanka. Zagramy w Malinie, w niedzielę o 14:00. Zapraszamy na to spotkanie!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości