A-klasa: Odwrócone losy spotkania z Maślicami!
W ubiegłą sobotę, ostatnią sobotę października, Tomtex Widawa Wrocław w ramach XII kolejki spotkań w grupie II wrocławskiej A-klasy mierzył się przy Pawłowickiej z beniaminkiem - Manex Maślice Wrocław. W starciu derbowym, bo przecież grały dwie wrocławskie drużyny lepsza okazała się drużyna Michała Pondla, chociaż jak zwykle musiała stworzyć dużo dramaturgii.
Opis...Po domowym przełamaniu z Wisznią Małą udaliśmy się na wyjazd, aby zdobyć kolejne trzy oczka. Wyjazd niedaleki, bowiem na wrocławskie Pawłowice oddalone naście kilometrów od Widawy. Nie graliśmy jednak z miejscowym Orłem, a beniaminkiem grupy II - Manexem Maślice Wrocław. To nasz zespół był faworytem tego starcia, posiadając siedem punktów więcej, ale patrząc na wyniki "Maślanych" nie można było spodziewać się łatwego spotkania. Na dodatek trener Michał Pondel nie mógł skorzystać z optymalnego zestawu kadrowego. Z różnych przyczyn nie mogli zagrać Jakub Pondel, Marcin Mackiewicz oraz Kamil Gołdyn. Do składu po kontuzjach wrócili Robert Papiewski, Rafał Dzietczyk, Tomasz Nowicki i Rafał Padiasek. Wyjściowy skład nieznacznie różnił się od tego, który rozpoczął granie z Wisznią Małą. W bramce J.Pondla zastąpił Kacper Przybycin, a w środku obrony Nowickiego - Sebastian Glinka. Poza tym reszta bez zmian, a na ławce Miklas, Dzietczyk, Sawicki, Nowicki, Papiewski i debiutujący w barwach Widawy - Artur Kierat. Nie było zatem optymalnie, ale nie było źle. Było ofensywnie.
Od samego też początku chcieliśmy narzucić rywalom swój styl grania, ale nie za bardzo nam się to udawało. Zaczęliśmy nerwowo i gospodarze raz po raz to wykorzystywali. Tutaj stały fragment gry. Tutaj uderzenie z dystansu, czyli nawiasem mówiąc - wykorzystywanie naszych prostych błędów. Po jednym z takowych straciliśmy gola, już w 8 minucie. Wrzut piłki z autu. Zawada nie pokrył rosłego pomocnika "Maślanych", który zgrał piłkę głową na dalszy słupek, do jednego ze swoich kolegów. Ten kompletnie niepilnowany przez widawskich obrońców oddał strzał z prawej strony, z woleja, z dziesiątego metra i piłka po interwencji Przybycina wpadła do siatki. 0:1. Po tym golu nieco się przebudziliśmy i wytworzyliśmy sobie trzy dogodne sytuacje. Najpierw w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Szendzielorz, ale golkiper "miejscowych" dobrze wyszedł z bramki i udanie wygarnął mu piłkę spod nóg. Po chwili kąśliwe uderzenie oddał Zawada, lecz po nim kiper znów sobie dobrze poradził. Za trzecim podejściem i po strzale Lamka - futbolówka zatrzymała się na poprzeczce! Nie mieliśmy gola wyrównującego dla Widawy, ale w 23 minucie padło drugie trafienie dla Maślic. Kolejne po "wielbłądzie" naszych defensorów. Najpierw Krasovskyi źle wybił piłkę, wprost pod nogi napastnika. Ten wygrał przebitkę z Padiaskiem i futbolówka trafiła do drugiego ze snajperów, który niekryty na ósmym metrze, w sytuacji sam na sam z Przybycinem, pewnie trafił tuż przy słupku! 0:2. To było coś niesamowitego. Mimo dogodnych okazji to przeciwnik wykazywał ogromny pragmatyzm w grze i prowadził różnicą dwóch goli. Do końca pierwszej połowy stworzył sobie jeszcze dwie groźne akcje. Najpierw strzał zza pola karnego pewnie wyłapał Przybycin i to samo kiper Widawy uczynił po rzucie rożnym, chwytając "do koszyczka" uderzenie z piątego metra, z główki. W drugą stronę, czyli w kierunku bramki beniaminka akcji było zdecydowanie więcej, ale brakowało konkretów. Bardzo aktywny był na lewej stronie Hejtota, który w 30 minucie mógł skierować piłkę do siatki, lecz uderzył - tuż obok słupka. Po chwili ten sam zawodnik posłał w bój Jankowskiego, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił w słupek! Były jeszcze próby Jankowskiego - po których bramkarz udanie odbijał piłkę do boku i mieliśmy również akcje Lamka, którego w ostatniej chwili jeden z obrońców zatrzymał ofiarnym wślizgiem! Do przerwy mimo niezłej gry, przegrywaliśmy różnicą dwóch goli i zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba było zacząć w końcu grać w sposób efektywny.
W przerwie trener M.Pondel dokonał tylko jednej zmiany. Glinkę zmienił Papiewski, który powędrował do ataku, a na środek obrony przesunięty został Lamek. Były to dobre zmiany. W drugiej połowie Maślice tylko dwa razy zagroziły bramce Przybycina, ale raz uderzyły tuż nad poprzeczką, a raz świetną paradą popisał się nasz golkiper. Gra niemalże przez 40 minut była toczona na połowie gospodarzy. Widawa nacierała, nacierała, ale nie miała tego dnia szczęścia. Już w 47 minucie powinna strzelić gola kontaktowego, a "wejście smoka" powinien zaliczyć Papiewski, lecz w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył w poprzeczkę! W kolejnej akcji gola mógł strzelić Jankowski, ale bramkarz na raty obronił jego uderzenie. Swoją dobrą okazję miał też Szendzielorz, ale z dwunastu metrów uderzył tuż obok bliższego słupka. Na szczęście sprawdziło się stare porzekadło - "co się odwlecze to nie uciecze". No i w końcu strzeliliśmy gola kontaktowego. Wrzutka na pole karne przeciwników. Kusz zgrał piłkę w kierunku Jankowskiego, a ten uderzeniem z kilku metrów, przy krótszym słupku zaskoczył bramkarza Maślic. 1:2. Strzelony gol mocno nas napędził i dążyliśmy do kolejnych trafień. Nadal jednak raziliśmy nieskutecznością. Tak było do 65 minuty kiedy to po szybkiej akcji wyrównaliśmy stan rywalizacji. Szendzielorz odnalazł w polu karnym Papiewskiego, który minął obrońcę i mierzonym strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi "Maślanych". 2:2. Po tym golu gospodarze mocno protestowali uważając, że wcześniej ich zawodnik był faulowany. Niestety dla nich - nie był, bowiem Kusz wykonał "czyściutki" wślizg, a sędzia mimo wywieranej presji "puścił grę". To się nie podobało "żółto-granatowym", którzy od tamtej pory kontestowali każdą decyzję arbitra i z czasem otrzymali też kilka napomnień. Nas jednak przeciwnicy nie obchodzili. Obchodziła nas gra Widawy, a ta była, dobra, żeby nie powiedzieć - bardzo dobra. Walczyliśmy, graliśmy ofensywnie i rywal miał sporo problemów z obroną własnej bramki. Czegoś jednak za każdym razem brakowało. Z czasem widawski szkoleniowiec zaczął dokonywać kolejnych zmian. Najpierw w 70 minucie Szendzielorza zmienił Kierat, a Papiewskiego - Sawicki. W 80 minucie Miklas zastąpił Hejtotę, a kilka chwil później Kusza - Dzietczyk. Kusz przed zejściem z murawy powinien strzelić na 3:2, lecz zmarnował świetne zagranie od Miklasa. Dostał piłkę na dziesiątym metrze. Miał piłkę w powietrzu i mógł zapytać w który róg strzelić. Uderzył jednak nieczysto - tuż nad poprzeczką. Na jego szczęście byli tacy, którzy potrafili skierować piłkę do siatki. Takim kimś był nowy nabytek z przeszłością w Baryczy Sułów, Piaście Żmigród i Sokole Wielka Lipa (chłop przyszedł do Widawy jako wolny zawodnik) - Artur Kierat. Otrzymał on dużo miejsca na 20 metrze od bramki przeciwników i pięknym strzałem przy dalszym słupku nie dał szans bramkarzowi! 3:2. Widawa znowu odwróciła losy spotkania, trafiając w końcówce (87 minuta). Była to jednak nagroda za lepszą grę. Rywale natomiast mogli pluć sobie w brodę, bo przecież roztrwonili dwubramkową przewagę. My jednak prowadzenia już nie oddaliśmy. W końcówce jeszcze za Lamka na murawie zameldował się Nowicki, a w 95 minucie sędzia główny zakończył ten emocjonujący pojedynek!
Widawa wygrywa bardzo ważny mecz z Maślicami - 3:2 i ma już dziesięć punktów przewagi nad tym zespołem. Nie zamierza jednak na tym poprzestawać i w najbliższy weekend powalczy o kolejną, pełną pulę. Powalczy o takową z innym beniaminkiem - Sokołem Wielka Lipa. Mecz ten odbędzie się już w niedziele o godzinie 11:00 na Tomtex Park.
A-klasa:
Manex Maślice Wrocław - Tomtex Widawa Wrocław 2:3 (2:0)
Bramki: Jankowski, Papiewski, Kierat
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Maślic (8 minuta)
2:0 - gol dla Maślic (23 minuta)
2:1 - Jankowski as. Kusz (56 minuta)
2:2 - Papiewski as. Szendzielorz (65 minuta)
3:2 - Kierat bez asysty (87 minuta)
Skład: Kacper Przybycin (BR); Miłosz Jagodziński, Sebastian Glinka (46' Robert Papiewski, 70' Kuba Sawicki), Rafał Padiasek, Dmytro Krasovskyi, Adrian Hejtota (80' Piotr Miklas); Dominik Zawada, Tomasz Lamek (90' Tomasz Nowicki), Kamil Kusz (85' Rafał Dzietczyk); Jakub Jankowski, Brajan Szendzielorz (70' Artur Kierat)