Widawianie po meczu...
W ostatnich tygodniach znów sporo się przy Kominiarskiej działo, a my nadrabiamy zaległości i mamy dla Was wywiady, w których poruszamy tematykę trzech ostatnich starć. Naszymi gośćmi rozmowy byli trener - Michał Pondel i zawodnik - Tomasz Lamek.
Jako pierwszy, bo zawsze jako pierwszy wyrywa się do głosu, na temat ostatnich tygodni w Widawie wypowiedział się trener Michał Pondel. Oto jego wypowiedź:
R: W piłce nożnej gdy trzeba się tłumaczyć z osiąganych wyników to przeprowadza się rozmowę z rzecznikiem prasowym albo trenerem. W Widawie rzecznika nie macie i tym właśnie rzecznikiem staje się w jakiś sposób szkoleniowiec. Ostatnie trzy mecze to blamaż w Trzebnicy - 1:8, porażka u siebie z Pęgowem - 0:1 i przełamanie w Wszemirowie - 3:0. Proszę opowiedzieć nieco więcej na temat tych meczów - co w nich nie zadziałało, co było warte pochwały i skąd takie wyniki?
M.P: Zdaję sobie sprawę, że z racji zajmowanego stanowiska muszę się tłumaczyć i też w bardzo dużej części biorę odpowiedzialność za wyniki. Wracając do tych spotkań poprzednich to w Trzebnicy po szybko strzelonym golu nie poszliśmy za ciosem, rywal z każdą kolejną minutą się rozpędzał i raz po raz wykorzystywał nasze sekwencje błędów. Był wręcz do bólu skuteczny, czego nie możemy powiedzieć o nas. Porażka 1:8 była zasłużona, bo jako zespół nie istnieliśmy, ale przy nieco lepszej skuteczności rozmiary tej klęski byłby znacznie niższe. Spokojnie pięć goli mogliśmy rezerwom Trzebnicy wbić.
Po blamażu w Trzebnicy z Pęgowem chcieliśmy się zrehabilitować, zwłaszcza, że graliśmy przed własnymi kibicami. Po bardzo dobrym początku, niestety nieokraszonym zdobyciem bramki, popełniliśmy jeden, jedyny błąd. Rywal strzelił z kontry i przy naszej indolencji strzeleckiej doprowadził to 1:0 do końca. My zaś nie wykorzystaliśmy gry w przewadze, ale mimo wszystko, całościowo, nie zagraliśmy fatalnego spotkania. Większość meczu "siedzieliśmy" na połowie rywala. Niestety zabrakło zimnej krwi w kilku sytuacjach, a i szczęście tego dnia sprzyjało przyjezdnym.
Z Wszemirowem natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy w końcu zapunktować, ale ja osobiście miałem w pamięci ostatnie starcia z tą drużyną. Zdawałem sobie sprawę, że będzie to piekielnie ciężki mecz. Na szczęście zawodnicy w końcu zagrali bardzo dobrze - będąc konsekwentni w grze od początku do końca. Dobra skuteczność od samego startu, szybko wypracowana przewaga i kontrola wydarzeń na boisku - wszystko tutaj wyglądało jak powinno, tak więc też przyszło przełamanie.
R: Skupmy się nieco bardziej na meczu najbardziej przyjemnym, czyli tym wygranym w Wszemirowie. Jak to się stało, że zespół w końcu się przełamał. Czy zastosował trener jakiś specjalny plan motywacyjny?
M.P: Tak jak mówiłem wcześniej - w końcu zagraliśmy na miarę swojego potencjału. Była niezła skuteczność, była determinacja. W końcu byliśmy drużyną. Każdy walczył za każdego, nie było słabych punktów. Jeśli chodzi o plan motywacyjny to jedynie bramkarz (czytaj Jakub Pondel) i Pan Lamek (czytaj Tomasz Lamek) dostali ostrzeżenie, że jak dadzą ciała to z Wszemirowa wrócą na piechotę (śmiech). Pierwszy zachował czyste konto, a drugi strzelił gola na 1:0. Tak więc musieli wziąć sobie to do serca (śmiech).
R: Mimo wygranej Wasza sytuacja w ligowej tabeli nie jest zbyt ciekawa. Znajdujecie się w strefie spadkowej, a do końca rundy jesiennej zaledwie 4 mecze. Czy Widawa wyjdzie z tego kryzysu i co trzeba zrobić, żeby z niego wyjść?
M.P: No nasza sytuacja nie jest najciekawsza, ale nie spuszczamy nisko głów. Najważniejsze w dobie kryzysu jest to, żeby cały czas być skonsolidowanym. Zdajemy sobie sprawę ze swoich błędów, wiemy też, że oprócz tego blamażu w Trzebnicy, te nasze wyniki są stykowe (w każdym z tych meczów można było ugrać coś więcej). Musimy cały czas być drużyną, sumiennie trenować, wyciągać wnioski i dawać z siebie 120%. Potencjał w tych chłopakach jest. Muszą go tylko pokazać, a ja muszę pomóc im go wydobyć.
R: Przed Wami cztery bardzo ciężkie mecze. Najpierw wrocławskie derby z Maślicami. Potem wyjazd do Prusic, najbliższe derby z Krzyżanowicami i starcie w Żmigrodzie. Jak Pan ocenia szanse Pana zespołu w tych starciach? Ile punktów jesteście w stanie zdobyć i jaki mecz będzie najcięższy?
M.P: Zacytuje klasyka: "dopóki piłka w grze - wszystko jest możliwe". Nie jest to jednak łatwy terminarz, nie mniej jak zagramy tak jak z Wszemirowem to jesteśmy w stanie kilka punktów w tych starciach zdobyć. O dokładną liczbę oczek się pokuszę. Każdy mecz będzie ciężki, a teraz skupiamy się na tym najbliższym z Maślicami.
Po trenerze pora na zawodnika - Tomasza Lamka, który był szczegółowo pytany o wydarzenia z meczu wygranego z Wszemirowem, w którym to strzelił swojego premierowego gola w drużynie (premierowego w meczu o punkty).
R: Z trenerem rozmawialiśmy o sytuacji w klubie w ujęciu ogólnym, skupiając się na trzech poprzednich spotkaniach, Ciebie pytać będziemy przede wszystkim o poprzedni, wygrany mecz z Wszemirowem.
Graliście na obiekcie na którym historycznie Wam się nigdy nie wiodło. Mieliście na swoim koncie serię 10 meczów bez wygranej, a na dodatek przeciwnik w tabeli miał te kilka punktów więcej. Jak to się stało, że udało Wam się zwyciężyć, przełamać i rozegrać całkiem dobre spotkanie?
T.L: Sytuacja była rzeczywiście napięta, zwłaszcza biorąc pod uwagę historię naszych występów na tym boisku. Przełamaliśmy się w trudnym meczu, dając z siebie wszystko. Myślę, że kluczowe było to, że zespół nawiązał silną współpracę i każdego z nas motywowała chęć udowodnienia, że potrafimy grać lepiej. Zagraliśmy zgodnie z planem trenera, a nasza determinacja i wola walki przyniosły skutek. Dzięki temu udało się wywalczyć trzy punkty, co dodało nam pewności siebie.
R: Duży udział w odniesieniu wygranej miała zdobyta przez Ciebie bramka. Gol w 2 minucie pozwalający szybko objąć prowadzenie. Jak się z tym czujesz? Co myślałeś przed oddaniem strzału i czy wierzyłeś, że uda Ci się strzelić gola?
T.L: Zdobyta bramka na samym początku meczu była dla mnie ogromnym impulsem. Przed oddaniem strzału skupiłem się na tym, aby precyzyjnie trafić w piłkę. Wierzyłem, że mam szansę na gola, bo dobrze czułem się na boisku tego dnia. Udało mi się dobrze ustawić i wykorzystać naszą sytuację, co pozwoliło nam objąć prowadzenie i ustawić mecz pod swoje dyktando.
R: Te trafienie było Twoim pierwszym oficjalnym w 33 meczu w barwach Widawy. Czy od tej pory częściej będziemy widzieć nazwisko "Lamek" wśród strzelców czy jednak skupiasz się na realizowaniu innych zadań?
T.L: Cieszę się, że udało mi się zdobyć gola. Mimo że był to mój pierwszy gol w oficjalnym meczu, mam nadzieję, że kolejne bramki będą przychodziły łatwiej. Zmieniam podejście, planuję się bardziej angażować w ofensywę, ale zawsze będę skupiony na pracy dla drużyny. Ostatecznie moim celem jest pomoc zespołowi w osiąganiu sukcesów, więc jeśli bramki się będą pojawiać, to tylko cieszę się z tego.
R: W przyszłą niedzielę gracie kolejny mecz z gatunku "o sześć punktów". Gracie z Manexem Maślice - starcie z rywalem mającym tyle samo punktów, mecz jakby nie było derbowy. Jakie są Twoje przewidywania na ten pojedynek? Czy jesteście w stanie zwyciężyć i co trzeba zrobić, żeby to zwycięstwo stało się faktem?
T.L: Mecz z Manexem Maślice zapowiada się naprawdę emocjonująco. Obie drużyny mają tyle samo punktów, więc każdy punkcik się liczy. Uważam, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz, ale wymaga to od nas maksymalnego skupienia i determinacji. Musimy zagrać na pełnych obrotach, skoncentrować się na naszej grze i nie dać się zaskoczyć przeciwnikowi. Kluczowe będzie utrzymanie dyscypliny taktycznej i efektywna realizacja naszych założeń, a wtedy mamy dużą szansę na pozytywny wynik.
Komentarze