Widawianie po meczu...
Kończąc temat inauguracyjnego meczu pierwszej drużyny w nowym sezonie A-klasy mamy dla Was wywiady. Nasz redaktor przeprowadził dwie rozmowy. Jedną z bramkarzem - Jakubem Pondlem, a drugą z powracającym do gry po długiej kontuzji - Dominikiem Tomczykiem.
Na pierwszy ogień idzie wypowiedź naszego bramkarza, który w starciu z Brzeźnem zanotował kilka klasowych interwencji, a przy straconych golach był niestety bez szans.
R: Inauguracja nowego sezonu za Wami. W pierwszym sezonie zaczęliście od wygranej w Krośnicach. Rok temu zostaliście rozbici w Skokowej, a teraz zremisowaliście na boisku spadkowicza z Brzeźna. Czy ten rezultat wydaje Ci się sprawiedliwy? Czy jednak pozostaje niedosyt, bo mogliście uzyskać lepszy rezultat?
J.P: Witam Pana Redaktora w nowym sezonie "Oszukać Przeznaczenie" (śmiech)! Początki sezonu są niezwykle ciężkie. Dla każdej drużyny jest to nowe otwarcie i weryfikacja tego o co będzie grać przez najbliższe miesiące. Przed meczem bralibyśmy taki rezultat w ciemno, zwłaszcza grając na płycie spadkowicza z klasy "O". Jednakże po meczu wydaje mi się, że jest to bardziej punkt stracony, aniżeli zyskany. Trzeba go jednak szanować, wyciągnąć wnioski z tego spotkania, by w najbliższych spotkaniach wyglądało to lepiej.
R: Brzeźno zagrało wczoraj niezwykle pragmatycznie i co za tym idzie skutecznie. Dwie ich groźne sytuacje w pierwszej połowie zostały zamienione na gole i przy tych sytuacjach nie mogłeś zbyt wiele zrobić. W drugiej odsłonie też mieli 2 bardzo groźne akcje, ale tym razem już Twoja osoba uratowała Widawę od utraty bramek. Jak ocenisz mecz w wykonaniu Twojej drużyny? Czego zabrakło, żeby przyjechać na Kominiarską nie z jednym, a z trzema punktami?
J.P: W gwoli ścisłości w drugiej połowie naliczyłem trzy bardzo groźne sytuacje (śmiech). Przechodząc do meritum. Niedzielne spotkanie w dużym stopniu przypominało naszą zeszłosezonową potyczkę ze Skarszynem na Leśnicy. Tam też szybko otworzyliśmy wynik spotkania i do 30 minuty powinniśmy prowadzić spokojnie dwoma/trzema bramkami. Wówczas tak jak i w Brzeźnie nie zrobiliśmy tego, a w końcówce pierwszej odsłony dwa wypady rywali zakończyły się dwoma "gongami". Zasadnicza różnica to taka, że tym razem nie zeszliśmy z boiska pokonani. Do przywiezienia kompletu oczek zabrakło konsekwencji i skuteczności. Myślę, że na spokojnie mogliśmy zabić już ten mecz w pierwszej połówce, a w drugiej tylko mądrze kontrolować grę. Niestety nasz zespół jest bardzo młody i wciąż niezbyt doświadczony, co taka marka jak Bresna wykorzystała bezlitośnie.
R: We wczorajszym spotkaniu linia obrony nie funkcjonowała jak należy, bo pozwalała rywalom na zbyt wiele. W czym leżał tutaj problem? Komunikacja? Zbyt wysokie umiejętności techniczne przeciwników? A może złe wybory trenera na poszczególnych pozycjach?
J.P: Wydaje mi się, że w linii defensywy zabrakło przede wszystkim zgrania. W takim zestawieniu zagraliśmy dopiero drugi raz, co było widoczne na boisku. Niedostatecznie dobrze poradziliśmy sobie ze snajperem Brzeźna za co słono zapłaciliśmy. Ponadto momentami zawodziła komunikacja, a także zbyt głębokie cofnięcie się, co było wodą na młyn dla rywali. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach wszystkie trybiki zaczną działać bez zarzutu, co przełoży się na mniej sytuacji bramkowych dla przeciwników, a za czym idzie większą ilością czystych kont.
R: Sezon jak co roku zapowiada się ciekawie i jak co roku będzie dla Was piekielnie trudny. Rok rocznie jesteście stawiani w roli głównych kandydatów do spadku, ale nie ma się w sumie czemu dziwić, gdyż jesteście drużyną o najmniejszym potencjale finansowo-insfrastrukturalnym. Dwa razy udało Wam się zadać kłam tym opiniom. Czy teraz również jesteście w stanie to zrobić i co musicie zrobić, żeby zapewnić sobie spokojne utrzymanie?
J.P: My w tej lidze jesteśmy odpowiednikiem Luton Town w Premier League (śmiech). Jednakże nie uważam, by zaplecze finansowe czy infrastruktura były najważniejsze. Niejednokrotnie pokazywaliśmy, że jesteśmy w stanie postawić się każdemu. Jeśli tylko ponownie uda nam się stworzyć zgrany kolektyw, ustabilizujemy kadrę i do każdego meczu będziemy podchodzić z największą motywacją jesteśmy w stanie po raz kolejny oszukać przeznaczenie.
R: Na koniec pytanie o cele. Jakie stawiasz sobie cele indywidualne na rundę jesienną, no i jakie miejsce jesteście w stanie zająć z drużyną na koniec 2024 roku?
J.P: Moim celem jest pomóc drużynie w jak największym stopniu. Być jej pewnym punktem i wprowadzać spokój w szeregach obronnych. Oby zdrówko też dopisało! Jak już wcześniej wspominałem jeśli będą nas omijać kontuzje, frekwencja będzie na stałym, wysokim poziomie, a także w każdym meczu będziemy dawać z siebie wszystko to o ligowy byt jestem spokojny. Wiem, że przy obecnym poziomie rozgrywek będzie to ciężkie, ale chciałbym żebyśmy zakończyli rok 2024 w górnej połówce tabeli.
Drugi głos o który poprosił nasz redaktor to głos Dominika Tomczyka, który zagrał w widawskich barwach pierwszy raz od lata 2022 roku i był to też jego debiut w A-klasie.
R: Wczoraj oficjalnie zagrałeś w pierwszym meczu Widawy po dwuletniej przerwie spowodowanej kontuzją. Jak się z tym faktem czujesz i czy z Twoim zdrowiem już wszystko w 100% jest ok?
D.T: Przede wszystkim cieszę się, że w końcu mogę znowu grać, bardzo mi tego brakowało i był to dla mnie dość ciężki czas. Nie czuję już bólu i przede wszystkim nie ma w moim kolanie żadnego niepokojącego przeskakiwania, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku po pierwszej operacji, więc chyba już mogę powiedzieć, że jestem w pełni zdrowy.
R: Wiadomo, że wchodząc na murawę na doliczony czas gry nie można zbyt wiele zrobić, chociaż przykład Rafała Dzietczyka pokazał, że czasem się to jednak udaje. Jak czułeś się wchodząc na murawę i czy uważasz, że w kolejnych meczach trener powinien dać Ci zdecydowanie więcej minut?
D.T: Faktycznie czasu nie było wiele, zdążyłem mieć chyba tylko trzy kontakty z piłką, powiedziałbym że całkiem dobre, ale wiadomo, po kilku minutach zawsze jest niedosyt. Mimo wszystko jestem zadowolony, że mogłem jakkolwiek uczestniczyć w meczu i mam nadzieję, że w kolejnych tego czasu będzie już więcej i uda mi się coś wnieść do gry. Na szczęście udało mi się w czasie mojej przerwy za bardzo nie zapuścić i nie obrosnąć drewnem, do tego od paru tygodni pracuję na treningach, więc powrót do gry nie powinien być aż tak trudny (śmiech). Teraz najważniejsze dla mnie to wypracować odpowiednie nastawienie, złapać pewność siebie i nie bać się podejmować ryzyka w grze. Jeśli poradzę sobie z tym, to wszystko powinno być dobrze.
R: Meczu w Brzeźnie nie udało się wygrać. Czego zabrakło, aby cieszyć się z trzech punktów?
D.T: Na pewno pomogłaby lepsza skuteczność, bo mieliśmy parę sytuacji, których wykorzystanie dałoby zwycięstwo. Szkoda że tak się to skończyło, bo jednak w grze byliśmy lepsi i wystarczyłoby trochę więcej dokładności, żeby jakoś ten wynik obrócić na naszą korzyść. Ale może to być kwestią ogrania, to dopiero pierwszy mecz i wydaje mi się, że w kolejnych powinno być lepiej, bo potencjał na pewno jest.
R: Wracasz do drużyny po dwóch latach i możesz powiedzieć, że od tamtego czasu sporo się w nim zmieniło. Zawodników z którymi wcześniej grałeś pozostało kilku, jest sporo nowych twarzy. Jak oceniasz obecny poziom kadry i jak zapatrujesz się na rywalizację o miejsce w pierwszym składzie?
D.T: Skład na pewno nam się odmłodził i wygląda dobrze. Podoba mi się też, że mamy dość techniczną ekipę, która chętniej gra piłką, niż broni się i kopie długie podania. Sam preferuję właśnie takie granie, więc myślę, że mogę się dobrze odnaleźć. Jeśli chodzi o rywalizację to podchodzę raczej optymistycznie, na pewno mogę dać dużo drużynie, a obecnie na moich pozycjach nie ma aż tylu zawodników w rotacji, więc powinno się znaleźć dla mnie miejsce (śmiech).
R: Na koniec pytanie o cele i oczekiwania na najbliższe miesiące. Jakie stawiasz sobie cele indywidualne i myślisz jakie miejsce zajmiecie na koniec rundy jesiennej (w jakie miejsce realnie celujesz)?
D.T: Indywidualnie w pierwszej kolejności chciałbym wejść do składu i jak najwięcej grać. Do tego oczywiście przydałoby się dorzucić jakieś liczby z przodu, w postaci bramek, ale też wrócić do regularnego asystowania, bo zwykle to wychodziło mi szczególnie dobrze i tym mogę się wyróżnić. Drużynowo nie jestem pewien jaki poziom prezentuje cała nasza grupa, ale powiedziałbym, że z naszym potencjałem powinniśmy się bez problemu utrzymać, a moglibyśmy nawet powalczyć o miejsce w górnej połowie tabeli.
Komentarze