A-klasa: Remis na inaugurację
Wczoraj Tomtex Widawa Wrocław zainaugurował zmagania ligowe w sezonie 2024/2025 w grupie II wrocławskiej A-klasy. Zespół Michała Pondla udał się na boisko spadkowicza - Bresny Brzeźno, aby tam sprawić niespodziankę, przywożąc na Kominiarską cenną zdobycz punktową. Po części ta sztuka się udała, bowiem mecz zremisowaliśmy, ale czujemy po tym spotkaniu spory niedosyt.
18 dzień sierpnia 2024 był datą inauguracji nowego sezonu. Po krótkim okresie przygotowawczym i serii wygranej w meczach sparingowych, teraz poziom trudności niewątpliwie wzrósł. Zadaniem Widawy było sprawienie niespodzianki, no, bo na papierze Bresna Brzeźno to przecież spadkowicz z klasy okręgowej, na dodatek grający przed własnymi kibicami. Fakt faktem latem w tym klubie doszło do sporej rewolucji kadrowej, ale i przy Kominiarskiej sporo zawirowań było. Do Brzeźna z różnych przyczyn nie mogli pojechać tacy gracze jak Jakub Jankowski, Konrad Nowocień czy Piotr Miklas. Kadra jednak była najszersza w historii, bowiem liczyła 20 zawodników. Trzeba było jednak pamiętać, że w tym gronie mieliśmy kilku graczy zmagającymi się w ostatnim czasie z urazami - Roberta Papiewskiego, Rafała Dzietczyka czy Dominika Tomczyka, który znalazł się w kadrze meczowej Widawy pierwszy raz od czerwca 2022 roku. Mieliśmy też kilku debiutantów - Bartłomiej Kotus, Bartosz Buszka, Valerii Vasyliuk, Dawid Kowalski i Kacper Basty.
Wyjściowa jedenastka na to spotkanie wyglądała następująco. W bramce Jakub Pondel. W obronie od prawej strony wcześniej wspomniany Vasyliuk, Sebastian Glinka z opaską kapitańską, Rafał Padiasek, Daniel Garbaty i Sebastian Stanek. W pomocy Miłosz Jagodziński, Dominik Zawada i Bartek Kotus. W ataku Robert Papiewski i Brajan Szendzielorz. Ławka rezerwowych to: Kowalski, Frankowski, Słowiński, Łyczba, Basty, Lamek, Buszka, Dzietczyk i Tomczyk.
Początek spotkania był nieco ospały, ale z czasem to nasz zespół zaczął przejmować inicjatywę. Pierwszą groźną okazję miał Dominik Zawada, po którego uderzeniu sprzed pola karnego futbolówka zatrzymała się na słupku. W drugiej akcji było już zdecydowanie bardziej konkretnie. Do bezpańskiej piłki przed polem karnym dopadł Sebastian Stanek. Wbiegł z nią w "szesnastkę" i płaskim, niezbyt mocnym uderzeniem od słupka dał prowadzenie Widawie. 1:0. Kilkanaście minut później powinniśmy prowadzić 2:0. Świetnym dalszym zagraniem w kierunku Brajana Szendzielorza popisał się Jakub Pondel. Nasz napastnik stanął oko w oko z bramkarzem, ale jego uderzenie z powietrza było dalekie od celu. W kolejnej akcji Szendzielorzowi już udało się celnie uderzyć, ale piłkę po jego próbie z 20 metra - bez problemów wyłapał bramkarz. Naszej drużynie nie udało się zadać kolejnych ciosów, no to z czasem to Brzeźno zaczęło dawać sygnały ostrzegawcze. Niezbyt dobrze funkcjonował nasz środek pola, a i współpraca między liniami obrony i pomocy praktycznie nie istniała. W efekcie Brzeźno co akcje bywało coraz to groźniejsze. Kilka uderzeń było niecelnych, kilka było zablokowanych, a w zasadzie pierwszy groźny strzał gospodarzy zakończył się golem. Nie obyło się jednak bez naszej pomocy. Padiasek na 18 metrze sfaulował napastnika miejscowych (bardzo dużo w tej sytuacji dołożył głośnym krzykiem sam napastnik, ale jakieś tam przewinienie być musiało, jeśli sędzia zagwizdał faul - z tym już polemizować nie będziemy, mogliśmy pretekstu do rzutu wolnego nie dawać). Do piłki podszedł sam poszkodowany i pięknym strzałem pod poprzeczkę, obok muru nie dał szans naszemu bramkarzowi. 1:1. Po straconej bramce w nasze szeregi wdarła się nerwowość i ogólnie zaczęła się taka dziwna gra. Dużo niedokładności, dużo grania górą, sporo nieporozumień. Jeśli chodzi o naszą drużynę to my w tym czasie raz zagroziliśmy bramce gospodarzy. Po faulu na Stanku rzut wolny z lewej strony pola karnego bił Garbaty, ale uderzył tuż nad poprzeczką, a pod koniec pierwszej połowy za faul na bramkarzu żółtym kartonikiem ukarany został Szendzielorz. Jeśli chodzi o rywali to najpierw dali nam ostrzeżenie po jednym z rzutów rożnych po których to jeden z nich na dalszym słupku nie zamknął akcji. W 43 minucie ta sztuka mu się udała. Jak było z tym kryciem w naszym polu karnym to nadal nie wiadomo, ale w efekcie jeden z przeciwników niepilnowany na zamknięciu strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Tym samym zamiast prowadzić do przerwy różnicą dwóch goli, przegrywaliśmy różnicą jednego.
Trener Pondel w przerwie nie wykonywał nerwowych ruchów, chociaż widział, że jego zespół nie grał na swoim poziomie. Brak zmian w przerwie oznaczał, że trzech rezerwowych nie pojawi się już na murawie (nowy przepis z wykorzystywaniem 9 zmian), ale to w tym momencie nie było najważniejsze. Najważniejsze było to, że trzeba było gonić wynik i już w 50 minucie powinniśmy go dogonić. Stanek popędził lewą stroną i świetnie zacentrował piłkę na 8 metr w kierunku Papiewskiego, który mając przed sobą pustą bramkę przeniósł piłkę nad poprzeczką! W kolejnej sytuacji po rzucie rożnym Garbaty po tym jak bramkarz wypluł piłkę po dośrodkowaniu, nie dał rady skierować jej do bramki. Była jeszcze kolejna okazja Stanka, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie dał rady go pokonać. Wydawało się, że gol dla Widawy to tylko kwestia czasu, ale po chwili to Brzeźno znów mogło zadać bolesny cios. Garbaty nie pokrył, Stanek nie wrócił i na lewej stronie zawodnik rywali wyszedł w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na nasze szczęście Jakub Pondel zachował się świetnie i obronił sytuację sam na sam. Z czasem widawski szkoleniowiec zaczął dokonywać zmian. W 55 minucie z murawy zeszli Glinka i Papiewski, a pojawili się na niej Lamek i Buszka. Dziesięć minut później Kotusa zastąpił Dzietczyk i ten ostatni zanotował "wejście smoka"...strzelając gola na 2:2. Jak jednak do tego doszło? Już wyjaśniamy. Stanek w swoim stylu pociągnął z akcją lewą stroną i zagrał na 15 metr do wbiegającego Dzietczyka, który "technicznym" uderzeniem z pierwszej piłki, przy dalszym słupku nie dał szans bramkarzowi. 2:2. Mieliśmy remis no i emocje zaczęły się na nowo. Na nowo jednak znów zaczął się chaos. Za dużo było gry górą, za mało było podań i brakowało ruchu. Kolejne zmiany trenera nic wielkiego niestety nie zmieniły (Słowiński wszedł za Szendzielorza, Frankowski za Vasyliuka, a Tomczyka za Stanka). Do końca meczu Brzeźno miało jeszcze jedną sytuację na gola, gdzie po mocnym uderzeniu i rykoszecie od Jagodzińskiego instynktowną paradą popisał się widawski golkiper. My mieliśmy kilka zablokowanych uderzeń i po wrzutce z prawej strony futbolówka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką, a całej akcji nie zamknął Vasyliuk.
Ostatecznie więc remisujemy w Brzeźnie 2:2. Powinniśmy ten mecz wygrać. Mogliśmy też ten mecz przegrać. Mimo upalnej aury działo się sporo, odczuwamy niedosyt i liczymy na to, że w kolejnych tygodniach będzie to wyglądało lepiej. Rywalom dziękujemy za mecz, a my nadal pracujemy. W tym tygodniu trenujemy we wtorek i czwartek o 18:30 na Kominiarskiej, a najbliższą niedzielę - 25.08 pierwszy mecz ligowy w nowym sezonie przy Kominiarskiej, gdzie o 11 "skrzyżujemy rękawice" z Parasolem Wrocław.
A-klasa:
Bresna Brzeźno - Tomtex Widawa Wrocław 2:2 (2:1)
Bramki: Stanek, Dzietczyk
Rozkład bramek:
0:1 - Stanek bez asysty (11 minuta)
1:1 - gol dla Brzeźna (32 minuta - rzut wolny)
2:1 - gol dla Brzeźna (42 minuta)
2:2 - Dzietczyk as. Stanek (68 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Valerii Vasyliuk (82' Kamil Frankowski), Sebastian Glinka (55' Tomasz Lamek), Rafał Padiasek, Daniel Garbaty, Sebastian Stanek (89' Dominik Tomczyk); Miłosz Jagodziński, Dominik Zawada, Bartłomiej Kotus (65' Rafał Dzietczyk); Robert Papiewski (55' Bartosz Buszka), Brajan Szendzielorz (74' Tomasz Słowiński)
Niewykorzystane zmiany: Dawid Kowalski (BR), Kacper Basty, Adrian Łyczba
Żółta kartka: Szendzielorz (45' - za faul)
Komentarze