Widawianie po meczu...
Po meczu pierwszej drużyny z Płomieniem Wisznia Mała nasz redaktor o pomeczowy komentarz poprosił dwóch zawodników, a byli nimi pomocnik Kamil Kusz oraz napastnik Jakub Bryś.
Jako pierwszy do głosu dopuszczony został pomocnik Kamil Kusz, który w starciu z Wisznią Małą w końcu zagrał na swoim poziomie i nawet zapisał się w protokole meczowym strzelając gola z rzutu wolnego.
R: W ubiegłą niedzielę odnieśliście najbardziej okazałą wygraną w tym sezonie. 10:2 z trzecią drużyną to jest coś, ale przypadkowo do tego nie doszło. Co więc Twoim zdaniem było w waszym przypadku kluczem do sukcesu?
K.K: Najważniejsze było to, że zagraliśmy jako zespół, walczyliśmy jeden za jednego. Podsumowując jednym zdaniem ostatni mecz, pokazaliśmy reszcie stawki jaki mamy potencjał i o co gramy.
R: W końcu Kamil Kusz zagrał na swoim poziomie. Dobrze operowałeś piłką, udanie ją rozprowadzałeś, a i stanowiłeś zagrożenie pod bramką przeciwników. Spotkanie zakończyłeś z golem. W poprzednich spotkaniach tego nie było. Co było powodem takiego stanu rzeczy? Jakaś obniżka formy? A może to rywale na zbyt wiele nie pozwalali?
K.K: To prawda, w ostatnich 2/3 meczach nie czułem się najlepiej na boisku. Wiem, że nie dawałem drużynie tego co mogę dać. Nie chce szukać wytłumaczeń, biorę to na siebie. Najważniejsze, że wszystko wróciło do normy.
R: Do awansu do A-klasy potrzebujecie już tylko jednego zwycięstwa. W najbliższym spotkaniu gracie z Sokołem Ujeździec Mały, a więc rywalem niewygodnym, z którym na jesień mieliście sporo problemów. Co trzeba zrobić, żeby 5 czerwca po końcowym gwizdku sędziego cieszyć się ze zdobycia trzech punktów?
K.K: Musimy być skoncentrowani i grać jako zespół, a myślę, że wtedy sobie poradzimy. Co ważniejsze miejmy nadzieje, że po końcowym gwizdku będziemy się cieszyć z awansu i będziemy mogli świętować.
Drugim zawodnikiem, który został przepytany przez naszego redaktora był napastnik Jakub Bryś, który powrócił do grania po ponad dwóch tygodniach i po wejściu z ławki strzelił gola i zanotował asystę. Oto jego wypowiedź:
R: Twoi wierni kibice domagali się rozmowy z Tobą, a więc porozmawiajmy i zaczniemy od tego właśnie tematu związanego z sympatykami. Skąd Jakub Bryś posiada tak wielu internetowych wielbicieli swojego talentu, chociaż nie oglądają oni swojego idola zbyt często "na żywo"?
J.B: Przez te 12 lat mojej gry w Widawie fama wokół Tomtexu urosła niejako sama. Wielbiciele z komentarzy są więc albo byłymi graczami, albo nasłuchali się w sobotnie wieczory o planach na niedzielny poranek. Jestem niezwykle wdzięczny za każdy zabawny komentarz, a odznaka najwierniejszego fana należy się Wesołowi, Adisowi i Maksiowi. Dzięki chłopaki. Wiem, że w serduszku sami chcielibyście kopać w barwach Widawy.
R: W starciu z Wisznią Małą wszedłeś na boisko z ławki i miałeś udział przy dwóch kolejnych golach dla Widawy. Najpierw asystowałeś przy trafieniu Roberta Papiewskiego, a potem sam znalazłeś drogę do bramki. Jak ocenisz swój występ?
J.B: Myślę, że jak na 25 minut gry to nie najgorsze statystyki. Miałem szanse na podwyższenie tego wyniku, ale los sprawił inaczej. Ocenę występu wolę jednak zostawić niezależnym ekspertom.
R: Na koniec zapytamy o kwestię rywalizacji. W klubie są cztery "dziewiątki", a miejsce w centralnej części ataku - jedno. Pierwszym wyborem trenera wydaje się inny - Jakub Jankowski. Jak zapatrujesz się na rywalizację z nim? Czy jest ona do wygrania? Czy raczej już godzisz się z rolą "jokera"? A może trener powinien znaleźć miejsce jednocześnie dla Was obu?
J.B: Kuba jest świetnym napastnikiem, w dodatku o tytanicznej sylwetce. Potrafi świetnie utrzymać piłkę i ma dobrze ułożoną stopę. Nastrzelał też sporo bramek i wydaje się być naturalnym pierwszym wyborem trenera. Ja natomiast świetnie odnajduję się w roli jokera, lubię wejść na podmęczonego rywala i "zrobić przewagę". Jednak kilka razy mieliśmy też okazję grać razem i z tego co mi się wydaje, to dobrze nam się współpracuje i potrafimy przycisnąć w ofensywie. Fajnie byłoby dostać trochę więcej minut wspólnej gry w przyszłych meczach.
Komentarze