Widawianie po meczu...
Kończąc temat inauguracyjnych meczów naszych drużyn w B-klasie. Dzisiaj prezentujemy pomeczowe wywiady. Nasi redaktorzy o komentarze poprosili aż czterech zawodników.
Kiedyś o komentarz pomeczowy prosiliśmy tylko dwóch graczy, ale to dlatego, że mieliśmy tylko jeden zespół. Teraz zespoły przy Kominiarskiej są dwa, tak więc i wywiadów jest dwa razy więcej.
Zaczynamy od pierwszej drużyny, która na inaugurację wygrała z Błękitnymi Pawłów Trzebnicki - 5:1. Po tym meczu pierwszy z naszych redaktorów o pomeczowy wywiad poprosił kapitana - Konrada Chmielaka i rezerwowego - Roberta Papiewskiego. Jako pierwszy do głosu dopuszczony został ten pierwszy:
R: Pierwszy mecz w sezonie na plus, zwłaszcza, jeśli chodzi o wynik. Gra jednak nie była idealna, a sam mecz nie do końca się układał. Czy była to wynik Waszej słabszej postawy czy jednak zasługa dobrej gry przeciwników?
K.C: Zaczynamy sezon bardzo dobrze, są to ważne 3 punkty dla Nas, aby móc walczyć o czub tabeli i o awans. Gra w szczególności z początku mogła ukazać nasze błędy, wkradł się chaos i odrobina zamieszania, lecz udało się to opanować i wskoczyć na właściwe tory. Myślę że winą było rozluźnienie z naszej strony, ale także postawa rywali, którzy wyszły zmotywowani, aby skraść nam punkty.
R: W końcówce spotkania po świetnej indywidualnej akcji ustaliłeś wynik spotkania na 5:1. Strzelona bramka to chyba najlepszy prezent urodzinowy?
K.C: Lepszego prezentu urodzinowego nie można sobie wymarzyć, lecz wiadomo udział przy tej bramce miał również Petro, który podał mi idealnie za plecy rywali.
R: Nikt z Nas nie jest jasnowidzem i rzeczywiście trudno jest ocenić co stanie się za kilka miesięcy. Jakie jednak Konrad Chmielak ma przewidywania co do sezonu i jakie cele stawia sobie, zarówno, jeżeli chodzi o aspekt drużynowy, jak i indywidualny?
K.C: Wróżyć z fusów się nie da, choć fajnie byłoby zająć miejsce w pierwszej dwójce. Kadrę mamy mocno osłabioną przez kontuzje i braki niektórych zawodników, ale jak widać nie przeszkadza nam to w zdobywaniu punktów. Indywidualnie chciałbym jeszcze trochę popracować nad swoimi umiejętnościami piłkarskimi, a drużynowo na pewno by poprawić frekwencję treningową, abyśmy byli w gazie i w ciągłości gry, również aby walczyć do samego końca sezonu o awans, bo serducha do walki widać u każdego z Widawian.
Przy okazji chciałbym podziękować chłopakom za życzenia i za miłą pomeczową niespodziankę, bo było to mega miłe i zostaje to w pamięci. Jesteś najlepsi!
Jako drugiego nasz redaktor o komentarz poprosił Roberta Papiewskiego, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych:
R: Na meczach obecny jesteś rzadko, ze względu na specyficzny tryb pracy, ale jak grasz to w każdym z nich jesteś bliski, żeby swoje piętno odcisnąć. Ze Smolcem to Ty oddałeś najgroźniejszy strzał w drugiej połowie, a w Pawłowie Trzebnickim w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafiłeś w słupek. Czego w tych sytuacjach zabrakło, żeby cieszyć się ze zdobyczy bramkowej?
R.P: W Pawłowie Trzebnickim uważam, że zrobiłem wszystko jak należy, bo podanie jakie otrzymałem było idealnie w tempo, strzał obok bramkarza. No szczęścia zabrakło. W meczu ze Smolcem zupełnie inna sytuacja, tam zdecydowanie można było inaczej próbować strzelać niż na siłę. Po obejrzeniu "skrótu" stwierdzam, że można było wykorzystać słabe ustawienie bramkarza. Niestety, czasami mając pół sytuacji trzeba to umieć wykorzystać.
R: Obrońcą co prawda nie jesteś, ale w piłce wiele rzeczy widziałeś i równie wiele przeżyłeś. Czy w Pawłowie Trzebnickim można było wygrać wyżej? Czy można było zachować czyste konto? Jaki jest Twój pogląd na tę sprawę?R.P: Oczywiście, że tak. Wystarczyłoby aby napastnicy (w tym Ja) wykorzystali swoje sytuacje, kreowane przez pomocników. Co do obrony, to myślę, że jednak sędzia troszkę pomógł rywalom. Przy mocno stykowym wyniku wątpię, by ten rzut karny został podyktowany. Swoją drogą, Tomasz miał piłkę na rękach, więc niewiele brakowało, by to wybronił. Mimo tego, że na początku meczu graliśmy nerwowo, to przeciwnik jakiś klarownych sytuacji nie miał.
R: W ostatnim pytaniu zawsze pytamy o cele i oczekiwania. Ile drużynie dać może Robert Papiewski i jakie stawia przed sobą cele na najbliższą rundę/sezon?
R.P: Pracuję nad swoją dyspozycyjnością, aby móc być na większej ilości meczy. Mam nadzieję, że uda się w końcu przełamać, dołożyć jakieś bramki i asysty. Cele? Mamy dobrą drużynę, wszystko zaczyna się zazębiać, w każdym meczu widać zrozumienie pomiędzy zawodnikami i zaangażowanie. Miejsce poza Top3 - byłoby chyba rozczarowaniem.
Po wywiadach przedstawicieli pierwszej drużyny pora na głosy "Rezerwistów", którzy w weekend dużo powodów do radości nie mieli. Drugi z naszych redaktorów do wywiadu zaprosił również kapitana - Rafała Maciaszka, a także Łukasza Kalusa, który w tym meczu był partnerem Rafała w środku pomocy. Pierwszy do głosu dopuszczony został kapitan drugiej drużyny:
R: Mimo porażki pozostawiliście dobre wrażenie. W pierwszej połowie graliście jak równy z równym. To Wy tak dobrze weszliście w mecz czy jednak to spadkowicz z A-klasy nie włączył wyższego biegu?
R.M: Wiedzieliśmy, że na inaugurację sezonu przyjdzie nam się zmierzyć z bardziej doświadczonym i ogranym przeciwnikiem, nie mniej jednak nie skreśliliśmy swoich szans, co było widoczne na murawie.
Jako drużyna mamy już wypracowane pewne wartości, które chcemy reprezentować na boisku - jedną z nich jest szanowanie przeciwnika. Wierzę, że każda drużyna podchodzi do meczu z dystansem i pomimo teoretycznej wyższości szanuje zespół, z którym rywalizuje, dlatego nie zakładam, że Goście zostawili sobie „wyższy bieg” na drugą połowę. Pewnie się powtórzę, ale wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania - do 60 minuty (pomimo jednego błędu) graliśmy jak zespół już ukształtowany, a pamiętajmy, że nasza geneza obejmuje „tylko” okres przygotowawczy. Muchobór pokazał, że każdy nasz błąd będzie nas drogo kosztował i może naprawdę dobrą grę całego zespołu zamienić w dotkliwą porażkę.R: W meczu pełniłeś rolę kapitana drużyny, więc ciążyła na Tobie nieco większa presja niż na innych. Jakbyś miał doradzić młodszym kolegom - nad czym trzeba popracować, aby następnym razem było lepiej?
R.M: Zgadza się - to bardzo ważna funkcja, przede wszystkim w czasie budowania zespołu (poznawania stylu gry i umiejętności kolegów). Dużo na ten temat rozmawiamy wewnątrz drużyny, a to cieszy - rozmowa (a nie sprzeczki) motywuje mnie do większego poświęcenia dla drużyny i realizowania założeń trenera oraz całego Klubu.
Sam widzę swoje niedoskonałości i błędy, dlatego doradzę w tym miejscu nie tylko kolegom z drużyny, ale również sobie… mamy duży potencjał, aby dobrze grać w piłkę - widać to było na treningach i na meczach kontrolnych, wystarczy że nauczymy się go wykorzystywać podczas meczów o punkty. Szybko się uczymy i wyciągamy wnioski - dużo rozmawialiśmy przed meczem o współpracy obrony z linią pomocy… z Muchoborem było to widoczne na plus. Panowie - oby tak dalej, a wyniki przyjdą same!R: Trener za cel postawił zdobycie przynajmniej 26 pkt w sezonie. Czy jest to cel adekwatny do potencjału drużyny? Jaki cel Ty stawiasz przed samym sobą i drużyną?
R.M: Zgadza się, aczkolwiek zareagowaliśmy na ten fakt z małym i szczerym uśmiechem. Wierzymy w swoje umiejętności indywidualne, ale potencjał drzemie gdzieś indziej - chcemy stworzyć kolektyw i grać ładny, a przede wszystkim zespołowy „futbol”. Wyznaczanie sobie celów to dobre podejście i taktyka, nie tylko na boisku. Dla mnie i dla drużyny liczy się zgranie i dobra atmosfera, zarówno w szatni, jak i na boisku , czy też poza nim - i to postawiliśmy sobie za cele naszego pierwszego historycznego sezonu.
Nieco inne pytania otrzymał Łukasz Kalus, a jego wypowiedź wygląda w następujący sposób:
R: Pierwszy mecz za Wami. Do 60 minuty wszystko wyglądało dobrze i momentalnie coś się popsuło. Co się takiego wydarzyło po 60 minucie, że przegraliście tak wysoko 0:6?
Ł.K: Rzeczywiście, do 60 minuty mecz miał dość ciekawy przebieg i był dość wyrównany, zarówno my jak i goście stworzyliśmy sytuacje po których mogły paść bramki. W 60 minucie po stracie drugiej bramki jakby wszystko przysiadło, wdarła się trochę nerwowa atmosfera i zaczęliśmy popełniać błędy zarówno w środkowej strefie jak i również w okolicy pola karnego, co spowodowało niechlubne dwa rzuty karne dla gości (przy czym drugi z nich był bardzo “dyskusyjny”). Reszta to już równia pochyła, aczkolwiek wszyscy grali do końca, starali się za wszelką cenę odrabiać straty i wierzyli w zdobycie bramki.
R: Trener wystawił Cię w tym meczu na środku pomocy a potem na prawej obronie. W przygotowaniach grałeś też na ataku. Na której pozycji czujesz się najlepiej?
Ł.K: Zasadniczo, mam ciąg do akcji ofensywnych (śmiech), najlepiej czuję się w roli pomocnika lub cofniętego drugiego napastnika, aczkolwiek jeśli jest potrzeba zmiany pozycji by również zabezpieczyć tyły, nie mam z tym problemu. Zawsze staram się za wszelką cenę pomóc drużynie, niezależnie od tego na jakiej pozycji gram. Tym bardziej, że drużyna gości miała na lewej stronie dość szybkiego pomocnika za którym trzeba było się trochę nabiegać.
R: Na koniec pytanie, które nie tyczy się samego meczu z Muchoborem. Jak oceniasz potencjał drużyny i jakie masz przewidywania co do miejsca w tabeli?
Ł.K: Wydaje mi się, że w drużynie drzemie bardzo duży potencjał i mamy sporo jakości, którą trzeba jeszcze doszlifować na treningach. Najważniejsze by drużyna stała się monolitem i działała jak szwajcarski zegarek, a wyniki same za tym pójdą. Co do miejsca w tabeli to nie chciałbym nic wyrokować ani ustalać jakiejkolwiek poprzeczki, gramy z sobą krótko, ale wydaje mi się że każdy wewnętrznie ma ambitne cele co do miejsca które powinniśmy zająć.
Komentarze