PP: Przegrany bój z Oleśnicą

PP: Przegrany bój z Oleśnicą

W środę Tomtex Widawa Wrocław rozegrał mecz w ramach III rundy Okręgowego Pucharu Polski. Na Kominiarską przyjechał lider grupy III wrocławskiej A-klasy - Pogoń Oleśnica. Po zaciętym boju nasz zespół przegrał zasłużenie - 2:4, a więcej o tym jak to wszystko wyglądało przeczytacie poniżej.

Ostatnia środa miesiąca sierpnia, koniec wakacji, godzina 18, a na zewnątrz ponad 30 stopni. To nie był czas wylegiwania się na leżaczku i popijania napojów wysokoprocentowych, to był czas rozgrywania meczu III rundy JAXAN Puchar Polski w okręgu wrocławskim. Na Tomtex Park pojawiła się drużyna, której nikomu znawcom lokalnej piłki nie trzeba przedstawiać - Pogoń Oleśnica. Zespół utytułowany, który jakimś dziwnym trafem w chwili obecnej gra w A-klasie, lecz narazie robi wszystko, żeby z tej A-klasy się wydostać. Drużyna trenera Grzegorza Grafa przyjechała do Wrocławia, aby podtrzymać dobrą passę i wygrać czwarty oficjalny mecz w tym sezonie.

My wiedzieliśmy, że będzie piekielnie trudno o dobry rezultat zwłaszcza jak zobaczyliśmy ogrom rosłych i doświadczonych zawodników u przeciwnika. My fizycznie tak dobrze nie wyglądamy, posiadając zaledwie kilku graczy powyżej 180 cm wzrostu. Mówią jednak, że w piłce jak nie jesteś duży i silny to bądź szybki i sprytny. Tak zamierzaliśmy zrobić, ale jak wiemy - gra się tak jak przeciwnik pozwala.

Zanim zaczniemy relacjonować boiskowe poczynania to powiemy nieco więcej o składzie, a tutaj nadal trener Michał Pondel nie mógł czuć komfortu. Dzięki wsparciu z drugiej drużyny udało się zgromadzić sześciu rezerwowych, ale sporo było nieobecności. Z różnych przyczyn w tym meczu nie mogli wystąpić: Jakub Jankowski, Piotr Miklas (kopiuj/wklej), Konrad Nowocień, Tomasz Lamek, Kamil Frankowski, Dawid Kowalski, Miłosz Jagodziński i Sebastian Glinka. Wyjściowy skład nieznacznie różnił się od tego z Parasolem. Za Jagodzińskiego do gry wrócił Łyczba, Dzietczyka zastąpił Papiewski, a Glinkę - Słowiński.

Od pierwszych minut było widać, że to Oleśnica chce tutaj szybko załatwić sprawę, bowiem to ona była stroną prowadzącą grę. Jednakże to my stworzyliśmy sobie pierwszą groźną sytuację, po której...strzeliliśmy nawet gola. Składna akcja. Prostopadłe podanie w kierunku Stanka, który wyszedł w sytuacji sam na sam z bramkarzem i uderzył nad wychodzącym golkiperem. Bramka nie została jednak uznana, gdyż zdaniem sędziego asystenta mieliśmy pozycję spaloną (patrząc na to jak w kolejnych "stykowych" akcjach spalone nie były wskazywane, można było się kłócić). Była to jednak jedna z naszych nielicznych skutecznych akcji ofensywnych. Częściej w okolicach naszego pola karnego znajdowali się przeciwnicy, ale nasza obrona radziła sobie bardzo dobrze i w zasadzie oprócz licznych stałych fragmentów gry nasz bramkarz - Jakub Pondel nie miał zbyt wiele pracy. No, ale te stałe fragmenty gry były główną bronią przeciwników i tutaj nasi defensorzy na zbyt wiele pozwalali. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby rywale do główek skakali, a nasi gracze się tego bali. W 25 minucie oddech naszej obronie starał się dać Zawada, który po indywidualnym rajdzie oddał strzał z 25 metra - wprost w bramkarza. W okolicach tej właśnie minuty pierwszy raz poważnie zatrudniony został J.Pondel, ale świetnie interweniował nogami po próbie z 16 metra. Chwilę później już nogami nie zainterweniował dobrze po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Na jego szczęście świetnie na linii bramkowej zaasekurował go Słowiński wybijając futbolówkę zmierzającą do pustej bramki. Co się niestety odwlecze to nie uciecze. Lepsza gra przeciwników przyniosła im gola na 1:0, ale znów możemy pluć sobie w brodę, bo mogliśmy tę akcję skasować. Zawada dał przeciwnikowi zgrać piłkę na 11 metr, a drugi z napastników Pogoni uderzeniem zza zasłony, przy krótszym słupku zaskoczył J.Pondla. 0:1. Mimo straconego gola nie zamierzaliśmy się poddawać i w końcówce przycisnęliśmy przeciwników. Była ostra centra Vasyliuka po której bramkarz z trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Były też kąśliwe wrzutki Stanka, które w ostatniej chwili obrońcy wybijali na rzut rożny. W międzyczasie była też żółta kartka dla Słowińskiego za odkopanie piłki po gwizdku. Konkretów nadal jednak było mało i na przerwę przegrywaliśmy 0:1.

Na drugą połowę wyszliśmy bez zmian, jeśli chodzi o kwestie personalne, lecz jeśli bierzemy pod uwagę grę to w zasadzie na pierwsze kilkanaście jej minut nie wyszliśmy. Niby chcieliśmy wyjść odważniej, wyłamując się tym samym z wcześniej obranej taktyki. Niby miało być lepiej, a najgorsze rzeczy wydarzyły się między 59 a 62 minutą. W tym czasie straciliśmy dwa gole. Jednego po kontrze, a drugiego po rzucie wolnym. W pierwszej sytuacji napastnik rywali strzałem z bliska wpakował piłkę do siatki, a w drugiej sytuacji po wrzutce z lewej strony, nasi nie złapali na spalonego, a gracz Oleśnicy uderzeniem z główki skierował piłkę do bramki obok naszego golkipera. 0:2 i 0:3 i w zasadzie zadanie pod tytułem awans do kolejnej rundy stawało się misją nie do wykonania. W przeciągu kilku minut trener Michał Pondel chciał jednak dodać impuls i szybko dokonał pięć zmian. Jedną w 55 minucie gdzie Łyczbę zmienił Dzietczyk, a cztery kolejne w jednym momencie - w minucie 65. Z murawy w tym czasie zeszli Kotus, Papiewski, Szendzielorz i Słowiński, a pojawili się na niej Buszka, Skoczeń, Tomczyk i Basty. No i jakby nie mówić rezerwowi nieco ożywili grę Widawy. W 70 minucie groźny strzał oddał Stanek, lecz bramkarz świetnie po nim interweniował nogami. Mieliśmy też próbę Dzietczyka po której futbolówka przeleciała obok bramki. Wydawało się, że pierwszy gol dla Widawy to tylko kwestia czasu. Niestety wydawało się....Oleśnica wykorzystała złe wybicie J.Pondla i po krótkim rozegraniu umieściła futbolówkę w pustej bramce. 0:4. W końcówce spotkania mogła jeszcze dołożyć przynajmniej trzy gole, ale mocno pudłowała. W 86 minucie nie strzeliła nawet rzutu karnego uderzając nad poprzeczką. Ona nie strzelała, ale zaczęła to robić Widawa. Najpierw po dobrym zagraniu Zawady Stanek wpadł z piłką w pole karne i uderzył precyzyjnie przy dalszym słupku na 1:4. A chwilę później po kolejnej asyście Zawady kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Buszka i było już 2:4. W końcówce granie wet za wet. Kilka okazji z naszej strony, ale bez kolejnych trafień. Ostatecznie przegrywamy różnicą dwóch goli i odpadamy z Pucharu Polski.

Jest to porażka zasłużona, bowiem na przekroju całego spotkania Pogoń Oleśnica była drużyną lepszą, ale nasz zespół walczył do końca i żegna się z pucharem z podniesionym czołem. Aha i dla kibiców dodamy, że w 77 minucie na murawie pojawił się Adam Jakubowski, czyli ulubieniec fanów, którego imię było skandowane po zakończeniu spotkania.

PS: Dzięki drodzy fani za wsparcie z trybun. Liczymy na więcej, a sami zrobimy wszystko, żeby dać Wam w niedalekiej przyszłości więcej okazji do radości.

Okręgowy Puchar Polski:

Tomtex Widawa Wrocław - Pogoń Oleśnica 2:4 (0:1)
 
Bramki: Stanek, Buszka
 
Rozkład bramek:
0:1 - gol dla Oleśnicy (39 minuta)
0:2 - gol dla Oleśnicy (61 minuta)
0:3 - gol dla Oleśnicy (62 minuta)
0:4 - gol dla Oleśnicy (79 minuta)
1:4 - Stanek as. Zawada (81 minuta)
2:4 - Buszka as. Zawada (87 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Valerii Vasyliuk, Daniel Garbaty (75' Adam Jakubowski), Tomasz Słowiński (65' Kacper Basty), Rafał Padiasek, Sebastian Stanek; Bartłomiej Kotus (65' Bartosz Buszka), Dominik Zawada, Adrian Łyczba (55' Rafał Dzietczyk); Robert Papiewski (65' Sebastian Skoczeń), Brajan Szendzielorz (65' Dominik Tomczyk)
 
Żółta kartka: Słowiński

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości