PP: Jedynka umie w karne!?
W minioną środę pierwsza drużyna Widawy rozegrała 15 mecz w ramach Okręgowego Pucharu Polski. Tym razem "Widawianie" po raz pierwszy w historii zagrali na wyjeździe i był to wyjazd na dobrze znane im boisko w Nowym Dworze koło Trzebnicy. Tutaj mierzyliśmy się ze Spartą Będkowo, którą wyeliminowaliśmy dopiero po serii rzutów karnych.
W bardzo pogodne popołudnie - 10 sierpnia udaliśmy się do Nowego Dworu koło Trzebnicy, żeby rozegrać swoje historyczne, premierowe spotkanie wyjazdowe w Pucharze Polski. Z racji tego, że nasz drugi zespół w tym samym czasie miał rywalizować przy Kominiarskiej (finalnie jego mecz się nie odbył) my graliśmy w delegacji. O ile u siebie ze Spartą Będkowo w życiu meczu nie przegraliśmy, nie uzyskując nawet remisu, o tyle na jej obiekcie wyglądało to różnie. Tylko 3 wygrane, 2 remisy i 2 porażki. Bramki: 36:19. Na dodatek już raz tego lata przegraliśmy na tym obiekcie, w lipcowym meczu sparingowym. Dodając do tego fakt, że w dalszym ciągu poszukujemy optymalnej formy i mamy problemy kadrowe, wcale nie spodziewaliśmy się łatwego meczu.
Trener Michał Pondel miał do dyspozycji 15 zawodników, lecz w tym gronie było kilku graczy, którzy dopiero co wrócili do treningów, a także kontuzjowany Łukasz Wiraszka i powołany w ostatniej chwili - Arkadiusz Pawlak. Oprócz nich na ławce rezerwowych znaleźli się Rafał Dzietczyk i Gracjan Siwak, a pierwszy skład różnił się nieco od tego desygnowanego w Starej Łomnicy. Za Sebastiana Glinkę i Mateusza Hołyńskiego w obronie znaleźli się Daniel Garbaty i Kacper Bereda. Do środka pomocy wrócił Marcin Mackiewicz za Rafała Dzietczyka, a w ataku obok Macieja Adamczyka i Roberta Papiewskiego zagrał Jakub Bryś. Tak czy siak nasz zespół liczył na zwycięstwo w tym meczu i zamierzał walczyć o awans.
W mecz lepiej weszła nasza drużyna, która dobrze operowała piłką i nie pozwalała rywalom rozwinąć skrzydeł. To za sprawą agresywnego doskoku i skutecznego krycia przez naszych obrońców. Z czasem zaczeliśmy zagrażać bramce przeciwników. Tutaj strzały z dystansu Kamila Kusza i Roberta Papiewskiego, lecz żaden z nich nie znalazł drogi do bramki. Do bramki wpadło jednak uderzenie Jakuba Brysia. Ten zabrał się z piłką do środka i pięknym strzałem z dystansu (z 30 metrów) zaskoczył bramkarza przeciwników, który miał jeszcze piłkę na palcach. 1:0. Po strzelonym golu Bryś nabrał ogromnej ochoty do gry i po chwili mógł mieć drugiego gola, lecz jego uderzenie z ostatniej chwili zablokował obrońca. W trzeciej okazji "Brysiu" powinien mieć na swoim koncie asystę, ale po jego centrze z prawej strony pola karnego Papiewski dwa metry przed linią bramką przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 30 minucie nasza defensywa popełniła jeden rażący błąd. Konrad Chmielak puścił napastnika przeciwników, ten widząc wychodzącego z bramki Jakuba Pondla starał się go przelobować, lecz posłał piłkę tuż obok dalszego słupka. No i to w zasadzie była jedyna konretna akcja gospodarzy w pierwszej połowie. My natomiast mieliśmy jeszcze kilka szarzy Macieja Adamczyka świetnie wyczyszczonych przez obrońców. Była źle rozegrana kontra 2 na 1 przez duet Papiewski - Adamczyk. Był też nieudany lob Mackiewicza. Do przerwy więc nieznacznie, ale zasłużenie prowadziliśmy ze "Spartanami" - 1:0.
Przerwa jednak spowodowała u nas zbytnie rozluźnienie i na boisku zaczął panować chaos, w którym nie potrafiliśmy się odnaleźć. Będkowo częściej gościło na naszej połowie, ale na nasze szczęście nic z tego nie wynikało, bo w dalszym ciągu broniliśmy się skutecznie i szczęśliwie. Po chwilowym przestoju zaczęliśmy sami stwarzać sobie sytuację i w 57 minucie podwyższyliśmy swoje prowadzenie. Akcja po tak zwanym "trójkącie" w wykonaniu duetu Adamczyk - Papiewski. Pierwszy zagrał piłkę na 13 metr do drugiego, a ten atomowym uderzeniem niemalże w samo okienko nie dał szans bramkarzowi "miejscowych". 2:0. Nasza radość z podwyższenia prowadzenia nie trwała długo. Trzy minuty później rywale strzelili gola kontaktowego. Nie obyło się tutaj jednak bez pomocy. Grający świetny mecz Daniel Garbaty, zagrał "na konia" w kierunku Konrada Chmielaka. Ten stracił piłkę na rzecz napastnika rywali, który wpadł z nią w pole karne i dośrodkował na dalszy słupek, gdzie nasi obrońcy zgubili krycie i jeden z rywali, z bliska wpakował futbolówkę do siatki. 2:1. W międzyczasie na murawie pojawił się Arkadiusz Pawlak, który zastąpił Roberta Papiewskiego i niedługo potem wywalczył rzut wolny przed polem karnym Będkowa. Do jego wykonania podszedł Kusz, ale jego strzał instynktownie kolanami obronił bramkarz. W kolejnej akcji blisko trafienia był Adamczyk, lecz jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce! Z czasem naszej drużynie zaczęło brakować sił, bo ogólnie cały mecz był niezwykle intensywny. To prokurowało coraz głupsze granie z naszej strony, błędy i sytuacje dla Sparty. Najpierw uderzenie jednego z rywali z trudem na rzut rożny odbił J.Pondel, a w kolejnej akcji, w zamieszaniu obronił on sytuacyjne uderzenie jednego z przeciwników. Były jeszcze dwa groźne strzały po wrzutkach z bocznych sektorów, ale na szczęście przeleciały one nad poprzeczką. W 70 minucie na murawie za zmęczonego Beredę pojawił się Dzietczyk, a chwilę później Siwak zmienił narzekającego na uraz Brysia. Niestety te zmiany nie zmieniły niczego w naszej grze i w 85 minucie straciliśmy drugiego gola. Niepotrzebnie jednego z rywali w polu karnym sfaulował Chmielak i sędzia podyktował rzut karny. Ten został pewnie zamieniony na gola, chociaż nasz bramkarz wyczuł intencje strzelca. 2:2. Więcej już się nie wydarzyło i o losach tego, który zespół ma przejść do drugiej rundy Okręgowego Pucharu Polski zadecydować miał konkurs rzutów karnych.
Do rzutów karnych trener Pondel desygnował następującą piątkę. Kusz, Pawlak, Słowiński, Mackiewicz i Chmielak, ale to "Będkowianie" zaczęli strzelanie jako pierwsi. Uderzenie to jednak nasz bramkarz wyczuł, ale piłka przeleciała mu obok ręki. Potem mieliśmy trafienie Kusza, które totalnie zmyliło bramkarza gospodarzy. W drugiej serii pomylił się snajper Sparty, a w zasadzie świetnie jego płaskie uderzenie zatrzymał J.Pondel. W dalszym ciągu już nikt się nie pomylił. Strzały naszych zawodników nie były wyczuwane przez kipera Będkowa. Nasz bramkarz w tym elemencie wyglądał lepiej, lecz przepuścił jeszcze trzy uderzenia. Finalnie nasi zwyciężyli 5:4 i drugi rok z rzędu awansowali do drugiej rundy po wygranej w serii "jedenastek".
Okręgowy Puchar Polski:
Sparta Będkowo - Tomtex Widawa Wrocław 2:2 (0:1) rz.k 4:5
Bramki: Bryś, Papiewski
Rozkład bramek:
0:1 - Bryś as. Kusz (7 minuta)
0:2 - Papiewski as. Adamczyk (57 minuta)
1:2 - gol dla Będkowa (60 minuta)
2:2 - gol dla Będkowa (85 minuta - rzut karny)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Daniel Garbaty, Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak (K), Kacper Bereda (70' Rafał Dzietczyk); Kamil Kusz, Marcin Mackiewicz; Maciej Adamczyk, Jakub Bryś (80' Gracjan Siwak), Robert Papiewski (60' Arkadiusz Pawlak)
Niewykorzystana zmiana: Łukasz Wiraszka
Rzuty karne:
1:0 - Będkowo
1:1 - Kusz
1:1 - Będkowo - karny obroniony przez J.Pondla
1:2 - Pawlak
2:2 - Będkowo
2:3 - Słowiński
3:3 - Będkowo
3:4 - Mackiewicz
4:4 - Będkowo
4:5 - Chmielak
Chociaż mecz do łatwych nie należał i nie ustrzegliśmy się błędów to jednak nie zamierzamy się poddawać. W kolnej fazie Pucharu Polski powalczymy o awans, a już w najbliższą niedzielę zagramy historyczny, premierowy mecz w A-klasie. Naszym rywalem w Krośnicach będzie miejscowy Płomień.
Komentarze