B-klasa: Nowy sezon, stara „Dwójka”
Witam serdecznie w nowym sezonie! Z tej strony Redaktor „Dwójki”, w wolnych chwilach prawy obrońca tego zespołu. Wracam po prawie dwumiesięcznej przerwie, aby jak najlepiej opisywać nasze spotkania dla tych, którzy nie mieli okazji obserwować ich na żywo. Pewnie jeszcze trochę czasu minie, zanim „wskoczę” na odpowiednie obroty, ale od czegoś trzeba zacząć. (śmiech).
Jeśli jesteś nowy/nowa w uniwersum Widawy to musisz wiedzieć, że od 2021 roku, czyli odkąd powstała „Dwójka”, nasz bilans ze Spartą II Wrocław to 0 zwycięstw, 1 remis i 5 porażek. Tak wyszło. Nigdy nie były to spotkania na niesamowitym poziomie, bardziej określiłbym je jako „dla koneserów”. Jak więc wyglądał siódmy mecz pomiędzy „bejbi Widawą” a „bejbi Spartą”?
Przed właściwym opisem, przypomnę skład desygnowany przez debiutującego Trenera Kamila Moczydłowskiego na to spotkanie. W bramce Mateusz Bieńko, w czteroosobowej obronie Kuba Cichór, powracający po kilkuletniej nieobecności Karol Leszczyński, Kamil Oleś i wypożyczony z „Jedynki” Adrian Łyczba, w pomocy Adrian Samociuk, Michał Wójcik i Paweł Szymoniak, a w ataku Maciej Łastówka, debiutujący Marcin Zawadzki i Bartosz Kozak.
Początek spotkania to dużo nerwowości z obu stron. Wiele wybić piłki na oślep, mało składnych akcji, ogólnie rzecz biorąc, tak zwana kopanina. W 13. minucie przed fantastyczną szansą do zdobycia bramki stanął Łastówka, który zabrał się z piłką po prostopadłym podaniu z lewej strony boiska. Niestety został „wycięty” przed samą linią szesnastki, co poskutkowało karą indywidualną dla Illy w postaci żółtej kartki. Maciek po tym wejściu zmuszony był opuścić murawę, a w jego miejsce zameldował się Adam Jakubowski. Do rzutu wolnego podszedł Szymoniak, którego uderzenie obronił bramkarz Sparty. Niedługo później ok. 91% graczy Widawy przeżyło mikrozawał. Wrzuconą z autu na nasze pole karne piłkę przepuścił Bieńko, a ta wpadła do bramki. Wszyscy patrzyli na siebie ze zdziwieniem, co się właśnie stało, a Mateusz przypomniał sędziemu, że nikt nie miał kontatku z piłką, więc to my mogliśmy budować akcję. Chłód jak Clint Eastwood. Kiedy wydawało się, że pierwsza część spotkania zakończy się bezbramkowym remisem, rywale niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Około 45 metrów od naszej bramki zrobiło się niemałe zamieszanie, w wyniku którego Szalak oddał strzał, co poskutkowało przelobowaniem bezradnego Bieńki. Niestety takie sytuacje zdarzają się w futbolu na każdym poziomie, nawet na tak wysokim jak ten B-klasowy. Chwilę po tej sytuacji sędzia zaprosił obie drużyny do szatni.
W przerwie Trener Moczydłowski zaordynował jedną zmianę - Samociuka zastąpił Dominik Salamon, który powędrował na pozycję lewoskrzydłowego, a „piętro niżej” zszedł Jakubowski. Decyzja ta zdziwiła chyba wszystkich, w końcu Dominik zwykle (o ile nie zawsze) grał w linii obrony, ale czasami warto zaryzykować.
Widawianie lepiej weszli w drugą połowę. Lepiej wyglądał Marcin Zawadzki, który kilka razy dobrze się zastawiał i przyjmował piłkę pod presją obrońców Sparty, dając naszej drużynie więcej wariantów w ofensywie. Salamon co chwilę próbował zagrań przez całe boisko do wybiegającego Kozaka, niestety większość z nich kończyła się stratą piłki. Ale w końcu zaczęliśmy szukać innych opcji, co jest dobrym progrostykiem na przyszłość. Cytując byłego już zawodnika Widawy, Adama Szymulę: „siła jest, celność przyjdzie”. Pierwsza groźna akcja Sparty miała miejsce w 59. minucie, kiedy to rozpędzającego się przeciwnika nieprzepisowo zatrzymał Oleś, za co obejrzał żółtą kartkę. Niedługo później z rzutu wolnego piłkę dośrodkowywał Szymoniak, ta znalazła się pod nogami Cichóra, który nie był w stanie obrócić się do strzału. W sytuacji, w której bliżej było nam do bramki wyrównującej, niż przeciwnikom do podwyższenia prowadzenia, wydarzył się ten drugi wariant. Nieudaną próbę dryblingu Leszczyńskiego wykorzystali rywale, którzy po kilku podaniach znaleźli się przed naszym bramkarzem, a ten skapitulował po raz drugi. Spokojnie dało się uniknąć tej sytuacji, dodatkowo w trakcie rozgrywania piłki przez Spartan Cichór dwukrotnie złamał linię spalonego, co tylko ułatwiło zadanie podopiecznym trenera Szwieca. Ostatnie słowo należało do przeciwników. Płaskie dośrodkowanie z lewej strony sparował Bieńko, jednak piłka spadła wprost pod nogi Działoszka, który bez problemu wpakował ją do pustej bramki. Na zegarze widniała 89. minuta. Był to ostatni warty odnotowania fragment meczu, a 3 minuty później sędzia zakończył spotkanie. 0:3.
Co można powiedzieć - rezerwy Sparty są dla nas bezlitosne od samego początku istnienia „Dwójki”. Poza jednym remisem w sezonie 2022/2023, za każdym razem schodziliśmy z boiska pokonani, często dosyć wysoko. Nie podzielam opinii graczy i trenera Sparty, którzy śmiechem skwitowali stwierdzenie, że z przebiegu meczu najbardziej sprawiedliwy byłby remis. Bardzo bym chciał, żebyśmy to my mogli śmiać się ostatni, spoglądając przy okazji na tabelę.
Ale najważniejsze, że jest z czego rzeźbić. Musimy dopracować komunikację pomiędzy zawodnikami, umiejętność podjęcia ryzyka w odpowiednim momencie i ograniczyć błędy indywidualne. W niedzielę zagramy z MKSem Sołtysowice, który od poprzedniej rundy diametralnie się zmienił, więc spróbujemy to wykorzystać. Ostatnio było bardzo blisko korzystnego rezultatu, więc oby tym razem było jeszcze lepiej.
Pierwszy gwizdek o 11:00. Serdecznie zaprasamy na Sołtysowicką!
Komentarze