B-klasa: Niełatwy mecz w Koniowie
      Wczoraj Tomtex Widawa Wrocław rozegrał kolejny mecz w rundzie wiosennej w grupie II wrocławskiej B-klasy. Rywalem naszej drużyny był Piorun Koniowo. Po niełatwym meczu wygraliśmy 6:1, a kulisy tego spotkania opisujemy w poniższej relacji.
      Trzeci dzień czerwca przyniósł Święto Bożego Ciała w Kościele Katolickim, a w grupie II wrocławskiej B-klasy przyniósł XXIII kolejkę spotkań. Naszej drużynie przyszło udać się do Koniowa na starcie z dwunastym w tabeli Piorunem. Wiedzieliśmy, że mimo sporej różnicy w tabeli pomiędzy naszymi drużynami nie będzie to łatwe spotkanie. Specyficzne boisko, rywal wspierany przez całą lokalną społeczność, no i sędzia, który sędziuje w sposób sinusoidalny. Raz bez zarzutu, a za drugim razem tak, że nerwy puszczają nawet najspokojniejszym osobom. Zamierzaliśmy się stanąć na przeciw tym wymaganiom i podtrzymać zwycięską serię.
      Jeżeli chodzi o skład z poprzedniego starcia z Wisznią Małą to było kilka zmian. W wyjściowej jedenastce za nieobecnych Dominika Tomczyka i Dimę Budasova weszli Piotr Miklas i Rafał Dzietczyk. Kamil Kusz cofnął się do środka obrony, Dzietczyk zagrał obok Konrada Chmielaka w środku pomocy, a na prawy atak powędrował Miklas. Na ławce znów Maciej Adamczyk, Tomasz Słowiński, Mateusz Hołyński, a także Łukasz Wiraszka i Wiktor Chmielewski. Zabrakło Roberta Papiewskiego. Przedstawiliśmy kadrę, powiedzieliśmy o okolicznościach przyrody, a więc przystępujemy do relacjonowania.
      Początek spotkania o dziwo nie należał do naszej drużyny, a do rywala, który już w 30 sekundzie oddał pierwszy strzał na naszą bramkę. Jakub Pondel jednak był na posterunku i pokazał, że nowe rękawice mają jednak dobry klej. Ta sytuacja dodała animuszu drużynie gospodarzy i ok 5 minuty mogli oni, a raczej powinni wyjść oni na prowadzenie. Najpierw strzał z woleja jednego z przeciwników kapitalnie nasz bramkarz obronił, a po chwili po rzucie rożnym strzał innego z rywali, zmierzający do pustej bramki w ostatniej chwili wybił Konrad Chmielak. Powinniśmy przegrywać, a to my wyszliśmy na prowadzenie, bowiem zachowaliśmy się jak doświadczony pięściarz i po szybkim kontrataku zadaliśmy bolesny cios. Piotr Miklas świetnie przerzucił piłkę z prawej na lewą stronę do Miłosza Jagodzińskiego. Ten uniknął spalonego, pociągnął z futbolówką w kierunku pola karnego i dośrodkował ją pod bramkę do Jakuba Brysia, któremu nie pozostało nic jak wpakować piłkę do siatki tuż przy słupku! 1:0. Po strzelonym golu nie poszliśmy za ciosem i nadal lepiej na boisku poczynało sobie Koniowo. Te w 10 minucie doprowadziło do wyrównania. Niezbyt dobre zachowanie naszej defensywy, która pozwoliła gładko wejść w pole karne kapitanowi Pioruna (nawiasem mówiąc ich najlepszemu zawodnikowi i strzelcowi), a ten pięknym strzałem z lewej nogi umieścił futbolówkę w samym okienku bramki Pondla, który był w tej sytuacji bezradny! 1:1. Radość ogromna w szeregach gospodarzy, jakaś tam raca została odpalona, ale to wszystko trwało niespełna minutę, bowiem znów zachowaliśmy się jak gracz doświadczony i odpowiedzieliśmy na trafienie przeciwnika. Świetna prostopadła piłka Jagodzińskiego w kierunku Brysia, a ten w sytuacji sam na sam, strzałem z lewej nogi trafił przy dalszym słupku! 2:1. Po tej sytuacji skończyło się ofensywne granie Koniowa, zaczęło się marnowanie sytuacji przez naszą drużynę, a na dodatek odpalił się sędzia, który zamiast uspokajać zapędy graczy gospodarzy do krytykowania jego orzeczeń czy ostrej gry - udawał, że nic nie widzi i nic nie słyszy i spowodował tym samym, że atmosfera stała się gęsta i wielokrotnie trzeszczały kości. Widoczne było u niego przychylne sędziowanie miejscowym, których się chyba przestraszył, podejmując takie decyzje, że nóż się w kieszeni otwierał (na naszą korzyść pomylił się dwa razy, tak wiemy - powinniśmy otrzymać żółtą kartkę za faul przed polem karnym). Nie było zatem łatwo o płynną grę, a rywal również nie zamierzał "tanio skóry sprzedawać". Na dodatek o czym było wcześniej wspomniane, my również nie sobie nie pomagaliśmy, marnując wyśmienite okazje. W 15 minucie gola powinien strzelić Petro Zubrytskyi, ale w sytuacji sam na sam strzelał (a może podawał) zbyt lekko w kierunku dalszego słupka. Całą sytuację starał się ratować Bryś, ale nie spodziewał się on takiego zagrania i z pół metra trafił w słupek! Po chwili doskonałą okazję zmarnował Miklas, który w sytuacji sam na sam trafił tuż obok słupka. W kolejnej akcji niezbyt dobrze zachował się Bryś, którego strzał z powietrza przeleciał obok bramki. Szczęścia nie miał Zubrytskyi, który po podaniu Miklasa trafił w obrońcę znajdującego się na linii bramkowej. Bohaterem swojej akcji mógł być Dzietczyk, ale zamiast pociągnąć z futbolówką w pole karne decydował się na podanie do Zubrytskyiego, ale to zagranie było niezbyt udane. Rywal starał się odgrażać strzałami z dystansu czy rzutów wolnych, ale były to próby niecelne. W 30 minucie powinniśmy otrzymać rzut karny, po faulu bramkarza na Miklasie, ale gwizdek sędziego milczał. Co się jednak odwlecze to nie uciecze i w 38 minucie w końcu znaleźliśmy drogę do bramki. Jagodziński znów świetnie podłączył się lewą stroną, znów bardzo dobrze zagrał ze skrzydła do środka do Brysia, a ten po raz trzeci zachował zimną krew i z bliska trafił na 3:1. Do przerwy wynik już zmianie nie uległ i prowadziliśmy różnicą dwóch bramek.
     W przerwie trener Michał Pondel nie dokonał żadnych zmian. Gra nadal była otwarta. Raz atakowali jedni, raz drudzy, ale więcej działo się pod bramką gospodarzy. W 55 minucie po świetnym piąstkowaniu naszego bramkarza wyprowadziliśmy kontratak. Pawlak kapitalnym zagraniem uruchomił Zubrytskyiego, ale ten po minięciu rywala w polu karnym uderzył...w drugiego rywala wykonującego wślizg. Nie był to dzień Petro, który jednak w kolejnych minutach do protokołu się zapisał. Zanim zaczął to robić trener dokonał pierwszej zmiany, a Dzietczyka zastąpił Chmielewskiego. Minutę później strzeliliśmy na 4:1. Zubrytskyi w polu karnym ładnie piętką odegrał futbolówkę do Chmielaka, a ten technicznym strzałem obok obrońcy, bramkarza wpakował futbolówkę do siatki. Cztery minuty później strzeliliśmy piątego gola. Kolejny szybki atak "Widawian". Zubrytskyi w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem podciął nad nim piłkę, ale takową przed linią bramkową wybił obrońca. Do futbolówki dopadł Bryś, odegrał do boku do Zubrytskyiego, który trafił do "pustaka". 5:1. W kolejnych minutach dokonane zostały kolejne zmiany, a Zubrytskyiego i Miklasa zastąpili odpowiednio Słowiński i Adamczyk. Obaj mieli nawet szanse na strzelenie gola, ale ten pierwszy nieczysto uderzył i źle podciął futbolówkę obok bramki. Płaski strzał drugiego o centymetry minął bramkę przeciwników. W 70 minucie groźnie strzelał Chmielewski, którego strzał świetnie na słupek zbił bramkarz Koniowa. W odpowiedzi rywal parę razy zagroził naszej bramce po rzutach rożnych czy wolnych, ale na szczęście nasza defensywa radziła sobie bardzo dobrze i nie pozwalała zatrudniać naszego bramkarza. Pięć minut później strzeliliśmy szóstego i jak się okazało ostatniego gola. Jagodziński zanotował czwartą asystę, a Kusz strzałem z woleja trafił przy dalszym słupku! 6:1. Po tym trafieniu na murawie zameldowali się Wiraszka i Hołyński zmieniając odpowiednio Brysia i Brzozę. Do końca spotkania oprócz kilku niecelnych uderzeń nie wykreowaliśmy sobie żadnej stuprocentowej okazji, a rywal miał taką jedną, lecz napastnik tej drużyny po wygraniu pozycji z Kuszem w sytuacji sam na sam uderzył tuż obok słupka! Ostatecznie jednak mimo przeciwności losy wygraliśmy - 6:1 i była to nasza szósta wygrana z rzędu.
       Podsumowując ten mecz to wiedzieliśmy, że nie wykorzystując swoich okazji nie będzie nam łatwo wygrać. Rywal grał ambitnie, momentami ostro, a jeszcze sędzia swoimi niezrozumiałymi decyzjami doprowadził w pewnym momencie do kopaniny. Na szczęście udało nam się to wszystko przetrwać bez kontuzji, z pewną wygraną - 6:1, po której dopisaliśmy sobie trzy punkty i awansowaliśmy na piąte miejsce w stawce. Rywalom za mecz dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej części sezonu. My zaś następnym razem zagramy już w tą niedzielę. Naszym rywalem będzie Orzeł Biedaszków Wielki. Pierwszy gwizdek sędziego o 11 na Kominiarskiej!
B-klasa:
 
Piorun Koniowo - Tomtex Widawa Wrocław 1:6 (1:3)
 
Bramki: 3x Bryś, Chmielak, Zubrytskyi, Kusz
 
Rozkład bramek:
0:1 - Bryś as. Jagodziński (6 minuta)
1:1 - gol dla Koniowa (10 minuta)
1:2 - Bryś as. Jagodziński (11 minuta)
1:3 - Bryś as. Jagodziński (38 minuta)
1:4 - Chmielak as. Zubrytskyi (61 minuta)
1:5 - Zubrytskyi bez asysty (65 minuta)
1:6 - Kusz as. Jagodziński (75 minuta)
 
Skład: Jakub Pondel (BR); Damian Brzoza (75' Mateusz Hołyński), Kamil Oleś, Arkadiusz Pawlak, Kamil Kusz, Miłosz Jagodziński; Konrad Chmielak (K), Rafał Dzietczyk (60' Wiktor Chmielewski); Piotr Miklas (65' Tomasz Słowiński), Jakub Bryś (75' Łukasz Wiraszka), Petro Zubrytskyi (65' Maciej Adamczyk)
 
Sędziował: Rafał Jakusek (KS Wrocław)