B-klasa: Masłów nie przyjechał...
Wczoraj, tj. 19 maja w środę mieliśmy rozegrać zaległe spotkanie z Masłowią Masłów. Niestety takowe nie doszło do skutku, bowiem rywal się we Wrocławiu nie pojawił...
Pierwotnie starcie z Masłowią Masłów miało odbyć się 3 maja, ale ze względu na ulewne deszcze, stan murawy obiektu przy Kominiarskiej nie nadawał się do rozgrywania jakichkolwiek gier. Wiadome było zatem, że mecz się nie odbędzie i w porę poinformowaliśmy o tym zarówno naszego rywala, sędziego, jak i władze związkowe. Te ostatnie już tego samego dnia zadecydowały, że spotkanie zostanie rozegrane 19 maja (środa) o godzinie 18:00. Nie było zatem mowy o zaskoczeniu.
Jedyną niewiadomą było zatem miejsce rozegrania meczu. W grę wchodziło boisko przy Kominiarskiej, ale pod warunkiem dobrego stanu murawy (brak ulewnych deszczów) lub obiekt przy Niepodległości na Zakrzowie. Ostatecznie, żeby nie narażać się na zbędny stres zagrać mieliśmy na tym drugim obiekcie, obiekcie dawnego Polaru Wrocław. Wiedziały o tym wszystkie zainteresowane strony, no bo przecież musiały wiedzieć, jeżeli doszło do zmiany w systemie Extranet. Działacze naszej drużyny jeszcze na wszelki wypadek posłali przypominajki - zarówno kierownictwu Masłowia, sędziemu głównemu, jaki i nawet administracji fanpage naszych przeciwników.
Godzina 18 w środku tygodnia nie jest to dobry termin do gry dla amatorów i wymaga dużych wyrzeczeń. Dla chcącego jednak nic trudnego. Część naszej załogi szybciej wyszła z pracy lub załatwiła sobie wolne. Studenci wykorzystali nieobecności na zajęciach, żeby punktualnie zjawić się na Zakrzowie na meczu ligowym. Wszystko było zatem przygotowane jak należy i czekaliśmy na naszych rywali. Powoli gromadzili się na obiekcie też nasi kibice, a my czekaliśmy na pierwszy gwizdek. Czekaliśmy, czekaliśmy i się nie doczekaliśmy. Punkt 18 - rywala nie ma, to czekamy regulaminowo 15 minut. Nadal ich nie ma i sędzia musiał odgwizdać walkowera. Trzy punkty trafiają na korzyść Widawy, ale czujemy spory niesmak.
Rywale choć poinformowani bardzo dobrze, nie raczyli odwdzięczyć się tym samym. Mogli przecież te półtorej godziny wcześniej zadzwonić (mieli kontakt telefoniczny i facebookowy) i powiedzieć, że się nie zbiorą i nie przyjadą. Wtedy byśmy się specjalnie nie zbierali, nie stalibyśmy w korkach, żeby dotrzeć na mecz. Wiadomo, że w szeregach Masłowa doszło do prostej kalkulacji. Specjalnie przyjeżdżać do Wrocławia, pewnie jeszcze w osłabionym lub w niepełnym składzie, dostać kilka bramek (może kilkanaście) od wyżej notowanego rywala i pojechać do domu w złych humorach. Lepiej nie tracić czasu, nie tracić pieniędzy (chociaż przy walkowerze trochę to ich portfel odczuje) i przegrać tylko 0:3. Szkoda tylko, że nikt w ekipie naszych przeciwników nie pomyślał, że my również straciliśmy czas i pieniądze.
Patrząc na miejsce Masłowa w tabeli można było się takiego ruchu spodziewać, zwłaszcza, że już walkowery w tym sezonie oddawali. Szkoda tylko jednego, że nie byli w stosunku do nas i do obsługi zawodów - szczerzy. Przypominały nam się czasy C-klasy, gdzie takie sytuacje były na porządku dziennym. Masłów pokazał właśnie taką mentalność C-klasową. W sumie ich miejsce w tabeli mówi samo za siebie.
Niestety szkoda, że wszystko zakończyło się tak niefajny sposób. Te trzy punkty na skutek walkowera nas nie cieszą, bo chcieliśmy je wywalczyć na boisku. Trudno. Miejmy nadzieje, że do końca sezonu takie sytuacje już się nie wydarzą. Ktoś powie - przecież gramy w B-klasie, gdzie tutaj to wszystko to jest zabawa, że są rzeczy ważniejsze niż gra. Tak zgadza się. Są rzeczy ważniejsze, a jedną z nich jest po prostu bycie szczerym i uczciwym, a tego tutaj z jednej strony zabrakło.
Komentarze