B-klasa: Cieszą tylko trzy punkty...

Majówka w pełni, a my na moment wracamy do tego co działo się przed majówką, a dokładniej do ostatniego meczowego weekendu z udziałem obu naszych drużyn. Zaczniemy od pierwszej drużyny, która w ostatnią niedzielę kwietnia przed własną publicznością grała z Dębem Kuraszków.
Do starcia z Dębem nasz zespół przystępował w roli faworyta (z resztą w tym sezonie w każdym spotkaniu tak jest) - wyższe miejsce w tabeli, lepszy bilans bramek, pierwszy mecz z tą drużyną wygrany i gra przed własnymi kibicami. Na dodatek kadra nie była zła, chociaż jak zwykle nie była optymalna. Z różnych przyczyn zagrać nie mogli; Damian Brzoza, Kacper Bereda czy Dominik Tomczyk. Do kadry po dłuższej przerwie wrócili Maciej Adamczyk, Jakub Jankowski i Miłosz Jagodziński. Wyjściowy skład różnił się od tego z Pawłowa Trzebnickiego. W bramce Jakub Pondel (bez zaskoczenia), w obronie na wahadłach Maciej Adamczyk i Petro Zubrytskyi. W środku obrony Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak i Wiktor Chmielewski. W pomocy Marcin Mackiewicz i Kamil Kusz, a w ataku Jakub Jankowski, Jakub Bryś i Piotr Miklas. Na ławce zasiedli Dima Budasov, Sebastian Glinka, Mateusz Hołyński, Miłosz Jagodziński, Robert Papiewski, Rafał Dzietczyk i Łukasz Wiraszka.
Od początku spotkania lepiej na murawie poczynał sobie nasz zespół, ale nie przenosiło się to na sytuacje. Dużo było niedokładności, dużo było błędów i tak oto w 6 minucie Kuraszków mógł wyjść na prowadzenie. Na szczęście nasz bramkarz zachował czujność i obronił mocny strzał przeciwnika z pola karnego, który mógł wpaść do naszej bramki tuż przy bliższym słupku. W odpowiedzi mogliśmy, a nawet powinniśmy otworzyć wynik spotkania. Niestety skuteczności brakowało. Jakub Bryś, Jakub Jankowski, Petro Zubrytskyi, Piotr Miklas z reguły strzelali zbyt mało precyzyjnie i bramkarz te wszystkie strzały raz pewniej, raz mniej pewnie - bronił. Trzeba jednak przyznać, że nie były to próby zbyt wymagające dla golkipera przeciwników. My nie otworzyliśmy wyniku spotkania, a więc uczynił to za nas przeciwnik. Dalsze zagranie na ich dynamicznego napastnika. Tam fatalny błąd popełnił duet Słowiński-Chmielewski. Pierwszy nie przerwał akcji i dał się rywalowi wyprzedzić. Drugi widząc, że przeciwnik mija Chmielewskiego również nie "wyjaśnił" całej sytuacji. Obaj wbiegli w nasze pole karne i pozwolili rywalowi oddać strzał. Piłka po drodze, po rykoszecie od Słowińskiego wpadła do bramki tuż pod poprzeczkę nad starającym się interweniować golkiperem. 0:1. Po straconym golu rywal nie był w stanie pójść za ciosem, bo podobnie jak nam - gra mu się nie kleiła. My natomiast w dalszym ciągu oddawaliśmy byle jakie, nieprzygotowane uderzenia, które nie znajdowały drogi do bramki. W 25 minucie zła karta się odwróciła. Bryś chciał zagrać piłkę w kierunku Jankowskiego. Ten ją przepuścił i trafiła ona do Miklasa, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem doprowadził do wyrównania! 1:1. Po tej sytuacji gra nadal nie została upłynniona, a nie reagowanie sędziego na wydarzenia boiskowe (w skrócie - bardzo, a to bardzo wysoki pułap faulu) powodowało, że na boisku zaczął tworzyć się chaos i widzieliśmy taki obraz gry - jakiego nikt nie chciałby oglądać, nawet w B-klasie. Więcej kopaniny, krzyków, złych zagrań niż dobrej piłki. My nie potrafiliśmy się w tym odnaleźć, a rywalowi raz ta sztuka się udała. W 40 minucie wrzutkę jednego z naszych zawodników, z prawej strony ręką zablokował obrońca. Sędziego gwizdek milczał, nasi zawodnicy nie przerwali akcji i rywal wyprowadził kontrę. Po chwili przeciwnik przy linii bocznej zagarnął piłkę zza boiska i tutaj również gwizdek sędziego milczał i znów nasi obrońcy się nie popisali. Chmielak poszedł na raz, a napastnik stanął oko w oko z J.Pondlem i płaskim strzałem go pokonał. 1:2. Błędy sędziego błędami sędziego, ale to co zrobili nasi zawodnicy - klasyk rzekłby - ręce opadają. Do przerwy więc mieliśmy prowadzenie Kuraszkowa - 2:1 i szereg niewykorzystanych sytuacji przez "Widawian".
Drugi mecz z rzędu trener Michał Pondel musiał użyć w przerwie mocnych słów, bo jego zespół grał naprawdę słabo. Dokonał też jednej zmiany. Za bardzo miernie dysponowanego Chmielewskiego na murawie pojawił się Budasov. W drugiej odsłonie nadal nie graliśmy nic specjalnego, ale przynajmniej nie pozwalaliśmy rywalowi na zbyt wiele i oprócz jakiś stałych fragmentów gry - rzutów rożnych czy wolnych - pod naszą bramką golkiper mógł się nudzić. My natomiast choć chaotyczni to jednak chcący odwrócić losy spotkania. W 57 minucie ta sztuka się udała. Po strzale jednego z naszych zawodników bramkarz Dębu fatalnie wypluł piłkę przed siebie i dopadł do niej Bryś. Na szczęście udało mu się zachować zimną krew i strzałem z pierwszej piłki doprowadził do wyrównania. 2:2. Przed tą sytuacją trener Pondel dokonał drugiej zmiany, a za Adamczyka na murawie pojawił się Dzietczyk. Kolejne ofensywne zmiany sprawiały, że częściej gościliśmy w okolicach pola karnego przeciwników, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Strzały Kusza, Brysia czy Zubrytskyiego były dalekie od ideału. Jankowski i Miklas uderzali zbyt lekko, a Zubrytskyi jak raz uderzył należycie to trafił w poprzeczkę. W międzyczasie trener starał się zmienić coś w grze klubu z Kominiarskiej i dokonywał kolejnych roszad. Na murawie pojawił się Jagodziński oraz Papiewski, a opuścili ją Kusz i Bryś. W 77 minucie sprawa nam się nieco ułatwiła. Jeden z rywali bardzo ostrym atakiem sfaulował Jankowskiego i sędzia za to wejście pokazał mu czerwoną kartkę. Grając w przewadze długo nie potrafiliśmy przebić muru stworzonego z obrońców Kuraszkowa, ale w 85 minucie ta sztuka nam się udała. Ping pong przed polem karnym przeciwników. Piłkę zgarnął Zubrytskyi, zszedł z nią do środka i ładnym strzałem przy krótszym słupku dał prowadzenie Widawie. 3:2. W końcówce widawski szkoleniowiec dokonał jeszcze dwóch zmian - Wiraszka zastąpił Jankowskiego, a Hołyński - Mackiewicza. Przewagę udało nam się utrzymać i po końcowym gwizdku sędziego mogliśmy cieszyć się z cennej wygranej - 3:2.
Po tym spotkaniu cieszy tylko i wyłącznie fakt, że zdobyliśmy trzy punkty, bo nasza gra była bardzo, bardzo słaba. Zagraliśmy najsłabszy mecz od dawien dawna. Nic nam się nie układało. Nie potrafiliśmy odnaleźć się w chaosie. Wiemy więc, że nadal musimy ciężko pracować, aby wyglądało lepiej. Wierzymy również, że ta zniżka formy była tylko i wyłącznie chwilowa i że wrócimy niebawem do lepszej dyspozycji.
B-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Dąb Kuraszków 3:2 (1:2)
Bramki: Miklas, Bryś, Zubrytskyi
Rozkład bramek:
0:1 - gol dla Kuraszkowa (16 minuta)
1:1 - Miklas as. Bryś (25 minuta)
1:2 - gol dla Kuraszkowa (41 minuta)
2:2 - Bryś bez asysty (57 minuta)
3:2 - Zubrytskyi bez asysty (85 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Maciej Adamczyk (55' Rafał Dzietczyk), Konrad Chmielak (K), Tomasz Słowiński, Wiktor Chmielewski (46' Dima Budasov), Petro Zubrytskyi; Kamil Kusz (70' Robert Papiewski), Marcin Mackiewicz (90+4' Mateusz Hołyński); Jakub Bryś (75' Milosz Jagodziński), Jakub Jankowski (87' Łukasz Wiraszka), Piotr Miklas
Niewykorzystana zmiana: Sebastian Glinka
Żółta kartka: Konrad Chmielak (80' próba wymuszenia rzutu wolnego)
Jaki jest plan na najbliższe dni? Jutro (3 maja) i czwartek (5 maja) trenujemy o 18:30 na Widawie, a w niedzielę o 11 przy Kominiarskiej podejmiemy Masłowię Masłów.
Komentarze