A-klasa: Zabrakło konkretów
Za nami pierwsze wrześniowe spotkanie, w którym to nasz pierwszy zespół rywalizował ze spadkowiczem z klasy okręgowej - Plonem Gądkowice. Wyjazd daleki, kłopoty kadrowe, nieefektywna gra i proste błędy w destrukcji - to wszystko spowodowało, że musieliśmy pogodzić się z porażką - 0:2.
Na najdalszy wyjazd w sezonie, do miejscowości oddalonej kilkanaście kilometrów od granicy województwa Wielkopolskiego, a więc do Gądkowic udaliśmy się w mocno okrojonym składzie, w którym nie znaleźli się tacy zawodnicy jak Miłosz Jagodziński, Sebastian Stanek, Jakub Jankowski, Sebastian Glinka, Tomasz Lamek, Konrad Nowocień, Brajan Szendzielorz, Piotr Miklas czy Dawid Kowalski. Trzeba było zatem mocno zaczerpnąć kadry i powołać z drugiej drużyny Sebastiana Skoczenia, a także wręczyć buty do grania kierownikowi - Maciejowi Adamczykowi. Oprócz nich na ławce rezerwowych znaleźli się Bartłomiej Kotus, Dominik Tomczyk i Kamil Frankowski. W wyjściowym składzie po raz pierwszy tej jesieni znaleźli się Kacper Basty, Bartosz Buszka i Adrian Łyczba. Znalazł się w nim również Rafał Padiasek, który ze względu na braki na pozycji środkowego obrońcy grać musiał z kontuzją. Ktoś powie? Usprawiedliwiają porażką przed zrelacjonowaniem meczu. Nie po prostu bierzemy przykład z innych, którzy przy każdym meczu podkreślają o swoich brakach, a jeśli w naszej drużynie w wyjściowym składzie jest zaledwie 3 zawodników, którzy byli podstawowymi graczami w poprzedniej kampanii ligowej to może to wpłynąć na końcowy rezultat. Na pewno nie jest też ułatwieniem. Tak czy siak jechaliśmy na mecz z zamiarem wywalczenia punktów i mimo braków wcale nie byliśmy tylko i wyłącznie tłem dla przeciwnika.
Sami lepiej w mecz weszliśmy, starając się dłużej utrzymywać przy piłce i tworzyć akcje wielopodaniowe. Niestety co z tego, jeśli dochodząc do 20-25 metra od bramki przeciwników brakowało nam koncepcji jak ten atak zakończyć. Uderzenia Papiewskiego, Dzietczyka czy Buszki były zbyt przewidywalne, żeby zaskoczyć bramkarza przeciwników, a wrzutki Vasyliuka często nie miały swojego adresata. Rywale groźni byli w szybkich atakach i po stałych fragmentach gry. W 15 minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale nasz bramkarz świetnie nogami obronił uderzenie przeciwnika z okolicy 12 metra. Po dwóch rzutach rożnych natomiast dwukrotnie futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Na boisku finalnie niezbyt wiele się działo. Było kilka groźnych wejść, których sędzia nie karał kartkami. Było sporo niedokładności i prostych błędów w rozegraniu. Wydawało się, że do przerwy gol może nie paść albo, że bliżej jego zdobycia jest drużyna Widawy, która zmuszona była do kreowania ataku pozycyjnego. Niestety po jednym rozegraniu "Widawianie" narazili się na kontratak. Łyczba zagrał "na konia" do Zawady, ten stracił piłkę przed polem karnym przeciwników i poszła szybka kontra. Nasza obrona nie zdążyła się zorganizować. Mieliśmy mijankę, wybiegnięcie z głębi pola i sytuacje sam na sam, którą zawodnik miejscowych zakończył w sposób udany, świetnie wymijając naszego golkipera i trafiając do pustaka. 1:0 i taki też wynik mieliśmy w 25 minucie. W dalszej fazie gry nadal po kontrach i SFG Gądkowice miały najgroźniejsze akcje, a my - niby to strzelaliśmy - z reguły niecelnie. Niby to biliśmy rzuty wolne i auty, ale konkretnego zagrożenia z tego nie było.
W drugiej odsłonie gra nieco bardziej się zaostrzyła czego efektem dwie żółte kartki dla naszych zawodników - dla Papiewskiego i Bastego. Obaj Ci zawodnicy byli w tym meczu aktywni, ale tak jak reszta graczy - nie byli konkretni. W drugiej połówce w sumie najgroźniejszą okazję do 80 minuty wykreował Dzietczyk, który po wrzutce z rzutu rożnego na dalszym słupku uderzył tuż nad poprzeczką. Rywale byli pod tym względem bardziej konkretni. Kilka strzałów obok bramki. Trzy uderzenia z pola karnego, które zostały świetnie obronione przez J.Pondla. Wynik jednak w dalszym ciągu pozostawał sprawą otwartą. Z czasem trener Widawy zaczął dokonywać zmian, toteż na murawie zameldowali się Tomczyk, Frankowski, Kotus i Skoczeń, a na koniec jeszcze Adamczyk. Z boiska zeszli Papiewski, Słowiński, Łyczba, Buszka i Basty. Czy zmiany zmieniły obraz gry? Raczej nie, bo mimo, że bywaliśmy dosyć często w okolicach pola karnego Gądkowic, to podejmowaliśmy tam szereg fatalnych decyzji. Kiedy trzeba było strzelać - podawaliśmy. Kiedy podawać - strzelaliśmy. Kiedy musem było zagrać do boku, pchaliśmy akcję przez środek, a gdy środek był wolny to zagrywaliśmy na skrzydło. Wszystko wyglądało nie tak jak powinno i ten brak konkretów został wykorzystany przez Plon po raz drugi w 81 minucie. Garbaty źle wybił piłkę, wprost pod nogi napastnika miejscowych, który stanął oko w oko z naszym bramkarzem i uderzył precyzyjnie, przy dalszym słupku. 0:2. W samej końcówce już mocniej zaryzykowaliśmy i mogliśmy pokusić się przynajmniej o gola kontaktowego, ale w dalszym ciągu te finalne zagrania były dalekie od ideału. Tutaj po wrzutkach Adamczyka - raz bramkarz pewnie interweniował, a raz akcji nie zamknął Vasyliuk. Gdzie indziej źle finalizował Skoczeń, czy nieudanie uderzali Zawada i Kotus. W efekcie gol dla Widawy nie wpadł i musiała się ona pogodzić z porażką 0:2.
A-klasa:
Plon Gądkowice - Tomtex Widawa Wrocław 2:0 (1:0)
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Plonu (25 minuta)
2:0 - gol dla Plonu (81 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Valerii Vasyliuk, Daniel Garbaty, Tomasz Słowiński (70' Kamil Frankowski), Rafał Padiasek, Kacper Basty (80' Maciej Adamczyk); Dominik Zawada, Adrian Łyczba (65' Bartłomiej Kotus), Bartosz Buszka (75' Sebastian Skoczeń); Robert Papiewski (70' Dominik Tomczyk), Rafał Dzietczyk
Żółte kartki: Papiewski (46' - faul), Basty (73' - faul)
Co po tym meczu można jeszcze więcej napisać. Znowu możemy czuć nie dosyt. O ile Oleśnica w środę była dla nas rywalem praktycznie nie osiągalnym, to z Gądkowicami można było zapunktować. Niestety brak konkretów i dwa niewymuszone błędy zakończone utratą goli spowodowały, że z dalekiej delegacji nie przynosimy niczego. Rywalom dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia dalej, a my pracujemy nad tym, żeby za tydzień odwrócić złą kartę. Fakt faktem, że jeśli wszyscy gracze nie powracają do gry to będzie o to niezwykle ciężko, ale z pewnością powalczymy!
Komentarze