A-klasa: Widawa pokonuje Skarszyn
Wczoraj Tomtex Widawa Wrocław rozegrał historyczny mecz w A-klasie przed własną publicznością. "Widawianie" podejmowali Spartę Skarszyn, którą pokonali - 4:2.
21 dnia sierpnia naszej pierwszej drużynie przyszło mierzyć się w ramach drugiej kolejki wrocławskiej A-klasy z ULKS Sparta Skarszyn. Nasz zespół na inaugurację wygrał w Krośnicach - 3:0, a drużyna przyjezdnych u siebie przegrała z Victorią Zawonia - 1:2. Teraz jedni i drudzy mimo przeciwności losu zamierzali zgarnąć trzy punkty. Jakie były te przeciwności - na pewno ulewna aura, która utrzymywała się dosyć długo, a w przypadku naszej drużyny - sytuacja kadrowa. Ta była lepsza niż w Krośnicach, ale dalej nie była optymalna. Trener Michał Pondel nie zmienił zwycięskiego składu z Krośnic, chociaż nie - musiał dokonać jednej zmiany, a nieobecnego Mateusza Suchańskiego na środku obrony zastąpił Daniel Garbaty dla którego był to premierowy mecz ligowy w barwach pierwszej drużyny. Poza tym na ławce frekwencja wzrosła. Oprócz Jakuba Brysia pojawili się na niej Mateusz Hołyński, Sebastian Glinka i Piotr Miklas. Kogo zabrakło - o tym pisać już nie będziemy, bo lista tych osób się nie zmieniła.
Początek meczu był dosyć intensywny, ale to Sparta Skarszyn prezentowała się lepiej. Cały czas gościła na naszej połowie i wrzutkami z bocznych sektorów starała się rozszczelnić naszą defensywę. Ta na szczęście niczym Tama Hoovera była szczelna i konkretnych sytuacji nie odnotowaliśmy, chociaż kilka razy gorąco się w naszej szesnastce zrobiło. Po naporze przyjezdnych z czasem zaczęliśmy się odgrażać i w zasadzie pierwsza nasza składna akcja zakończyła się golem. Mackiewicz w kontrze w tempo zagrał do lepiej ustawionego w polu karnym Papiewskiego, a ten mocnym strzałem z powietrza, przy krótszym słupku zaskoczył bramkarza przeciwników. 1:0. Po strzelonym golu to my przejęliśmy inicjatywę i po chwili mogliśmy strzelić drugiego gola, ale po ostrej centrze Jagodzińskiego z rzutu rożnego bramkarz Skarszyna przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 20 minucie przy próbie naszego rozegrania piłka wylądowała w polu karnym rywala i przejął ją jeden z obrońców. Ten jednak nie dogadał się z bramkarzem i zagrał piłkę w jego kierunku. Na jego nieszczęście kiper wychodził do futbolówki i się z nią minął. Efekt? Trafienie samobójcze i 2:0 dla Widawy. W 30 minucie mogliśmy podwyższyć swoje prowadzenie, lecz centrostrzał Beredy z lewej strony przeleciał tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Prowadziliśmy 2:0, mieliśmy wydarzenia boiskowe pod kontrolą, chociaż sama gra mocno się zaostrzała, a sędzia nie za bardzo na to reagował, stosując bardzo wysoki pułap faulu. Doprowadzało to do sporego chaosu, a konkretów z tego nie było. W 35 minucie popełniliśmy błąd, który kosztował nas utratę bramki. Jagodziński być może był faulowany przy linii bocznej, ale najpierw sprokurował stratę. Przeciwnik popędził z piłką w kierunku naszej bramki. Minął Słowińskiego i zacentrował na 11 metr. Tam niepilnowanych było dwóch graczy Sparty, a jeden z nich ładnym strzałem z woleja nie dał szans Pondlowi. 2:1 i emocje miały wrócić na nowo. Na nasze szczęście po chwili wróciliśmy na dwubramkowe prowadzenie, które w dużej mierze zapewnił nam bramkarz "Spartan". Po dalekim zagraniu naszego bramkarza wyszedł na linię pola karnego do piłki, lecz nie udało mu się jej udanie pochwycić. Ta wypadła mu z rąk i dopadł do niej Papiewski, który umieścił ją w pustej bramce. 3:1. Do przerwy już nic konkretnego się nie wydarzyło, chociaż mieliśmy jeden groźny strzał przyjezdnych, po którym jednak futbolówka wylądowała na bocznej siatce bramki Widawy.
Na początku drugiej połowy rywal mógł znów zmniejszyć naszą przewagę, lecz dobrze się wybroniliśmy. Jeden z przeciwników chciał przelobować naszego golkipera. Ten jednak trącił piłkę do boku, a tą przed napastnikiem w ostatniej chwili w świetny sposób wybił Bereda. To była w zasadzie jedna z konkretniejszych akcji w pierwszych 20 minutach po zmianie stron. Gra w dalszym ciągu toczyła się głównie w środkowej strefie, chociaż prowadzili ją zawodnicy trenera Przemysława Marduły. Gracze drużyny Michała Pondla skutecznie się jednak bronili i pozwalali przeciwnikom jedynie na wrzutki, które były albo niedokładne albo dobrze przez nas kasowane. Z czasem obaj trenerzy zaczęli dokonywać zmian, a w Widawie na murawie zameldował się Bryś, który zastąpił zmęczonego Papiewskiego i tuż po wejściu mógł, a nawet powinien zamknąć losy tego spotkania. Adamczyk świetnie zgrał mu piłkę głową, a gracz z numerem "3" stanął oko w oko z bramkarzem. Niestety "Brysiu" przekombinował, nie oddał strzału i bramkarz wygarnął mu "balon" spod nóg. Po chwili swojego gola mógł strzelić Adamczyk, ale po centrze Garbatego z lewej strony z główki uderzył on nieczysto - obok bramki. Rywale nadal wrzucali, ale też starali się oddawać strzały z dystansu, lecz po nich nic wielkiego pod bramką Pondla się nie wydarzyło. Mieliśmy więc kolejne zmiany. Murawę opuścił Adamczyk, którego zastąpił Hołyński, a po chwili Dzietczyka zmienił Glinka. Ten trzeci zanim zszedł mógł mieć asystę do Kusza, lecz uderzenie naszego środowego pomocnika z pola karnego udanie nogą obronił bramkarz. Po chwili futbolówka spadła pod nogi Hołyńskiego, a jego strzał zmierzający do pustej bramki w ostatniej chwili został zablokowany przez jednego z obrońców. Nadal więc mieliśmy 3:1, a w 90 minucie gdy sędzia doliczył jeszcze 240 sekund, zrobiły nam się jeszcze emocje, bowiem Skarszyn trafił na 3:2. Krótko rozegrany rzut wolny przed naszym polem karnym. Żaden z naszych obrońców nie stanął przed piłką, a jeden z rywali strzałem z bliska zaskoczył J.Pondla. 3:2. Na szczęście byliśmy tego dnia bardzo pragmatyczni i nic nie zrobiliśmy sobie ze straconego gola, bowiem po chwili sami strzeliliśmy czwartego. Szybki atak. Glinka zgrał piłkę do Brysia, a ten w sytuacji sam na sam sprytnie podciął ją nad wychodzącym z bramki golkiperem i mecz skończył się naszą wygraną - 4:2.
Mecz chociaż momentami mocno chaotyczny, to jednak warto było przyjechać na Kominiarską go obejrzeć, bo gra cały czas była otwarta. Finalnie to nasz zespół popełnił mniej błędów, był bardziej efektywny w działaniach ofensywnych i może cieszyć się ze zdobycia trzech oczek. Rywalom na mecz dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej części sezonu.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Sparta Skarszyn 4:2 (3:1)
Bramki: 2x Papiewski, samobójcza, Bryś
Rozkład bramek:
1:0 - Papiewski as. Mackiewicz (15 minuta)
2:0 - gol samobójczy (20 minuta)
2:1 - gol dla Skarszyna (35 minuta)
3:1 - Papiewski bez asysty (38 minuta)
3:2 - gol dla Skarszyna (90+1 minuta)
4:2 - Bryś as. Glinka (90+2 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Daniel Garbaty, Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak (K), Kacper Bereda; Kamil Kusz, Marcin Mackiewicz; Maciej Adamczyk (80' Mateusz Hołyński), Rafał Dzietczyk (85' Sebastian Glinka), Robert Papiewski (70' Jakub Bryś)
Żółta kartka: Mackiewicz (85 minuta - faul)
W historycznym meczu w A-klasie przed własną publicznością odnosimy zwycięstwo! Mecz do łatwych nie należał, bo i pogoda nie sprzyjała i murawa nie sprzyjała. Mieliśmy też w tym starciu dużo szczęścia, bo jedną bramkę rywale strzelili sobie sami, a przy drugiej nam asystowali. Nie można jednak umniejszać naszych zasług. Dobrze nasz zespół bronił, groźnie atakował i w kluczowych momentach nie zawiódł. Tym samym na koncie po dwóch spotkaniach mamy komplet sześciu punktów i fotel lidera, lecz my na to nie patrzymy. Jest to dopiero początek sezonu, sezonu, który jest długi, dużo ciężkich meczów przed nami, ale my zamierzamy się bawić, walcząc w każdym kolejnym spotkaniu o trzy punkty. Jaki jest nasz plan na najbliższe dni. We wtorek i czwartek trenujemy o 18:30 na Widawie. W środę gramy mecz Pucharu Polski na Widawie z Pogonią Miękinia (o ile rywal nie wycofa się z rozgrywek) o 18, a w przyszłą sobotę o 15 zagramy mecz ligowy w Korzeńsku.