A-klasa: Remis na trudnym terenie!
W minioną sobotę Tomtex Widawa Wrocław rozegrał spotkanie w ramach III kolejki w grupie II wrocławskiej A-klasy. "Widawianie" udali się do dalekiego Korzeńska, aby powalczyć tam o kolejne ligowe punkty. Po zaciętym boju udało nam się zremisować, chociaż ostatnie pół godziny musieliśmy grać w osłabieniu.
Sobota, godzina 15:00, słońce w pełni, gorąco - jak mawia klasyk, pogoda nie dopisuje do gry w piłkę nożną. No nie były to łatwe warunki, zważywszy, że do Korzeńska pojechaliśmy z zaledwie jedną zmianą. Nieobecni byli tacy zawodnicy jak Kamil Kusz, Bartosz Dworaczyk, Mateusz Hołyński, Piotr Miklas, Jakub Jankowski, Tomasz Kluczewski i Arkadiusz Pawlak, a Miłosz Jagodziński choć pojechał do Korzeńska, to niestety tylko i wyłącznie w roli wsparcia duchowego.
Skład siłą rzeczy musiał się różnić od tego wystawionego na Skarszyn czy Miękinie. Do bramki wrócił Jakub Pondel. W obronie w środku w trójce Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak i Mateusz Suchański. Na wahadłach Maciej Adamczyk i Kacper Bereda. W środku pomocy Daniel Garbaty i Marcin Mackiewicz, a w ataku Jakub Bryś, Robert Papiewski oraz Rafał Dzietczyk. Na ławce jedynym rodzynkiem był Sebastian Glinka.
Tak więc oprócz niepogody, problemów kadrowych nie przemawiała za nami również historia, która mówiła, jasno i wyraźnie. Widawa w Korzeńsku nigdy jeszcze wcześniej nie zapunktowała. Ba - strzeliła tylko jednego gola i straciła aż dwadzieścia. Mimo tych wszelakich przeciwności losu nie zamierzaliśmy się jednak załamywać i liczyliśmy na przełamanie złej passy.
Sam mecz nie był piłkarskim świętem. Nie był nawet widowiskiem. Dużo było niedokładności, chaosu, a akcje były szarpane. Nie brakowało walki, ale kibice na trybunach zamiast oglądać dobry futbol, mogli co najwyżej się opalać w pełni rozgrzanym słońcu. Kilka niecelnych uderzeń zostało uskutecznionych, kilka przeciągniętych wrzutek. W 15 minucie nudę przerwał strzał z dystansu jednego z gospodarzy, po którym Jakub Pondel z trudem, ale skutecznie odbił piłkę do boku. W odpowiedzi swoich sił próbował Robert Papiewski, ale uderzył tylko i wyłącznie w boczną siatkę. W 25 minucie w zasadzie pierwszy celny strzał dał "Widawianom" gola. Bereda dobrze wrzucił piłkę na pole karne z rzutu rożnego. Po drodze na 8 metrze z piłką minął się obrońca i skorzystał z tego Słowiński, który strzałem z główki, z bliska nie dał szans bramkarzowi. 1:0. Strzelony gol obrazu gry nie zmienił i chociaż Korzeńsko miało przewagę w posiadaniu piłki to jednak nie potrafiło za bardzo tego w sposób efektywny wykorzystać. W 35 minucie mogło doprowadzić do wyrównania, lecz po uderzeniu jednego z jednego z graczy gospodarzy futbolówka zatrzymała się na poprzeczce! W międzyczasie żółty kartonik za faul w środkowej strefie boiska obejrzał Mackiewicz i była to jego trzecia żółta kartka w tym sezonie. Do końca pierwszej połowy mimo optycznej przewagi gospodarzy nic groźnego pod bramką J.Pondla się już nie wydarzyło i do przerwy prowadziliśmy 1:0.
W przerwie trener Widawy miał nieco mocnych słów do powiedzenia swoim podopiecznym. Ktoś powie dlaczego - przecież prowadzili 1:0, no, ale grali przy tym bardzo niemądrze, a przy braku odpowiedniej frekwencji na ławce rezerwowych, wzrastało ryzyko całkowitej utraty sił. Na szczęście nasi gracze zaczęli grać mądrzej i rywal nie potrafił zbyt wiele z tym fantem zrobić, wcale nie zagrażając bramce J.Pondla. Uspokojenie gry przyniosło w 57 minucie drugiego gola dla Widawy. Bereda świetnie zacentrował piłkę z lewej strony. Tam przed polem karnym futbolówkę otrzymał Papiewski, pięknym zwodem minął ostatniego obrońcę i zarazem wystawił sobie piłkę na strzał, po czym nie pozostało mu nic innego jak uderzyć z powietrza. Uderzenie było mocne, przy dalszym słupku i Widawa prowadziła po nim - 2:0. Wtedy wydawało się, że obrona korzystnego wyniku to będzie coś co będziemy mogli zrobić, bo rywal nie wyglądał na zespół, który stać było tego dnia odnieść z nami zwycięstwo. Niestety po strzelonej bramce wdarło się w nasze szeregi rozluźnienie i dosyć szybko straciliśmy gola, bo już w 60 minucie. Zawodnik rywali nieatakowany na prawym skrzydle zagrał futbolówkę do niepilnowanego w okolicach 15 metra kolegi (tego nie krył akurat Dzietczyk), a ten uderzeniem z woleja, przy dalszym słupku nie dał szans naszemu bramkarzowi. 2:1. Po straconym golu jeszcze raz nieodpowiedzialnie zachowali się nasi zawodnicy, a dokładniej Mackiewicz, który bez sensu na połowie gospodarzy sfaulował jednego z przeciwników i został ukarany drugą żółtą kartką. Od 64 minuty grać musieliśmy więc w osłabieniu, a to sprawiło, że do końca spotkania skupiliśmy się już tylko na obronie korzystnego rezultatu. Co prawda raz po raz wyprowadzaliśmy kontry, a w tym względzie niebezpieczny dla rywali był Bryś. Ten jednak nie potrafił wycisnąć więcej z solowych akcji - tutaj został zablokowany, tutaj piłkę zgubił, czy zbyt późno zdecydował się na uderzenie. Rywale grając w przewadze prezentowali się lepiej, ale nie możemy napisać, że nasza bramka była oblężona, a bramkarz miał pełne ręce roboty. Było kilka niecelnych uderzeń, wiele złych dośrodkowań i w zasadzie dwa niesygnalizowane strzały z dystansu mogły nas zaskoczyć. Najpierw pierwszy z nich przeleciał nad poprzeczką, a drugi tuż obok słupka (w tej sytuacji nawet nasz bramkarz nie drgnął). W międzyczasie na murawie za zmęczonego Papiewskiego zameldował się Glinka. Minuty mijały i gdy wydawało się, że nic złego nie może nam się stać. Wtedy we znaki dali się...sędziowie. W 85 minucie uznali nieprawidłowo zdobytego gola i już wyjaśniamy dlaczego. Słowiński wybijał piłkę z własnej szesnastki i tą zgarnął napastnik rywali. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że snajper Orli przyjął sobie piłkę ręką, kierunkowo na strzał i po chwili mocnym uderzeniem pokonał J.Pondla. Sędzia główny choć powiedział, że nie widział całej sytuacji dokładnie, wskazał na środek boiska, mimo, że asystent miał co do tej sprawy wątpliwości. Szkoda, bo decyzja była bardzo prosta do oceny i chcąc nie chcąc zostaliśmy pokrzywdzeni. 2:2. Pokazuje to tylko jedną rzecz, że czy jeden sędzia, czy trzech i tak błędów się nie uniknie, a jeśli sędziowie do swojej profesji podchodzą w sposób lekceważący, to niestety nie ma dla nich ratunku i nie ma z nimi o czym gadać. I czy byłoby ich ośmiu, to bez odpowiedniego podejścia do sprawy nic to nie da. Wracając jednak do końcówki meczu to mocno zmęczeni, daliśmy radę utrzymać rezultat remisowy i finalnie skończyło się na 2:2.
Przed meczem możemy być zadowoleni z wywalczenia historycznych punktów w Korzeńsku, ale patrząc na okoliczności i fakt, że rywal tego dnia nie był dobrze dysponowany, możemy czuć niedosyt. No, ale czasu już się nie cofnie. Teraz to my musimy jeszcze mocniej pracować, aby utrzymać się przy regularnym punktowaniu.
A-klasa:
Orla Korzeńsko - Tomtex Widawa Wrocław 2:2 (0:1)
Bramki: Słowiński, Papiewski
Rozkład bramek:
0:1 - Słowiński as. Bereda (25 minuta)
0:2 - Papiewski as. Bereda (57 minuta)
1:2 - gol dla Korzeńska (59 minuta)
2:2 - gol dla Korzeńska (85 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Maciej Adamczyk, Mateusz Suchański, Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak (K), Kacper Bereda; Marcin Mackiewicz, Daniel Garbaty; Rafał Dzietczyk, Jakub Bryś, Robert Papiewski (75' Sebastian Glinka)
Żółte kartki: Mackiewicz (28' i 65' - w konsekwencji czerwona)