A-klasa: Popis nieskuteczności i kolejna porażka
W ubiegłą niedzielę Tomtex Widawa Wrocław o ligowe punkty rywalizował z Lotnikiem Twardogóra. Niestety mimo wielu wykreowanych sytuacji nie udało się naszej drużynie zapunktować i pierwsza domowa porażka w tej rundzie stała się faktem.
Do starcia z Twardogórą przystępowaliśmy po bolesnej porażce w Prusicach. Myśleliśmy, że tak źle jak w tym starciu nie da się zagrać, ale niestety w ostatnich tygodniach zaskakujemy samych siebie. Z Lotnikiem nie byliśmy faworytem, ale graliśmy przed własną publicznością, gdzie tej wiosny jeszcze nie przegraliśmy notując wygrane z Krośnicami (walkowerem), Korzeńskiem, Pęgowem, a także remisy z Zawonią i Wszemirowem. Teraz liczyliśmy na podtrzymanie dobrej passy, ale na liczeniu się skończyło.
Skład na te spotkanie nie był optymalny. Zabrakło w nim takich zawodników jak Jakub Bryś, Kamil Kusz, Robert Papiewski, Dmytro Kolmyk czy Kamil Gołdyn. Trzeba było jednak grać i trzeba było zaprezentować się lepiej niż tydzień temu.
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Co prawda lepiej piłką operowali przyjezdni, ale nasz zespół nie pozostawał dłużny i również kilka akcji sobie wykreował. Niestety nie miał tak dobrej skuteczności jak Twardogóra. Ta w pierwszej swojej akcji strzeliła gola. W 8 minucie jeden z rywali wrzucił piłkę na pole karne w okolice piątego metra. Tam jeden z graczy Lotnika poradził sobie z kryciem trzech graczy. Wykorzystał fakt, że nasz bramkarz nie wyszedł z bramki i uderzeniem z główki otworzył wynik tego starcia. Po straconej bramce jak to ostatnio mamy w zwyczaju zaraz straciliśmy drugiego gola. Dokładnie pięć minut później. Jeden z graczy rywali zagrał prostopadłe podanie w nasze pole karne, a napastnik rywala wyszedł w sytuacji sam na sam i strzelił przy dalszym słupku. Było to uderzenie precyzyjne, które dało dwubramkowe prowadzenie gościom. Ci w tym momencie mieli już ułatwione zadanie, ale nasz zespół nie zamierzał się poddawać. W 15 minucie bardzo dobrą okazję zmarnował Jakub Jankowski, który z kilku metrów uderzył po ziemi - tuż obok słupka. Po chwili znów Jankowski dał się we znaki obrońcom rywali. Bramkarz po wrzutce z lewej strony "machnął się", ale nasz napastnik tego nie wykorzystał i z główki uderzył znów koło słupka. Gdyby być skutecznym tak jak przeciwnicy to byśmy już remisowali, a nawet prowadzili. W 30 minucie Jankowski stanął oko w oko z bramkarzem i uderzył wprost w niego. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 40 minucie kiedy to rywale przeprowadzili szybki kontratak. Dalsza piłka zagrana zza plecy naszych obrońców. Nasz bramkarz w złym czasie wystartował do piłki. Nie trafił w nią na przedpolu i napastnik rywala skierował "balon" do pustej bramki. 0:3. Można było się załamać, ale wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania, bo przecież dosyć łatwo dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich. W 43 minucie w końcu takową wykorzystaliśmy. Jankowski zatańczył z obrońcami i uderzeniem w długi róg strzelił gola na 1:3. Do przerwy wynik już zmianie nie uległ i nadal byliśmy w grze o punkty.
W przerwie trener Pondel nie dokonał żadnej zmiany, zawodnicy dostali odpowiednie instrukcje, mieli zagrać lepiej, ale zamiast lepiej to było nawet gorzej. W ataku gdyby nie Jankowski to byśmy sobie zbyt wielu sytuacji nie wykreowali. Na nasze nieszczęście te uderzenia bramkarze (w 75 minucie Lotnik dokonał zmiany golkipera) udanie bronili. A przeciwnik nadal to co kopnął w kierunku naszej bramki to umieszczał w sieci. W 58 minucie kapitan gości podszedł do rzutu wolnego przed naszym polem karnym i pięknym strzałem przy słupku zaskoczył J.Pondla. 1:4. Mimo prób dosyć chaotycznych nadal nie potrafiliśmy skierować piłki do siatki. Kolejne zmiany zostały dokonywane, ale to niczego nie zmieniało. W międzyczasie na murawie pojawili się Piotr Miklas, Michał Kanecki i Dmytro Krasovskyi zmieniając odpowiednio Rafała Dzietczyka, Kacpra Beredę i Miłosza Jagodzińskiego. Najgroźniejszą akcję na strzelenie gola wypracował sobie "Młody Dima", który przebojem wpadł z piłką w pole karne, mijając po drodze trzech rywali, lecz jego strzał przeleciał tuż obok bramki. Niestety takich zrywów było za mało, a rywal dalej był bardziej konkretny. W całym meczu oddał siedem celnych strzałów i aż pięć znalazło drogę do bramki. W 83 minucie rywale zamknęli losy rywalizacji. Kolejny szybki atak. Dalsza piłka, której nie przecięli Glinka ani Kanecki (nie dogadali się chłopacy). Rywal zgarnął piłkę, zagrał do środka do napastnika, który w sytuacji sam na sam trafił przy słupku. 1:5. Nasz zespół stać było tylko na gola w ostatniej akcji meczu, którego rywale...strzelili sobie sami. 2:5 i takim też wynikiem kończy się kolejny mecz Widawy.
Niestety nasza Twierdza padła i doznajemy premierowej porażki przed własną publicznością w 2023 roku. Porażka ta jest zasłużona. Żeby wygrywać mecze w A-klasie trzeba bardzo dobrze funkcjonować w defensywie i być skutecznym w ofensywie. Tak wyglądała Twardogóra. Ona to co miała zamieniała na gole. My mimo wykreowania sobie nastu sytuacji tylko raz trafiliśmy do siatki (raz do własnej bramki trafili przeciwnicy). Musimy skuteczność poprawić. Musimy poprawić grę w obronie, bo tutaj zbyt łatwo rywale nas zaskakują. Do końca sezonu pozostało jeszcze kilka spotkań i z pewnością musimy w nich zaprezentować się lepiej niż ostatnio.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Lotnik Twardogóra 2:5 (1:3)
Bramki: Jankowski, samobójcza
Rozkład bramek:
0:1 - gol dla Lotnika (8 minuta)
0:2 - gol dla Lotnika (13 minuta)
0:3 - gol dla Lotnika (40 minuta)
1:3 - Jankowski bez asysty (43 minuta)
1:4 - gol dla Lotnika (58 minuta)
1:5 - gol dla Lotnika (83 minuta)
2:5 - samobójcza (90 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński (75' Dmytro Krasovskyi), Sebastian Glinka, Konrad Chmielak, Daniel Garbaty, Kacper Bereda (70' Michał Kanecki); Marcin Mackiewicz (K), Rafał Dzietczyk (60' Piotr Miklas); Bartosz Dworaczyk, Jakub Jankowski, Maciej Adamczyk
Żółta kartka: Mackiewicz (90')