A-klasa: Kolejna wyjazdowa klęska
W miniony weekend Tomtex Widawa Wrocław rozegrał kolejne spotkanie w A-klasie. Kolejny wyjazd i kolejny, który kończy się dla naszej drużyny tragicznie. Przegrywamy 0:6, bo najgorszym meczu w tym sezonie.
Widawa przy Kominiarskiej, a Widawa na wyjazdach to dwie różne drużyny. U siebie gramy z niezwykłym zacięciem, gramy ofensywnie i w miarę regularnie punktujemy. W delegacjach wygląda to zdecydowanie gorzej. Rzadko udaje nam się zebrać optymalny skład. Nie potrafimy narzucić rywalowi swojego grania i popełniamy takie błędy jakich nie powinien popełniać żaden zawodnik A czy nawet B-klasy. 13 maja udaliśmy się do Prusic na starcie z miejscowym Orłem, który tej wiosny pięć spotkań wygrał. My zwyciężyliśmy tylko trzy razy, ale ani razu nie zapunktowaliśmy w delegacji.
Niestety nasza kadra na wyjazd znów nie była optymalna. Zabrakło trzech podstawowych zawodników - Kamila Kusza, Piotra Miklasa i Sebastiana Glinki. Zagrać nie mogli również Dmytro Krasovskyi, Michał Kanecki i Łukasz Wiraszka. Trener Michał Pondel musiał zatem mocno kombinować. Obrona wyszła z dwoma zmianami. Za Miłosza Jagodzińskiego na prawym wahadle zagrał Kamil Gołdyn, a za nieobecnego Glinkę - Damian Kacica. W środku pomocy za Kusza zagrać musiał Jagodziński obok Rafała Dzietczyka i Marcina Mackiewicza. W ataku duet Robert Papiewski - Jakub Jankowski. Na ławce tylko trzech graczy - Maciej Adamczyk, Dmytro Kolmyk i Jakub Bryś.
Pierwsza połowa długimi momentami była naprawdę ciężka do oglądania. Obie drużyny grały zbyt panicznie. Nie potrafiły dobrze operować piłką, szybko się jej pozbywały i w zasadzie na palcach jednej ręki można było policzyć składnie skonstruowane akcje. Jakby mecz był biletowany to kibice mogliby prosić o zwrot kosztów. Z czasem w tym nieładzie na skutek katastrofalnych błędów widawskiej defensywy Prusice wykreowały sobie trzy wyśmienite okazje. Trzykrotnie jednak swoich kolegów z opresji ratował Jakub Pondel i z jednej strony trzeba mu bić brawo, a z drugiej strony rywale powinni w tych sytuacjach do siatki trafić. Na szczęście widawski golkiper był w formie i do utrzymywał swoją drużynę w grze. Nasze poczynania ofensywne były jakby ładnie ująć - mało efektywne. Atakowaliśmy zbyt małą ilością zawodników, podejmowaliśmy błędne decyzje i w zasadzie bramkarz przeciwników był bezrobotny. Wydawało się, że do przerwy już żaden gol nie padnie, ale ok 40 minuty znów popełniliśmy błędy, ale tym razem rywal je wykorzystał. Dzietczyk nie potrafił dogadać się z Jagodzińskim kto zgarnie piłkę przed polem karnym. Doszło do ich zderzenia. Do futbolówki doskoczył jeden z rywali i technicznym uderzeniem od słupka dał swojej drużynie prowadzenie. 1:0. Jak to często bywa, po straconym golu musieliśmy dać przeciwnikowi kolejną bramkę. Chmielak popełnił fatalny błąd w rozegraniu i podał futbolówkę wprost pod nogi rywala. Ten natychmiastowo uruchomił swojego kapitana, który w sytuacji sam na sam wyminął Pondla i miał przed sobą pustą bramkę. Całą sytuację starał się ratować Gołdyn i pechowo spowodował upadek rywala, który już strzelał do "pustaka". Decyzja sędziego była prosta - czerwona kartka i rzut karny. Rzut karny to i gol dla przeciwników. Do przerwy więc Prusice po golach w końcówce połowy prowadziły - 2:0. 
W przerwie wiele niepotrzebnych nerwów w naszej ekipie, a trzeba było myśleć o tym jak drugą połowę rozegrać grając jednego mniej i przegrywając 0:2. Postanowiliśmy zagrać ofensywniej, na czwórkę obrońców, a trener od razu dokonał dwóch zmian. Za Kacpra Beredę wszedł Maciej Adamczyk, a Damiana Kacicę zmienił Dmytro Kolmyk. No i w sumie ofensywnie wejście mieliśmy. Zaczęliśmy odważnie i mieliśmy dwie sytuacje. W nich jednak nie oddaliśmy strzału. Najpierw Jankowski zamiast strzelać z pola karnego - zdecydował się na podanie do boku do Kolmyka, co było błędną decyzją, bo dobrze grająca obrona Prusic piłkę wybiła. Po chwili w podobnej akcji Kolmyk nie strzelił, a podał i znów rywal futbolówkę zgarnął. Przeciwnikom wystarczyła w zasadzie jedna sytuacja, żeby rozmontować naszą słabo grającą obronę (w ogóle i pomoc i napad nie grały lepiej, żaden zawodnik nie grał dobrze, no może oprócz bramkarza). Jeden z przeciwników wyszedł w sytuacji sam na sam i ładnym lobem nie dał szans Pondlowi. 0:3. Kolejny gol to kolejne sam na sam, które nasz bramkarz wybronił, ale piłka pechowo przy interwencji odbiła się jeszcze od napastnika i za drugim podejściem skierował on piłkę do pustej bramki. 0:4. Piąte trafienie to kwintesencja naszej gry. Klepka rywali na linii naszego pola karnego, dwóch przeciwników kontra czterech obrońców i zawodnik rywali w sytuacji sam na sam trafia przy słupku. 0:5. A szósta bramka to złamana linia spalonego, brak krycia i napastnik przeciwników z pięciu metrów nie dał szans bramkarzowi. W między czasie rywale mieli jeszcze ze dwie 100% sytuacje, ale dwukrotnie udanie nogami interweniował bramkarz Widawy. Żeby jednak nie było, że nie wykreowaliśmy sobie swoich sytuacji. No w tym elemencie wyglądaliśmy lepiej. Były uderzenia obok bramki, były strzały w bramkę, ale ani Jankowski ani Bryś nie potrafili pokonać bramkarza przeciwników. Finalnie przegrywamy w Prusicach 0:6.
Ta porażka jest w pełni zasłużona, bowiem niemalże w każdym elemencie gry byliśmy gorsi od gospodarzy. Zagraliśmy najgorsze spotkanie w tej rundzie i najgorsze w tym sezonie. Nic nie trzymało się kupy, a na dodatek grając w osłabieniu zbyt wiele nie potrafiliśmy zdziałać. Wyjazdowe fatum trwa, a porażka w Prusicach była czwartą w tym sezonie. Trzeba się otrząsnąć i znaleźć receptę na poprawę gry, bo jak dobrze wiemy - utrzymania jeszcze pewnego nie mamy.
A-klasa:
Orzeł Prusice - Tomtex Widawa Wrocław 6:0 (2:0)
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Orła (39 minuta)
2:0 - gol dla Orła (44 minuta - rzut karny)
3:0 - gol dla Orła (55 minuta)
4:0 - gol dla Orła (60 minuta)
5:0 - gol dla Orła (65 minuta)
6:0 - gol dla Orła (77 minuta)
Czerwona kartka: Gołdyn (43' za faul)
Skład: Jakub Pondel (BR); Kamil Gołdyn, Damian Kacica (46' Dmytro Kolmyk), Konrad Chmielak, Daniel Garbaty, Kacper Bereda (46' Maciej Adamczyk); Marcin Mackiewicz (K), Rafał Dzietczyk, Miłosz Jagodziński; Robert Papiewski (50' Jakub Bryś), Jakub Jankowski