Widawianie po meczu...
W najbliższy weekend obie nasze drużyny rozegrają kolejne mecze o punkty, ale zanim to się stanie musimy na moment wrócić do starć z poprzedniej kolejki. O spotkaniu "Jedynki" już wszystko było powiedziane, ale nie wszystko powiedziane zostało o starciu z "Dwójki". Te miało miejsce w ostatni wtorek w Pęgowie i niestety nie zakończyło się dla naszej drużyny pomyślnie.
Drugi zespół Widawy przegrał w roli gospodarza na Green Grass Arena - 0:6, a po tym spotkaniu wywiadu udzielił Kuba Cichór. Oto jego wypowiedź:
R: Druga porażka w tym sezonie przeciwko zespołowi Zorzy Pęgów i znów w tym samym wymiarze bramkowym. Jako jeden z nielicznych (trzech) zawodników wystąpiłeś w obydwu tych meczach. Co możesz powiedzieć o tym spotkaniu i jak oceniłbyś naszą postawę w tym meczu, także w porównaniu z potyczką z jesieni?
K.C: Według mnie to były paktycznie identyczne mecze. Ten sam wynik do przerwy, ten sam wynik końcowy, tak samo konsekwentnie grająca Zorza, tak samo lepsza druga połowa w naszym wykonaniu, z kilkoma niezłymi okazjami na bramki. Największa różnica, tak jak zauważyłeś, to nasz skład. Ktoś mógłby powiedzieć, że nowi/inni zawodnicy nie dali tyle, ile byśmy chcieli, bo wynik z jesieni i z wtorku jest ten sam. Skład jest o wiele silniejszy, wystarczy popatrzeć na rezultaty np. z Różanką, Sołtysowicami lub Ligotą Piękną. Po prostu trzeba to powiedzieć wprost - Zorza jest aktualnie poza naszym zasięgiem i tyle, nie ma sensu zakłamywać rzeczywistości.
R: Ostatnimi czasy zaczynasz grać więcej niż na początku tej rundy. Co wpłynęło na taki stan rzeczy i dlaczego dopiero teraz widzimy Cię w większym wymiarze czasowym na boisku?
K.C: Na początku rundy prawa strona była "zabetonowana" przez Denisa, który niestety doznał poważnej kontuzji, przez co otworzył się wakat na prawej stronie boiska. Potem po prawej stronie występował Adam Jakubowski, który, według mnie, jest w stanie pokazać więcej swoich atutów, grając w środkowych sektorach boiska. Finalnie rola prawego wahadłowego przypadła mi, również dzięki temu, że w trakcie rundy poprawiłem się, jeśli chodzi o kondycję. Zdaję sobie sprawę, że są momenty, w których trudno jest mi znaleźć balans pomiędzy atakiem, a obroną. Przykładowo, gdy graliśmy z Różanką, a wynik cały czas był "na styku", bardziej skupiałem się na obronie, ograniczając rajdy na bramkę rywala. Z kolei ostatnio w Pęgowie, gdy właściwie, kolokwialnie mówiąc, nie było już czego zbierać, zrozumiałem, że z przodu jestem w stanie zaoferować wiele. Zaznaczę również, że nie jestem typem zawodnika, który po graniu "ogonów" wskoczy do pierwszego składu i z miejsca będzie prezentował odpowiedni poziom - potrzebuję rytmu meczowego, żeby pokazywać to, co potrafię. Podsumowując, dla mnie zawsze najważniejsza jest drużyna, a to, czy gram, czy nie, to decyzje Trenera, które zawsze szanowałem, szanuję i będę szanował.
R: Co możesz powiedzieć o ostatnich tygodniach w wykonaniu drugiej drużyny? Jakie są cele zespołu na końcówkę tego sezonu oraz jakie cele indywidualne stawia przed sobą Kuba Cichór?
K.C: Biorąc pod uwagę wyniki, jest wręcz świetnie, a czasami nawet ponad stan - mam na myśli oczywiście mecz z Różanką. Jednak patrząc głębiej, nadal mamy spore pole do poprawy, zwłaszcza w kwestii utrzymywania koncentracji, co było widoczne w spotkaniu z Augustynem, gdzie po lekkim rozprężeniu dostaliśmy dwa "gongi". Z tego co słyszałem od kolegów, mecz z Ligotą Piękną też nie był w stu procentach pod naszą kontrolą. Najważniejsze są jednak wyniki końcowe, a te ostatnio są po naszej stronie. Co do drugiego pytania - do końca sezonu pozostały 3 mecze, w których chcemy zdobyć co najmniej 7 punktów. Ze Spartą i Silesią celujemy w zwycięstwa, natomiast z Wratislavią zadowolimy się jednym punktem, szczególnie mając w pamięci naszą jesienną potyczkę z nimi. Jeśli chodzi o cele indywidualne, bardzo chciałbym zanotować bramkę albo asystę, bo niestety w obecnym i poprzednim sezonie nie byłem w stanie tego zrobić. Nie mogę powiedzieć, że te statystyki kompletnie mnie nie obchodzą, bo wyniki Widawy są najważniejsze, ale zawsze fajnie jest dołożyć w ten sposób cegiełkę do sukcesu drużyny.
R: Wiemy, że poza byciem zawodnikiem Widawy, łączysz granie w piłkę także z funkcją redaktora drugiej drużyny. Niektóre z Twoich relacji zaczynają być już cytowane, a kolejne wręcz wyczekiwane w szatni. Czujesz, że sprawdzasz się również w tej roli?
K.C: Bardzo lubię "redaktorować". Zacząłem robić to właściwie przypadkiem, natomiast z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że taka okazja przyszła, bo dzięki temu mam możliwość podszkolić się nieco w pisaniu takich dłuższych tekstów, co na pewno pomoże mi w moim przyszłym zawodzie. Oczywiście nie zawsze chce mi się to robić, czasami z braku czasu lub weny relacje wychodzą lepsze lub gorsze, ale jeszcze nie spotkałem się z negatywną opinią na ich temat (poza marudami z innych klubów lub pewnego sędziego :)), co bardzo napędza mnie do pracy. Jestem też dumny z faktu, że dzięki mnie wprowadziliśmy inne grafiki na naszym Facebookowym fanpage'u, na przykład te z wyjściowymi składami na mecze, co tylko pokazuje, jak Widawa rozwija się zarówno na boisku, jak i poza nim i cieszę się, że biorę czynny udział w tym rozwoju.
R: Na koniec trochę w ramach ciekawostki, wróble na dachu ćwierkają, że jeden z najbardziej aktywnych komentatorów poczynań drużyny rezerw, niejaki ‘Rob C’ jest chyba w pewien sposób z Tobą spokrewniony. Czy chciałbyś powiedzieć coś na ten temat? Może kogoś pozdrowić?
K.C: Rob C jest moim największym kibicem i idolem jednocześnie. Co prawda nigdy nie widział meczu Widawy na żywo, ale jestem przekonany, że niedługo to się zmieni i będzie nam kibicował z takim samym zaangażowaniem, z jakim udziela się pod naszymi (i nie tylko) postami. Pozdrawiam Cię Tato.
Komentarze