B-klasa: Wygrana na koniec! GKS bez szans!

W minioną niedzielę zakończyliśmy sezon ligowy 2020/2021 w grupie II wrocławskiej B-klasy. W ostatnim meczu rundy wiosennej udaliśmy się do pobliskiej Ligoty Pięknej na starcie z miejscowym GKS-em. Po bardzo jednostronnym widowisku wygraliśmy niezwykle pewnie - 7:0 i zakończyliśmy zmagania na piątej lokacie.
Z Krzyżanowicami przegraliśmy pierwszy raz od ośmiu spotkań i praktycznie straciliśmy szanse na to, aby zakończyć sezon na podium (Wisznia Mała miała jeden mecz rozegrany więcej, a Szewce grały z Ozorowicami, z którymi, żeby wiosną nie wygrać to trzeba byłoby się postarać), chcieliśmy jednak zakończyć sezon zwycięstwem. Udaliśmy się więc do Ligoty Pięknej na starcie z wyżej notowanym GKS-em, który w razie wygranej mógłby tą trzecią lokatę osiągnąć (fakt faktem nic z trzecie miejsce nie ma, ale podium to przecież podium). Motywacje miały zatem obie drużyny (my dodatkowo chcieliśmy zrewanżować się za remis z jesieni), a to sprawiało, że sam mecz zapowiadał się bardzo ciekawie.
Co do kadry, którą dysponował trener Michał Pondel to była ona najszersza od kilku tygodni, lecz znów nie optymalna. Tym razem zabrakło Piotra Miklasa, Kamila Olesia, Roberta Papiewskiego i Marcina Mackiewicza. Do składu wrócili jednak Jakub Bryś, Rafał Dzietczyk, Łukasz Wiraszka i Wiktor Chmielewski. Pierwszy skład różnił się nieco od tego z Krzyżanowicami. Za wcześniej wspominanego Olesia na środek obrony wskoczył Chmielewski. Miklasa w ataku zastąpił Jankowski, a Tomczyka na prawym ataku - Słowiński. Na ławce zasiedli: Konrad Śliwa, Mateusz Hołyński, Rafał Dzietczyk, Dominik Tomczyk, Łukasz Wiraszka i Jakub Bryś.
Od samego początku byliśmy stroną przeważającą. Dobrze operowaliśmy piłką, mieliśmy większe posiadanie i zmuszaliśmy rywala do biegania. Temu pozostawało tylko za futbolówką biegać i szukać akcji zaczepnych w postaci niefajnych fauli czy innych niepotrzebnych komentarzy. My jednak byliśmy ponad to i od początku realizowaliśmy swój plan. Pierwszy groźny strzał na bramkę GKS-u oddał Petro Zubrytskyi, ale przeniósł futbolówkę tuż nad poprzeczką, chociaż mógł jeszcze podać do lepiej ustawionego w polu karnym Milosza Jagodzińskiego. Jagodziński również raz winien zachować się lepiej i zamiast ściąć z piłką w kierunku bramki dośrodkował na dalszy słupek, ale w sumie do nikogo. Swój strzał miał jeszcze Jakub Jankowski, ale sprzed pola karnego uderzył zbyt lekko i golkiper pewnie futbolówkę wyłapał. W 10 minucie Jankowski już się poprawił, a bramkarz gospodarzy nie miał nic do powiedzenia. Szybka akcja naszej drużyny. Jagodziński świetnie zacentrował piłkę po ziemi na 8-9 metr, a tam Jankowski dołożył nogę i wpakował futbolówkę tuż pod poprzeczkę! 1:0. Po chwili Jankowski mógł, a raczej powinien mieć dublet, ale po centrze Jagodzińskiego z dwóch metrów, z główki nie trafił do pustej bramki. Co się jednak odwlecze to nie uciecze i w 21 minucie podwyższyliśmy swoje prowadzenie. Po rzucie rożnym Ligota Piękna nie wybiła piłki, a dokładniej do zagrała ją przed pole karne do Zubrytskyiego, który technicznym strzałem przy słupku trafił na 2:0. Bramkarz w tej sytuacji nawet nie drgnął. Pięć minut później było już 3:0 i znów gola przyniósł nam rzut rożny. Chmielewski najpierw trafił w poprzeczkę, ale po chwili futbolówka wróciła mu na głowę i za drugim razem sprytnie skierował ją przy słupku obok nieporadnie interweniującego golkipera. 3:0. Trzy bramki przewagi wprowadziły w szeregi naszej drużyny duży spokój i czasami był on aż zbyt duży. Po pół godzinie gry oddaliśmy nieco pole rywalom, ale to za sprawą źle podejmowanych decyzji. Graliśmy zbyt wolno, źle operowaliśmy piłką i tak też rywal miał swoją pierwszą dogodną sytuację na strzelenie gola. Na szczęście napastnik rywali mając przed sobą tylko naszego bramkarza fatalnie spudłował, z szesnastego metra przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Po chwili GKS oddał kolejny groźny strzał, ale tym razem futbolówka o centymetry minęła słupek bramki strzeżonej przez Jakuba Pondla. No i to byłoby na tyle groźnych sytuacji stworzonych przez miejscowych w pierwszej połowie. My również jakoś mocno w te ostatnie naście minut drugiej połowy też nie forsowaliśmy tempa, a mimo tego trzykrotnie zagroziliśmy bramce rywali. Zaczęło się od gola na 4:0. Składna akcja naszej drużyny. Chmielak prostopadłym podaniem wypuścił Słowińskiego, a ten pobiegł ile sił w nogach w kierunku bramki przeciwników. Sytuacja sam na sam i pewna finalizacja akcji strzałem przy dalszym słupku. 4:0. Był to również pierwszy gol prezesa Słowińskiego w rundzie wiosennej - gratulujemy! Do przerwy wynik spotkania podwyższyć mogli jeszcze Kusz i Jankowski, ale strzał tego pierwszego, z dystansu bramkarz świetnie zbił na rzut rożny, a uderzenie drugiego o centymetry minęło słupek. Do przerwy więc jak najbardziej zasłużenie prowadziliśmy - 4:0.
Po przerwie nadal to my dyktowaliśmy warunki, ale nie graliśmy już tak dobrze jak w pierwszej odsłonie. Daliśmy rywalowi jakieś rzuty wolne, jakieś rożne, ale w dalszym ciągu nie potrafili oni realnie zagrozić bramce Pondla. No raz uderzyli z główki, ale zbyt lekko, żeby zaskoczyć naszego dobrze ustawionego golkipera. Jeżeli chodzi o poczynania ofensywne to nasza drużyna w tym aspekcie nieco przygasła i trener Michał Pondel zaczął dokonywać zmian. W 55 minucie Słowińskiego zastąpił Bryś i minutę później cieszyliśmy się z piątego gola. Jagodziński w szesnastce odnalazł Kusza, a ten strzałem z półobrotu, niezbyt mocnym, ale niezwykle precyzyjnym - skierował futbolówkę obok bramkarza, który nawet nie zdążył zareagować. 5:0. W 60 minucie murawę opuścił kolejny gracz Widawy i był nim Jankowski. W jego miejsce na murawie zameldował się Dzietczyk i miał swój udział przy szóstym golu dla Widawy. Wypracował piłkę Chmielakowi, który popędził z nią w pole karne i strzałem przy dalszym słupku pokonał bramkarza. 6:0. W międzyczasie trener Pondel dokonał trzeciej zmiany, a narzekającego na uraz Pawlaka zastąpił Tomczyk. Sześć bramek straconych przez gospodarzy kibice tej drużyny nie widzieli w tym sezonie ani razu, ale niewiele w tym aspekcie gracze GKS-u mogli zmienić, bo nasza drużyna dobrze neutralizowała ataki przeciwnika. W 70 minucie swojego gola powinien mieć Bryś, który wyminął bramkarza, ale źle przyjął futbolówkę i sprzed pustej bramki zgarnął mu ją stoper GKS-u. W tej samej minucie boisko opuścił Brzoza, a zameldował się na nim Hołyński, który mógł mieć swojego pierwszego gola w barwach klubu z Kominiarskiej, ale jego strzał świetnie obronił bramkarz i mieliśmy tylko i wyłącznie rzut rożny. W 75 minucie na murawie boiska w Ligocie Pięknej zameldowały się dwie ostatnie widawskie zmiany. Wiraszka i Śliwa, którzy zastąpili odpowiednio Zubrytskyiego i J.Pondla. Do końca spotkania wydarzyły się już tylko trzy rzeczy i dwie z nich miały związek z Rafałem Dzietczykiem. "Blondi" mógł wpisać się na listę strzelców, ale najpierw trafił w poprzeczkę po zagraniu Jagodzińskiego, a po chwili jego strzał pod poprzeczkę bramkarz jedną ręką świetnie obronił. Jeżeli chodzi o trzecią rzecz to był nią gol na 7:0 w 85 minucie. Chmielak wyszedł w sytuacji sam na sam z bramkarzem i oddał strzał, po którym bramkarz sparował piłkę do boku. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że do piłki dopadł Bryś i skierował ją do pustej bramki! 7:0 i takim oto wynikiem skończyło się to spotkanie.
Mecz z połączonymi drużynami Ligoty Pięknej, Kryniczna i Malina zakończył się naszym niezwykle pewnym zwycięstwem. No, bo tak przecież trzeba nazwać sytuacje w której stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, a rywalowi raz pozwoliliśmy oddać celny strzał na bramkę. Mimo kilku zastojów kontrowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i kończymy sezon wysokim zwycięstwem. Zmagania w kampanii ligowej 2020/2021 finiszujemy na piątej lokacie ze stratą dwóch punktów do podium. Znów notujemy progres, ale o tym pisać będziemy w osobnym tekście podsumowującym minione miesiące w wykonaniu Widawy. Co teraz? Teraz zasłużony odpoczynek i za nieco ponad trzy tygodnie wracamy do przygotowań do nowego sezonu!
B-klasa:
GKS Kryniczno-Ligota Piękna - Tomtex Widawa Wrocław 0:7 (0:4)
Bramki: Jankowski, Zubrytskyi, Chmielewski, Słowiński, Kusz, Chmielak, Bryś
Skład: Jakub Pondel (75' Konrad Śliwa); Damian Brzoza (70' Mateusz Hołyński), Wiktor Chmielewski, Arkadiusz Pawlak (65' Dominik Tomczyk), Dmytrii Budasov, Miłosz Jagodziński; Kamil Kusz, Konrad Chmielak (K); Tomasz Słowiński (55' Jakub Bryś), Jakub Jankowski (60' Rafał Dzietczyk), Petro Zubrytskyi (75' Łukasz Wiraszka)
Rozkład bramek:
0:1 - Jankowski as. Jagodziński (10 minuta)
0:2 - Zubrytskyi bez asysty (21 minuta)
0:3 - Chmielewski bez asysty (26 minuta)
0:4 - Słowiński as. Chmielak (34 minuta)
0:5 - Kusz as. Jagodziński (55 minuta)
0:6 - Chmielak as. Dzietczyk (66 minuta)
0:7 - Bryś bez asysty (85 minuta)
Sędziował: Tomasz Soja (KS Wrocław)
Komentarze