B-klasa: Widawianie po meczu....
Drugi zespół Widawy w poprzedni weekend również grał przy Kominiarskiej, ale niestety nie miał zbyt dużych powodów do radości. Przegrał, bowiem z GKS Kryniczno-Ligota Piękna. Mimo gorszych nastrojów udało się przeprowadzić wywiad z zawodnikiem tej drużyny - Kubą Cichórem.
Kuba w starciu z Ligotą wyszedł w wyjściowym składzie. Niestety nie zapisał się w statystykach, ale miał jedną bardzo dogodną sytuację. Oto co powiedział po meczu:
R: W ubiegły weekend rozegraliście trzecie w historii spotkanie z GKS Kryniczno-Ligota Piękna. Niestety odnieśliście trzecią porażkę, chociaż jako pierwsi wyszliście na prowadzenie. Co takiego się zadziało, że daliście się szybko rywalowi dogonić, a w końcówce oddaliście mu trzy oczka?
K.C: Dzień dobry! To był mecz, w którym warunki pogodowe utrudniały granie techniczne, czyli takie, które próbujemy wdrażać i z którym na dłuższą metę chcemy być utożsamiani. Owszem, szybko wyszliśmy na prowadzenie, ale to był jeden z niewielu naszych pozytywnych momentów w spotkaniu z Gromem. Cały mecz brakowało tej mitycznej "walki", o której było już powiedziane wystarczająco dużo czy to w relacji pomeczowej czy w szatni. Nie chcę nikogo obwiniać, bo wiem, że sam mogłem dać od siebie dużo więcej. Nie zgadzam się ze zdaniem przeciwników, że byli od nas dużo lepsi i 1:3 było najniższym wymiarem kary, bo poziom piłkarski był praktycznie identyczny. No ale jak wspominałem, walka, walka i jeszcze raz walka.
R: Po dziewięciu kolejkach macie na swoim koncie dziewięć punktów. Zostały Wam do rozegrania cztery spotkania z Zorzą Pęgów, Spartą II Wrocław, Wratislavią II Wrocław i Silesią Szymanów. Ile punktów jesteście w stanie zdobyć i co trzeba zrobić, żeby je zdobyć?
K.C: Ze Spartą i Silesią, a szczególnie z Silesią, ze względu na wagę tego spotkania, musimy powalczyć o pełną pulę. Zorza i Wratislavia, co zresztą widać po sytuacji w tabeli naszej grupy, jest na innym poziomie niż my. Wiadomo, zawsze się powtarza, że na boisko wychodzi się po to, żeby wygrać, natomiast ja uważam, że dwa remisy, o wygranych nie wspominając, będą dużym sukcesem nie tylko dla "Dwójki", ale i całego Klubu. Co do sposobu na osiągnięcie tych celów, musimy stosować więcej schematów, które trenujemy, a wyniki w końcu przyjdą, wierzę w to.
R: W tym sezonie nie masz zbytnio szczęścia. Najpierw kontuzja nie pozwalała Ci grać, później jak wróciłeś to otrzymałeś zawieszenie. Teraz znowu powróciłeś. Czy myślisz, że to już koniec gorszego okresu i uda Ci się na stałe zagościć w wyjściowej jedenastce?
K.C: No niestety, kontuzja kostki z początku zeszłego sezonu co jakiś czas daje mi się we znaki. Co do zawieszenia, często wracam myślami do tamtego faulu i wiem, że wracam do niego zdecydowanie za często. Mam świadomość, że najlepiej byłoby oddzielić grubą kreską tamten "niechlubny" moment i skupić się na teraźniejszości, ale nie jest to dla mnie łatwe zadanie. Mimo tego, dostałem szansę gry od pierwszej minuty od Trenera Słowińskiego, za co jestem bardzo wdzięczny ale wiem, że nie wykorzystałem tej szansy. Chciałbym zostawić za sobą ten gorszy okres, złapać więcej luzu w grze i brać na siebie większą odpowiedzialność, bo wiem, że jestem w stanie, tylko głowa nie zawsze dojeżdża.
R: Na koniec tradycyjne pytanie o cele - jakie cele stawiasz sobie na ten sezon i co chciałbyś osiągnąć?
K.C: Moim najważniejszym celem są pozytywne wyniki Drużyny, bo to ją stawiam na pierwszym miejscu. Co do celów indywidualnych, chciałbym zdobyć chociaż po golu i asyście, bo nawet jak na zawodnika trochę "rzucanego" po różnych pozycjach, zerowy dorobek na koniec sezonu nie wygląda dobrze. Ale tak jak mówiłem, to Drużyna jest dla mnie najważniejsza i chcę na nią pracować, nawet jeśli nie będzie tego widać w liczbach, to samą walką (proszę Redaktora o podliczenie ile razy w wywiadzie padło słowo "walka" ;)) i zaangażowaniem w mecz.
Komentarze