B-klasa: Widawa lepsza od Lwów
W ubiegłą niedzielę na stadionie przy ulicy Niepodległości we Wrocławiu, miejscowe Lwy Wrocław podjęły u siebie drugą drużynę Tomtex Widawa.
Rozpędzona ostatnimi wynikami drużyna gości nie zamierzała być w tym meczu tłem dla wyżej notowanego przeciwnika, a na stadion Lwów przybyła w mocnym składzie osobowym. Nasi zawodnicy wiedzą, że do końca sezonu jeszcze wiele może się zdarzyć i chcą wykorzystać każdą okazję na podskoczenie w ligowej tabeli. Na jesień przy ul. Kominiarskiej mieliśmy remis – jak więc wyglądało spotkanie rewanżowe?
Co mogło być pewnym zaskoczeniem dla drużyny gospodarzy, to to jak pewnie nasza drużyna weszła w ten mecz od samego jego początku. Kolejne akcje szalejącego w pierwszej połowie na prawym wahadle Patryka Żebryka siały spustoszenie w obronie gospodarzy. Solidna niczym skała trójka obrońców naszej drużyny nie pozwalała rozpędzić się Lwom, które widząc to z minuty na minutę grały coraz bardziej nerwowo. Profesurę w środku pola pokazał Kuba Karczewski, który znakomicie odcinał w zasadzie wszystkie próby rozegrania piłki środkiem, a Adrian Samociuk, cytując klasyka, zjadł chyba rano wiaderko witaminek, bo zawodnicy Lwów mogli tylko odprowadzać go wzrokiem przy kolejnych rajdach. W zasadzie chwalić można, a wręcz wypada wszystkich zawodników, bo nikt w tym meczu nie zagrał słabo. Nie inaczej było z bramkami, które padały w tym meczu – to co zobaczyli na własne oczy nieliczni kibice na stadionie Lwów na długo pozostanie w ich pamięci. Show rozpoczęło się w 34 minucie gdy po serii dobrych akcji skrzydłem, jedno z kolejnych dośrodkowań Patryka Żebryka, na bramkę pięknym uderzeniem głowy zamienił Daniel Garbaty notując tym samym 11 trafienie w tym sezonie – on się nie zatrzymuje! Nie minęły dwie minuty, a na tablicy wyników (gdyby taka istniała) pojawiłoby się 0:2. Dalekie zagranie z własnej połowy od Kamila Olesia, odegranie głową przez Tomka Kalinowskiego i nadbiegający z głębi pola Wiktor Sawoch z pierwszej piłki, sprzed pola karnego uderza nie do obrony, umieszczając piłkę tuż obok słupka.
W tym momencie można było się jeszcze zastanawiać która z bramek była bardziej efektowna i pewnie długo trwałyby dyskusje na ten temat, gdyby pierwszych dwóch strzelców nie postanowił w 64 minucie pogodzić Kamil Oleś. „Na gwizdek Panie sędzio” padło z ust kapitana drużyny, kiedy do wykonania rzutu wolnego przygotowywał się Oleś. „Przecież i tak nie będziecie stąd uderzać.” – odpowiedział dość żartobliwie sędzia, który trzeba podkreślić prowadził te zawody bardzo dobrze. Mógł tak przypuszczać, bowiem do bramki było tak z ponad 40 metrów! Szybki rzut oka na ustawienie bramkarza, decyzja o strzale i tak oto uderzeniem praktycznie z połowy boiska, Oleś zaskakuje golkipera gospodarzy i praktycznie gasi światło w tym spotkaniu. No trzeba przyznać Panie Oleś, czapki z głów. Kandydat do bramki sezonu, bez dwóch zdań! To co zdarzało się w poprzednich spotkaniach, kiedy drugie połowy meczów mogły nie wyglądać w naszym wykonaniu najlepiej, nie miało miejsca tym razem i nasza drużyna spokojnie utrzymała prowadzenie. Zawodnicy Lwów przez całe spotkanie może dwukrotnie zagrozili naszej bramce. Końcowy rezultat 0:3 i w pełni zasłużona wygrana.
Tym samym nasz zespół przesunął się w tabeli na 11 miejsce odnosząc 4 zwycięstwo w poprzednich 5 kolejkach. Nikt więc nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że i w nadchodzącą niedzielę, dla naszych zawodników liczyć się będą tylko trzy punkty!
B-klasa:
Lwy Wrocław - Tomtex II Widawa Wrocław 0:3 (0:2)
Bramki: Garbaty, Sawoch, Oleś
Rozkład bramek:
0:1 - Garbaty as. Żebryk (34 minuta)
0:2 - Sawoch as. Kalinowski (36 minuta)
0:3 - Oleś - rzut wolny (63 minuta)
Skład: Filip Borysewicz (80' Konrad Śliwa); Patryk Żebryk (77' Kamil Moczydłowski), Michał Wójcik, Kamil Oleś, Jarosław Śmieja, Rafał Maciaszek (K); Daniel Garbaty, Kuba Karczewski (53' Kuba Cichór), Adrian Samociuk; Tomasz Kalinowski (46' Rafał Zdunek), Wiktor Sawoch (88' Grzegorz Stachowicz)
Autor relacji: Paweł Szymoniak