B-klasa: Szewska tragedia!
Wczoraj nasza drużyna udała się na przedostatni mecz wyjazdowy w rundzie jesiennej 2020. Udała się do pobliskich Szewc na starcie z miejscową Błyskawicą. Niestety z delegacji nie przywiozła niczego, a o tym jak zagrała...dowiecie się czytając poniższą relację.
Do Szewc jechaliśmy by ukrócić zalążek źle zapowiadającej się serii (dwa mecze bez wygranej), a także by przełamać inną złą serię - meczów bez wyjazdowej wygranej, która wynosiła cztery (ostatni raz w delegacji wygraliśmy 30 sierpnia). W delegację nie udaliśmy się jednak w optymalnym składzie. Zabrakło m.in Kamila Olesia, Wiktora Chmielewskiego, Roberta Papiewskiego i Macieja Adamczyka. Nie mniej byliśmy dobrej myśli, chcąc zgarnąć pełną pulę.
Pierwszy skład różnił się dosyć mocno od tego sprzed tygodnia. Na lewą obronę po kontuzji wrócił Patryk Żebryk zastępując na tej pozycji Gracjana Siwaka, który powędrował na prawe skrzydło w miejsce Piotra Miklasa, który zasiadł na ławce. W ataku nieobecnego Roberta Papiewskiego zastąpił Jakub Bryś. W środku pomocy Krzysztofa Oczeretko - Rafał Dzietczyk, na pozycji ofensywnego pomocnika Tomasza Słowińskiego - Rafał Dzietczyk. Na ławce zasiedli zatem Konrad Śliwa, Krzysztof Oczeretko, Hubert Szor, Tomasz Słowiński, Piotr Miklas i Łukasz Wiraszka.
Po przedstawieniu składu pora do opisu wydarzeń boiskowych. W pierwszej połowie to my byliśmy stroną przeważającą, często znajdując się pod bramką rywala, który zostawiał nam bardzo wiele miejsca. My jednak nie potrafiliśmy tego wykorzystać, ale z każdą kolejną minutą wydawało się, że bramka dla Widawy to tylko kwestia czasu. Swoich sił próbowało wielu zawodników. Dwa strzały Jakuba Brysia z dystansu bramkarz z mniejszym i większym trudem obronił. Później Bryś zmarnował świetną sytuację sam na sam z bramkarzem po zagraniu od naszego bramkarza. Bryś jeszcze raz oddał strzał z bliska wprost w golkipera po centrze Miłosza Jagodzińskiego z lewej strony. Jagodziński też mógł wpisać się na listę strzelców, ale mając przed sobą dużo miejsca, móc podbiec w kierunku bramki i zapytać bramkarza rywali - gdzie uderzyć - zdecydował się na strzał z linii pola karnego po którym futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką. Trzy razy w sytuacji bramkowej odnalazł się Rafał Dzietczyk, ale tutaj najpierw ofiarnym wybiciem uprzedził go obrońca, a po chwili świetnym wyjściem - bramkarz Szewc. Na koniec zaś po jego główce - piłkę zmierzającą do bramki zatrzymał jeden z obrońców. Na koniec naszych poczynań napiszemy o nieznacznych uderzeniach obok słupka - Gracjana Siwaka i Konrada Chmielaka. Z wielkiej chmury - nawet małego deszczu nie było i rywal mógł nas za to skarcić. Wykreował sobie dwie sytuacje sam na sam. W pierwszej napastnik rywala mając przed sobą tylko i wyłącznie Jakuba Pondla - się poślizgnął. Później już się nie poślizgnął, ale trafił tylko i wyłącznie w boczną siatkę. Oprócz tego miejscowi oddali kilka niecelnych uderzeń z dystansu i raz po rzucie rożnym zdołali oddać strzał, który pewnie do "koszyczka" wprowadził J.Pondel. Do przerwy zatem mimo przewagi - remisowaliśmy bezbramkowo, lecz patrząc na grę - była nadzieja, że w drugiej połowie będzie tylko i wyłącznie lepiej.
Niestety to były tylko złudne nadzieje. Używając języka dziennikarza sportowego - "zostaliśmy w szatni", na drugą połowę po prostu "nie wychodząc". Mało być lepiej, a było zdecydowanie gorzej. O dziwo to jednak my pierwszy raz zagroziliśmy rywalom, ale po centrze Jagodzińskiego z trudem futbolówkę przed siebie odbił bramkarz. No i w tym momencie Szewce przeprowadziły szybki atak. W 47 minucie jeden z rywali zacentrował piłkę w nasze pole karne z lewej strony (nie był atakowany przez nikogo). W "szesnastce" źle zachował się Pawlak, który dał się obrócić napastnikowi w kierunku bramki, a ten posłał niezbyt dobry, ale na tyle precyzyjny strzał w kierunku dalszego słupka, z którym J.Pondel sobie nie poradził. Tutaj również nasz bramkarz winien zachować się lepiej. 0:1. Stracony gol podziałał na nas demotywująco, a na Szewce wręcz przeciwnie. Z każdą kolejną minutą poziom agresji na boisku wzrastał, ale to w głównej mierze wina sędziego, który śpiesząc się na mecz o 13:30 - nie zamierzał kartkami uspokajać sytuacji i w pewnym momencie na murawie w Szewcach mieliśmy kopaninę, wiele nieładnych fauli, przepychanek, czyli tego czego nikt oglądać nie lubi. W 55 minucie trener Michał Pondel chciał ożywić grę swojej drużyny i dokonał dwóch zmian. Jednej wymuszonej kontuzją Patryka Żebryka, który chwilę wcześniej ukarany został żółtym kartonikiem. Patryka zastąpił Piotr Miklas, a Rafała Dzietczyka - Tomasz Słowiński. Niestety te zmiany nic wielkiego nie wniosły. No oprócz Słowińskiego, który wywalczył drugą żółtą kartkę dla jednego z mocno pobudzonych obrońców Błyskawicy. Mieliśmy 60 minutę i wydawało się, że wykorzystamy grę w przewadze, zamykając rywala na jego własnej połowie. Nic z tego! W tym momencie jeszcze zaczęliśmy grać gorzej, a rywal grając jednego mniej często gościł w okolicach pola karnego Widawy. Ba - podwyższył nawet prowadzenie, w kuriozalnych okolicznościach. Mianowicie zabrał piłkę na 30 metrze od naszej bramki. Minął na raz dwóch rywali, wygrał przebitkę z trzecim i przejął go jeszcze Pawlak, który mógł ratować sytuację, ale znów nie zachował się dobrze, wpuszczając rywala w naszą "szesnastkę". Tam ten dopełnił formalności, uderzył koło naszego golkipera i mieliśmy 2:0 dla Szewc. W tym momencie morale opadły w sposób ogromny, a dowodem na to kolejne sytuacje Szewc - na szczęście nie przynoszące kolejnych bramek i fakt, że długo nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy popełniając ogrom decyzji niezrozumiałych (zamiast podawać - to się kiwaliśmy, zamiast strzelać - się długo zastanawialiśmy, no i na koniec zamiast walczyć, przyglądaliśmy się jak robi to rywal). W międzyczasie trener Widawy dokonał jeszcze trzech zmian. Na murawie zameldowali się Oczeretko, Wiraszka i Szor zmieniając odpowiednio Iwanickiego, Siwaka i Mackiewicza. Te roszady w naszej grze nic nie zmieniły, a w jedyne dwie wykreowane przez nas sytuacje w drugiej połowie zamieszany był Miklas. Ten najpierw z lewej strony zagrał w pole karne do Brysia, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i w ostatniej chwili został zablokowany. Za drugim razem Miklas dostał bardzo dobre podanie od Szora, stanął oko w oko z bramkarzem i strzelił wprost w niego! W końcówce spotkania na dodatek straciliśmy jeszcze Pawlaka, który wdał się w niepotrzebną wymianę poglądów z arbitrem i za dwie żółte kartki otrzymał kartonik czerwony. Koniec końców przegraliśmy 0:2 i była to zasłużona porażka, bo o ile w pierwszej połowie prezentowaliśmy się nieźle, to w drugiej zagraliśmy najgorzej w tym sezonie!
Niestety to były tylko złudne nadzieje. Używając języka dziennikarza sportowego - "zostaliśmy w szatni", na drugą połowę po prostu "nie wychodząc". Mało być lepiej, a było zdecydowanie gorzej. O dziwo to jednak my pierwszy raz zagroziliśmy rywalom, ale po centrze Jagodzińskiego z trudem futbolówkę przed siebie odbił bramkarz. No i w tym momencie Szewce przeprowadziły szybki atak. W 47 minucie jeden z rywali zacentrował piłkę w nasze pole karne z lewej strony (nie był atakowany przez nikogo). W "szesnastce" źle zachował się Pawlak, który dał się obrócić napastnikowi w kierunku bramki, a ten posłał niezbyt dobry, ale na tyle precyzyjny strzał w kierunku dalszego słupka, z którym J.Pondel sobie nie poradził. Tutaj również nasz bramkarz winien zachować się lepiej. 0:1. Stracony gol podziałał na nas demotywująco, a na Szewce wręcz przeciwnie. Z każdą kolejną minutą poziom agresji na boisku wzrastał, ale to w głównej mierze wina sędziego, który śpiesząc się na mecz o 13:30 - nie zamierzał kartkami uspokajać sytuacji i w pewnym momencie na murawie w Szewcach mieliśmy kopaninę, wiele nieładnych fauli, przepychanek, czyli tego czego nikt oglądać nie lubi. W 55 minucie trener Michał Pondel chciał ożywić grę swojej drużyny i dokonał dwóch zmian. Jednej wymuszonej kontuzją Patryka Żebryka, który chwilę wcześniej ukarany został żółtym kartonikiem. Patryka zastąpił Piotr Miklas, a Rafała Dzietczyka - Tomasz Słowiński. Niestety te zmiany nic wielkiego nie wniosły. No oprócz Słowińskiego, który wywalczył drugą żółtą kartkę dla jednego z mocno pobudzonych obrońców Błyskawicy. Mieliśmy 60 minutę i wydawało się, że wykorzystamy grę w przewadze, zamykając rywala na jego własnej połowie. Nic z tego! W tym momencie jeszcze zaczęliśmy grać gorzej, a rywal grając jednego mniej często gościł w okolicach pola karnego Widawy. Ba - podwyższył nawet prowadzenie, w kuriozalnych okolicznościach. Mianowicie zabrał piłkę na 30 metrze od naszej bramki. Minął na raz dwóch rywali, wygrał przebitkę z trzecim i przejął go jeszcze Pawlak, który mógł ratować sytuację, ale znów nie zachował się dobrze, wpuszczając rywala w naszą "szesnastkę". Tam ten dopełnił formalności, uderzył koło naszego golkipera i mieliśmy 2:0 dla Szewc. W tym momencie morale opadły w sposób ogromny, a dowodem na to kolejne sytuacje Szewc - na szczęście nie przynoszące kolejnych bramek i fakt, że długo nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy popełniając ogrom decyzji niezrozumiałych (zamiast podawać - to się kiwaliśmy, zamiast strzelać - się długo zastanawialiśmy, no i na koniec zamiast walczyć, przyglądaliśmy się jak robi to rywal). W międzyczasie trener Widawy dokonał jeszcze trzech zmian. Na murawie zameldowali się Oczeretko, Wiraszka i Szor zmieniając odpowiednio Iwanickiego, Siwaka i Mackiewicza. Te roszady w naszej grze nic nie zmieniły, a w jedyne dwie wykreowane przez nas sytuacje w drugiej połowie zamieszany był Miklas. Ten najpierw z lewej strony zagrał w pole karne do Brysia, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i w ostatniej chwili został zablokowany. Za drugim razem Miklas dostał bardzo dobre podanie od Szora, stanął oko w oko z bramkarzem i strzelił wprost w niego! W końcówce spotkania na dodatek straciliśmy jeszcze Pawlaka, który wdał się w niepotrzebną wymianę poglądów z arbitrem i za dwie żółte kartki otrzymał kartonik czerwony. Koniec końców przegraliśmy 0:2 i była to zasłużona porażka, bo o ile w pierwszej połowie prezentowaliśmy się nieźle, to w drugiej zagraliśmy najgorzej w tym sezonie!
Wyjazdowa seria meczów bez wygranej trwa w najlepsze! Nie przywieźliśmy z delegacji trzech punktów od końcówki sierpnia. Strata do podium jest już wyraźna, a swoją stratę do Widawy zniwelowały Biedaszków Wielki i Ujeździec Wielki. Zostały nam zatem dwa spotkania do końca rundy. W najbliższą środę przy Kominiarskiej zagramy z Pawłowem Trzebnickim, a w niedzielę w Ozorowicach podejmiemy liderującą Avię. We wtorek i w czwartek z kolei trenujemy o 19 na Widawie.
B-klasa:
Błyskawica Szewce - Tomtex Widawa Wrocław 2:0 (0:0)
Skład: Jakub Pondel (BR); Damian Brzoza, Tomasz Iwanicki (70' Krzysztof Oczeretko), Arkadiusz Pawlak, Patryk Żebryk (55' Piotr Miklas); Gracjan Siwak (75' Łukasz Wiraszka), Marcin Mackiewicz (80' Hubert Szor), Konrad Chmielak, Rafał Dzietczyk (55' Tomasz Słowiński), Miłosz Jagodziński (K); Jakub Bryś
Niewykorzystana zmiana: Konrad Śliwa (BR)
Żółte kartki: 2x Pawlak (krytyka sędziego), Żebryk (faul)
Czerwona kartka: Pawlak (za dwie żółte)
Sędzia: Ryszard Wawrzykowski (KS Wrocław)
Komentarze