B-klasa: Świetny mecz i Wisznia Mała zdeklasowana!

W ostatnią niedzielę rozegraliśmy szósty mecz ligowy w rundzie rewanżowej. W końcu po wielu miesiącach wróciliśmy do domu przy Kominiarskiej, gdzie gościliśmy czwarty w tabeli Płomień Wisznia Mała. Po kapitalnym spotkaniu w naszym wykonaniu rozbiliśmy swojego przeciwnika i awansowaliśmy na szóste miejsce w tabeli!
Po perturbacjach dotyczących stanu murawy przy Kominiarskiej w końcu wróciliśmy do grania na tym obiekcie. Powrót po prawie siedmiu miesiącach na mecz z rywalem, z którym w historii rozegraliśmy wiele różnych spotkań, czyli Płomieniem Wisznia Mała. Faworytem tego starcia nie byliśmy, bo przecież goście mieli siedem punktów przewagi. Liczyliśmy się z tym, że będzie to trudny pojedynek.
Co do kadry z której mógł skorzystać trener Michał Pondel to była ona mocna, ale nie optymalna. Z różnych przyczyn zagrać nie mogli: Konrad Śliwa, Wiktor Chmielewski, Marcin Mackiewicz, Hubert Szor czy Łukasz Wiraszka. Wyjściowy skład z Kryniczna z meczu z Szymanowem różnił się nieznacznie. Na ławce usiadł Piotr Miklas, a zastąpił go Dominik Tomczyk. Za Mackiewicza w środku pola wystąpił Kamil Kusz. Za Kusza w środku obrony Budasov, a za Budasova na prawym wahadle - Brzoza. Na ławce zasiedli wcześniej wspomniany Miklas, Słowiński, Hołyński, Papiewski i Adamczyk.
Od samego początku spotkania narzuciliśmy rywalom swój styl gry. Stosowaliśmy wysoki pressing, ciągle znajdując się na połowie rywala. Ten był takim faktem wyraźnie zaskoczony, długo nie potrafiąc ani wykreować żadnej sensownej akcji, ani tym bardziej dłużej utrzymać się przy piłce. To my dominowaliśmy w posiadaniu, walczyliśmy o każdy centymetr boiska i to przyniosło zamierzony efekt w siódmej minucie. Petro Zubrytskyi popędził lewą stroną i zagrał płaską piłkę w pole karne (był to jego strzał). Adresatem podania okazał się Dominik Tomczyk, który na wślizgu wpakował futbolówkę do sieci! 1:0. Po chwili Tomczyk miał jeszcze jedną okazję na gola, po strzale z rzutu wolnego, ale uderzył zbyt lekko i zbyt mało precyzyjnie i kiper rywali na raty wyłapał futbolówkę. W odpowiedzi Wisznia Mała oddała pierwszy celny strzał i jak zwykle nie zabrakło tutaj inspiracji naszej defensywy. Kamil Oleś puścił przeciwnika środkiem boiska, a ten posłał "szczura" w kierunku naszej bramki. Jakub Pondel był jednak na posterunku i świetnie interweniował kolanami. Mimo tej jednej sytuacji nasze nastawienie się nie zmieniło i nadal graliśmy do przodu. Po chwili po centrze Brzozy z prawej strony główkował Tomczyk, ale uderzył tuż obok bramki. W 17 minucie skuteczność była odpowiednia. Chmielak przebojem wpadł z piłką w pole karne i zagrał na dalszy słupek do Brysia, a ten z bliska umieścił "balon" w pustej bramce! 2:0. Wisznia Mała była zaskoczona, a jeszcze bardziej zaskoczona została dziesięć minut później. Brzoza dośrodkował piłkę w pole karne z...lewej nogi. Tam adresatem podania był Zubrytskyi, który zgrał piłkę jeszcze do Brysia, a ten skompletował dublet. 3:0. Cała nasza drużyna była mocno naładowana tego dnia, a gra Brysia była po prostu nie pojęta. Walczył o każdą piłkę i mógł przed przerwą skompletować hattricka, ale jego strzał z pola karnego obronił bramkarz. W 29 minucie mecz został już rozstrzygnięty. Bardzo dobrze grający tego dnia Tomczyk był faulowany w polu karnym i sędzia słusznie podyktował jedenastkę. Do jej wykonania podszedł kapitan - Konrad Chmielak i pewnym strzałem trafił na 4:0. To nie był jednak koniec naszej koncertowej gry, bowiem do przerwy strzeliliśmy jeszcze jedną bramkę. Zubrytskyi zgarnął futbolówkę przed polem karnym Płomienia, minął po drodze jednego z obrońców i mocnym strzałem po ziemi, przy dalszym słupku pokonał bramkarza rywali. 5:0. Tuż przed przerwą Wisznia Mała wykreowała sobie drugą groźną sytuację - po rzucie wolnym. Wrzutka na pole karne. Budasovowi uciekł kapitan Płomienia, ale jego strzał z główki przeleciał tuż obok słupka. W międzyczasie zdarzyła się jeszcze jedna rzecz - swoją pierwszą żółtą kartkę w Widawie zanotował Kamil Kusz, ale naszym zdaniem była to wątpliwa decyzja. Do przerwy jednak prowadziliśmy 5:0 i było to prowadzenie jak najbardziej zasłużone!
W drugiej połowie nie ściągaliśmy nogi z gazu i trzy minuty po wejściu na murawę prowadziliśmy już 6:0. Świetna wrzutka Pawlaka z rzutu wolnego i jeszcze lepsze wykończenie Tomczyka, który uprzedził bramkarza i strzałem z główki skompletował dublet. Po chwili Tomczyk powinien mieć hattricka, ale z bliska trafił wprost w bramkarza. Równie dobrą okazję na drugie trafienie miał Zubrytskyi, ale zamiast strzelać z lewej nogi zaczął zbytnio kombinować i jego uderzenie z nogi prawej obrońca zablokował. Za trzecim razem w końcu szczęście się do nas uśmiechnęło, a w zasadzie rywal zrobił wszystko tak, żebyśmy strzelili gola. Obrońca Płomienia zbyt lekko zagrał piłkę do bramkarza. Do futbolówki przed golkiperem dopadł Bryś, wyminął go i skierował futbolówkę do "pustaka". 7:0. Po tym trafieniu trener Michał Pondel zaczął dokonywać pierwszych zmian. Na murawie za Brzozę i Tomczyka pojawili się Hołyński i Dzietczyk. Dwie minuty po ich wejściu strzeliliśmy ósmą bramkę. Zubrytskyi z rzutu rożnego sprytnie zagrał piłkę przed pole karne do Budasova, a ten długo się nie zastanawiał i pięknym strzałem "z fałsza" pod poprzeczkę zaskoczył golkipera przeciwników! 8:0. Po tej sytuacji boisko opuścił jeden z głównych bohaterów tego meczu, czyli Jakub Bryś, a na murawie zameldował się Piotr Miklas. Potem jeszcze Kusza i Zubrytskyiego zastąpili Słowiński i Adamczyk. Zmian coraz więcej co miało wpływ na płynność gry, nie mniej nadal graliśmy swoje i w 72 minucie strzeliliśmy dziewiątego gola. Do ofensywny pobiegł Pawlak, dostał piłkę na szesnastym metrze, podciągnął z nią kilka metrów i mimo asysty obrońców oddał niezbyt mocny, ale piekielnie techniczny strzał przy dalszym słupku. Zasłona stworzona z obrońców nie ułatwiła zadania bramkarzowi, który pozostawiony został bez szans! 9:0. Trzy minuty potem trener Pondel dokonał ostatniej kadrowej roszady, za Olesia wpuszczając Papiewskiego. Zanim jednak ta zmiana doszła do skutku Oleś miał dwa momenty. Jeden zły, drugi dobry. Najpierw stracił futbolówkę przed polem karnym, a rywal w sytuacji sam na sam przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Po chwili zaś zablokował ofiarnie strzał z piątego metra. W 80 minucie powinniśmy strzelić dziesiątego gola. Miklas zgarnął piłkę przed polem karnym i zamiast pociągnąć z nią w kierunku bramki i zapytać rywala w który róg mu strzelić, nie podciągnął, uderzał tuż po przyjęciu - mocno - obok bramki. Swoją okazję miał również Papiewski. Bramkarz zgubiony wysokim pressingiem zagrał mu piłkę pod nogi. Ten mógł ją spokojnie przyjąć i strzelić do pustej bramki, ale zbytnio się podpalił, uderzył z pierwszej i oddał tym samym futbolówkę golkiperowi. W 85 minucie mogła paść pierwsza bramka dla Płomienia. Piękny strzał z dystansu oddał jeden z jego zawodników, ale na posterunku był Jakub Pondel i kapitalnie przeniósł futbolówkę poza światło bramki. W jednej z ostatnich akcji meczu mogło dojść do powtórki z rozrywki, a dokładniej z Wiszni Małej. Wrzutka z prawej strony autorstwa Pawlaka, wrzutka odchodząca i dopada do niej...Słowiński. Jesienią udało mu się trafić tuż przy słupku, a tym razem fatalnie skiksował uderzając obok bramki. Ostatecznie jednak było się z czego cieszyć, bowiem wygraliśmy z wyżej notowanym przeciwnikiem - 9:0.
Cieszy wysoka wygrana, cieszy czyste konto, cieszą trzy punkty, ale z czego można radować się najbardziej to fakt, że w końcu pokazaliśmy styl i ładną dla oka grę. Nie odpuszczaliśmy i po prostu stłamsiliśmy swojego przeciwnika, który przez większość meczu był po prostu bezradny. Miejmy nadzieje, że nie była to ta przysłowiowa jaskółka i że do końca sezonu podtrzymamy taką formę. Już dzisiaj i jutro okazja do jej podtrzymania na treningu, a w czwartek gramy mecz ligowy w Koniowie!
B-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Płomień Wisznia Mała 9:0 (5:0)
Bramki: 3x Bryś, 2x Tomczyk, Chmielak, Zubrytskyi, Budasov, Pawlak
Żółte kartki: Kusz (faul), Chmielak (faul)
Rozkład bramek:
1:0 - Tomczyk as. Zubrytskyi (7 minuta)
2:0 - Bryś as. Chmielak (17 minuta)
3:0 - Bryś as. Zubrytskyi (27 minuta)
4:0 - Chmielak - rzut karny (29 minuta)
5:0 - Zubrytskyi bez asysty (35 minuta)
6:0 - Tomczyk as. Pawlak (48 minuta)
7:0 - Bryś bez asysty (57 minuta)
8:0 - Budasov as. Zubrytskyi (62 minuta)
9:0 - Pawlak as. Dzietczyk (72 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Damian Brzoza (60' Mateusz Hołyński), Kamil Oleś (75' Robert Papiewski), Arkadiusz Pawlak, Dmytrii Budasov, Miłosz Jagodziński; Kamil Kusz (70' Tomasz Słowiński), Konrad Chmielak (K); Dominik Tomczyk (60' Rafał Dzietczyk), Jakub Bryś (65' Piotr Miklas), Petro Zubrytskyi (70' Maciej Adamczyk)
Sędziował: Piotr Witkowski (KS Wrocław)
Komentarze