B-klasa: Spartanie wracają z tarczą
Nie taki miał być finał niedzielnej rywalizacji z rezerwami Sparty Wrocław. Zapowiadało się pozytywnie: kibice dopisali, pogoda nie była zbyt kapryśna, a u zawodników widoczny był głód gry i chęć przełamania. Niestety, dwie godziny później już padał deszcz, piłkarze byli podłamani przez negatywny wynik i tylko nasi kibice stanęli na wysokości zadania.
Szybkie przypomnienie wyjściowej jedenastki: w bramce Śliwa, w obronie Bandosz, Oleś, Salamon i Szymula, na "szóstkach" Szymoniak i Skoczeń, ofensywni pomocnicy: Zdunek, Sawicki i Kalus, a na dziewiątce Jakubowski.
Mecz zaczął się dosyć nietypowo, ponieważ między słupkami bramki Sparty stanął zawodnik z pola. Wiedzieliśmy, że lada moment ma pojawić się nominalny bramkarz, więc naszym celem było jak najszybciej zanotować trafienie. I rzeczywiście, przez pierwsze kilka minut spotkania gra toczyła się tylko na połowie Spartan, z wyłączeniem kilku niegroźnych kontr. Podczas jednego z ataków Widawy faulowany był nasz zawodnik. Po dośrodkowaniu w pole karne piłkarz "Dwójki" oddał strzał, bramkarz wypluł piłkę przed siebie lecz niestety nikt nie ruszył do dobitki.
Jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 6. minucie po naszej stracie w środku boiska Spartanie wyszli z kontrą, którą skutecznie wykończyli. Po bramce Widawa dalej nie potrafiła wejść w odpowiedni rytm.
W 31. minucie Kamil Oleś został ukarany żółtą kartką za przerwanie dobrze zapowiadającej się akcji Spartan, a cztery minuty później w bliźniaczej sytuacji napomniany został Kalus. Minutę po "żółtku" dla Łukasza przeciwnicy świętowali zdobycie drugiej bramki. Do końca pierwszej części spotkania nie działo się już nic ciekawego, poza kolejnym żółtym kartonikiem, tym razem dla Sebastiana Skoczenia.
W przerwie Trener Słowiński zdecydował się na zmianę wszystkich trzech zawodników ukaranych kartkami. Tak więc za Olesia na boisko wszedł Wiraszka, za Kalusa Kolmyk, a za Skoczenia Papiewski.
Początek drugiej połowy nie zwiastował poprawy sytuacji. Rywale w dalszym ciągu prowadzili grę, a Widawianie jedyne co potrafili zdobywać tego popołudnia to kartki. Kolejne padły łupem Kamila Bandosza i Szymoniaka, odpowiednio w 60. i 64. minucie meczu. Trener postanowił jeszcze jakoś rozruszać grę, wprowadzając Cichóra i Kalinowskiego, ale chwilę po zmianach to Sparta zdobyła swojego trzeciego gola. Na ostatnie 10 minut Trener Słowiński wprowadził na boisko samego siebie. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. 0:3.
Może się wydawać, że relacja jest napisana odrobinę zdawkowo, ale niestety, poza sytuacją z początku spotkania, nie zrobiliśmy nic godnego odnotowania (poza kartkami, ale wolałbym pisać o zdobywaniu bramek niż kartek). Znowu nie byliśmy w stanie przełamać naszej niemocy strzeleckiej pomimo naprawdę mocnej wyjściowej jedenastki. Dlaczego tak się stało? Wciąż próbujemy to ustalić.
Przed nami ostatnie dwie kolejki rundy jesiennej w grupie IX wrocławskiej B-klasy. W najbliższą niedzielę w wyjazdowym spotkaniu zmierzymy się z rezerwowym zespołem Wratislavii Wrocław, a w przyszłym tygodniu domowe derby z Szymanowem. Co tu dużo mówić. Walka, walka i jeszcze raz walka.
Komentarze