B-klasa: Skuteczność do poprawy!

B-klasa: Skuteczność do poprawy!
W minioną niedzielę, a więc dzień przed uroczystością Wszystkich Świętych pierwsza drużyna Widawy udała się do dalekich Prusic, aby wywalczyć kolejne ligowe punkty. Po zaciętym meczu udało nam się odnieść zasłużoną wygraną, ale poprzez swoją indolencję strzelecką, narobiliśmy sobie nerwów.

 

Do Prusic udaliśmy się o dziwo w dość szerokim składzie. Oprócz standardowych nieobecności (Dzietczyk, Chmielewski, Siwak, Iwanicki, Hołyński) zagrać nie mogli Kamil Kusz, Sebastian Glinka i Jakub Jankowski. Do składu wrócili: Arkadiusz Pawlak, Konrad Chmielak i Kacper Bereda, a w pierwszym składzie w porównaniu do meczu z Piorunem Koniowo mieliśmy dwie zmiany. Za Jakuba Jankowskiego w pierwszym składzie zameldował się kapitan Konrad Chmielak, a za Jakuba Brysia - Piotr Miklas. Chmielak zastąpił Dominika Tomczyka w środku pomocy, a Tomczyk wraz z Miklasem tworzyli duet napastników. Na ławce zasiedli: Pawlak, Bereda, Papiewski, Bryś i Wiraszka. Co do składu gospodarzy to oprócz tego, że był młodziutki to posiadał tylko dwóch zmienników.
Od samego początku chcieliśmy narzucić rywalowi swój styl grania i od razu ruszyliśmy do ataku. Już w pierwszej akcji wywalczyliśmy rzut karny. Konrad Chmielak zagrał świetną piłkę zza plecy obrońców do Piotra Miklasa, ten przebojem wpadł w pole karne, został sfaulowany przez obrońcę Prusic i Pani sędzia Maja Matusiak pewnie wskazało na "wapno". Mieliśmy 1 minutę i do karnego podszedł Chmielak. Nie uderzył jednak zbyt dobrze, uderzył na dobrej wysokości dla bramkarza i ten zanotował świetną interwencję. Nie była ona jednak do końca udana, bowiem futbolówka spadła pod nogi Petro Zubrytskyiego, a ten dokonał skutecznej dobitki! 1:0. Szybko strzelony gol nas nie przyhamował i dążyliśmy do strzelenia kolejnych trafień. W 10 minucie mogło być 2:0, ale uderzenie Miklasa zatrzymało się na poprzeczce! 3 minuty później udało nam się podwyższyć swoje prowadzenie. Szybka akcja naszej drużyny. Po centrze Miklasa bramkarz odbił piłkę na lewą stronę do Zubrytskyiego, ten mocno strzelił ją pod bramkę, a tam odnalazł się Dominik Tomczyk, który strzałem z bliska nie dał szans bramkarzowi. 2:0. Po tej bramce nieco spuściliśmy z tonu, oddając pole gospodarzom. Ci jednak nie potrafili tego wykorzystać, nie stwarzając sobie w zasadzie żadnej groźnej sytuacji. Były dwa strzały z dystansu - niecelne, było kilka wrzutek z wolnego czy rożnego, ale nasza obrona dobrze sobie z tym wszystkim radziła, a nasz bramkarz Jakub Pondel był bezrobotny. Z czasem znów zaatakowaliśmy i w 30 minucie trafiliśmy po raz trzeci. Miklas świetnie z prawej strony zagrał piłkę pod bramkę do Tomczyka, a ten strzałem pod poprzeczkę ustrzelił dublet. 3:0. Tomczyk po chwili mógł mieć udział przy czwartej i piątej bramce dla Widawy. Najpierw w sytuacji sam na sam z wychodzącym z bramki golkiperem posłał futbolówkę obok bramki. Po chwili z okolic piątego metra (z lewej strony) mógł podejść z piłką albo podać mocniej na czystą pozycję do Chmielaka albo zaskoczyć bramkarza strzałem w krótki róg. Nie podszedł jednak i zagrał lekko w kierunku Chmielaka, po czym bramkarz bez problemów piłkę złapał. Po tym okresie nasze ataki ustały, rywal niespodziewanie zdominował nasz środek pola i w 39 minucie dopiął swego. Jeden z rywali przechwycił piłkę w okolicy 30 metra, mając nieco miejsca przed polem karnym zdecydował się na uderzenie z dystansu po którym futbolówka znalazła drogę do bramki tuż przy słupku. Pierwszy celny strzał Prusic w tym meczu, bramka z cyklu "stadiony świata" i wielkie zdziwienie, bo zrobiło się 3:1. Nie zamierzaliśmy jednak zbytnio ulegać emocjom i tuż przed przerwą mogliśmy, a raczej powinniśmy odpowiedzieć na trafienie miejscowych. W 44 minucie Miklas wywalczył drugi w tym meczu rzut karny. Drugi raz do piłki podszedł Chmielak i tym razem strzelił po ziemi, obok słupka. Drugi przestrzelony karny i zamiast do przerwy prowadzić 5:1 prowadzimy 3:1 nie grając na swoim poziomie.
O ile w mecz weszliśmy bardzo dobrze, to w drugą połowę nie weszliśmy, wyglądaliśmy w ogóle jakby nas na boisku nie było i rywal raz po raz zagrażał bramce strzeżonej przez Jakuba Pondla. Konkretnych strzałów nie było, ale było kilka groźnych wrzutek, były stałe fragmenty gry i była nasza słaba gra w ofensywie. Nie potrafiliśmy utrzymać piłki, nie potrafiliśmy płynnie przejść z obrony do ataku. W ogóle nie wyglądało to dobrze. Taki stan rzeczy spowodował, że w 59 minucie Budasov łatwo stracił piłkę na lewej stronie i sfaulował rywala przed linią pola karnego. Z rzutu wolnego jeden z rywali mocno zacentrował/oddał strzał na dalszy słupek. Tam Mackiewicz przegrał walkę o pozycję jednym z rywali, który strzałem z główki z metra trafił na 3:2. No i zrobiło się ciekawie. Trener Michał Pondel widząc słabą grę swojej drużyn zaczął reagować zmianami. Tomczyka i Adamczyka (który mógł strzelić co najmniej jednego gola z lewej strony) zastąpił Brysiem i Pawlakiem. Te zmiany pozwoliły przywrócić Widawie panowanie nad wydarzeniami na boisku, ale nadal brakowało postawienia kropki nad i. Lepiej prezentował się Pawlak, który oddał kilka strzałów, rozprowadził wiele piłek, biorąc na siebie ciężar gry. Tego nie można było powiedzieć o Brysiu, który myślami był chyba przy notatkach, które czytał na ławce rezerwowych. Najgroźniejsze akcje wykreował sobie jednak ktoś inny - Zubrytskyi, który mógł, a nawet powinien strzelić gola numer dwa i gola numer trzy. Najpierw w sytuacji sam na sam z bramkarzem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Potem również mając przed sobą golkipera uderzył wprost w niego, a za trzecim razem z pola karnego, z prawej strony posłał futbolówkę obok dalszego słupka bramki Prusic. Na szczęście nasze niewykorzystane sytuacje nie potęgowały ataków gospodarzy, bowiem graliśmy daleko od własnego pola karnego. W 73 minucie Bryś mógł strzelić swojego gola, ale mając przed sobą tylko bramkarza zamiast uderzać lewą nogą przy dalszym słupku, uderzał nogą prawą przy krótszym i grę od bramki rozpoczynał golkiper B-klasowego debiutanta. Dwie minuty później Bryś zachował się nieco lepiej. Dostał dobrą piłkę z lewej strony i sześć metrów przed bramką został powalony przez jednego z przeciwników. Pani Sędzia podyktowała trzeci rzut karny! Do jego wykonania tym razem podszedł Jagodziński i tak samo jak Chmielak przy pierwszym karnym uderzył na bardzo dobrej dla bramkarza pozycji i golkiper zanotował kolejną udaną interwencję. Coś niemożliwego - multum niewykorzystanych sytuacji, trzy karne nie strzelone, to mogło skończyć się tragicznie, wszyscy wiemy jak - jakiś ostatni zryw prusickich Rezerw w końcówce, gol w zamieszaniu i mamy remis. Trener Pondel uniknąć takiego przebiegu wydarzeń nakazywał swoim zawodnikom grać wysoko i dokonał kolejnych zmian. Najpierw Jagodzińskiego zastąpił Bereda, a Miklasa - Papiewski. Te zmiany również okazały się dobre. Bereda z lewej strony zagrał piłkę na dalszy słupek do Papiewskiego, który zgrał ją pod bramkę do Brysia, który strzałem z dwóch metrów podwyższył prowadzenie. Gol ten jednak nie został uznany, bowiem Pani Arbiter uznała, że Papiewski w momencie zagrania był na spalonym (niestety dla niej nie był). Papiewskiego to nie zraziło i w 87 minucie po zamieszaniu w polu karnym zachował zimną krew i strzałem z szóstego metra załadował piłkę wprost pod sztangę. Uff...mogliśmy odetchnąć z ulgą! 4:2 i wiedzieliśmy, że nic już wielkiego nam stać się nie może. Minutę po tym trafieniu trener dokonał ostatniej zmiany a Zubrytskyiego zastąpił Wiraszka. W jednej z ostatnich akcji meczu nasz zespół zamknął losy rywalizacji. Szybki atak. Pawlak prostopadłym podaniem wypuścił Brysia, a ten w sytuacji sam na sam w końcu zachował się jak powinien i strzałem po ziemi, obok bramkarza ustalił wynik spotkania na 5:2! Po chwili Pani sędzia zagwizdała po raz ostatni, kamień spadł z serca, bo mimo przewagi, mimo dużej ilości wykreowanych sytuacji długo nie potrafiliśmy tego udokumentować. Liczą się jednak trzy punkty, które pozwalają pozostać na fotelu lidera grupy II.

B-klasa:
Orzeł II Prusice - Tomtex Widawa Wrocław 2:5 (1:3)
Bramki: 2x Tomczyk, Zubrytskyi, Papiewski, Bryś
Rozkład bramek:
0:1 - Zubryskyi bez asysty (2 minuta)
0:2 - Tomczyk as. Zubrytskyi (13 minuta)
0:3 - Tomczyk as. Miklas (30 minuta)
1:3 - gol dla Prusic (39 minuta)
2:3 - gol dla Prusi (60 minuta)
2:4 - Papiewski bez asysty (87 minuta)
2:5 - Bryś as. Pawlak (90 minuta)
*W tym meczu nie strzeliliśmy TRZECH rzutów karnych (1' Chmielak, 44' Chmielak, 75' Jagodziński)
Skład: Jakub Pondel (BR); Damian Brzoza, Marcin Mackiewicz, Tomasz Słowiński, Dima Budasov, Maciej Adamczyk (61' Arkadiusz Pawlak); Konrad Chmielak (K), Miłosz Jagodziński (76' Kacper Bereda), Petro Zubrytksyi (87' Łukasz Wiraszka); Piotr Miklas (76' Robert Papiewski), Dominik Tomczyk (61' Jakub Bryś)
Sędziowała: Maja Matusiak (KS Wrocław)
Co o tym meczu napisać? Weszliśmy w niego bardzo dobrze, prowadząc po pół godzinie już 3:0, no i wtedy nasza gra się skończyła. Weszło rozluźnienie, rywal strzelił przed przerwą gola z cyklu "stadiony świata" i zrobiło się nieco nerwowo. Nadal jednak tworzyliśmy sobie sytuacje i mogliśmy do przerwy spokojnie prowadzić 5:1. Tak się jednak nie stało i na początku drugiej połowy po drugiej groźnej sytuacji gospodarzy, tracimy drugiego gola. Zamiast 5:1 jest 3:2 i nie wyglądamy dobrze. Nadal nasz bramkarz w zasadzie jest bez roboty, ale my z przodu nie gramy tak jak potrafimy. Marnujemy szereg dobrych okazji, nie strzelamy kolejnego rzutu karnego i do końca mamy nerwówkę. Na szczęście w samej końcówce rezerwowi dają nam odetchnąć z ulgą i finalnie wygrywamy - 5:2. Jest to wygrana zasłużona, ale nasza gra wymaga sporej poprawy. Co mamy teraz? Za tydzień pauzujemy, ale wcześniej normalnie trenujemy - we wtorek i w czwartek o 18:30 na Kominiarskiej.
Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości