B-klasa: Przegrana w cieniu skandalu
Niedziela, 19 listopada 2023 roku. Tego dnia swoje ostatnie spotkania w rundzie jesiennej rozgrywały obie nasze Drużyny - "Jedynka" podejmowała LKS Krzyżanowice, a "Dwójka" odwiecznego rywala - Silesię Szymanów. I w tej relacji oczywiście skupimy się na tym drugim spotkaniu.
U Widawian nietrudno było zauważyć bardzo pozytywne nastawienie, mając w pamięci niezły występ z Wratislavią, bo pod względem zaprezentowanego stylu gry, był to jedno z naszych najlepszych meczów tego sezonu. Dodatkowo, mecze z Szymanowem zawsze motywują podwójnie. Nic dziwnego zatem, że osoby powiązane z Widawą miały duże nadzieje na zdobycie punktów w to popołudnie.
W porównaniu do poprzedniego spotkania, Trenerzy zmuszeni byli do dokonania kilku korekt w składzie. Między słupkami po raz kolejny stanął Mateusz Bieńko, Cichór, Salamon, Teresiński, Szymula i Kalus zagrali w linii obrony, na pozycji defensywnych pomocników wystąpili Oleś i Kozak, na "10" oglądaliśmy Kalinowskiego, a do roli napastników wyznaczono Skoczenia i Wilka.
Od razu po pierwszym gwizdku "sędziego" ruszyliśmy do przodu, chcąc jak najszybciej narzucić nasz styl i zepchnąć piłkarzy Silesii do defensywy. I trzeba przyznać, że udało się to zrobić. Niestety, pierwsza kontrę autorstwa gości w tym meczu faulem w polu karnym przerwał Albin Teresiński. Zawodnik z Szymanowa wykorzystał jedenastkę, tak więc już od 6. minuty spotkania musieliśmy gonić wynik. Pierwsze indywidualne napomnienie obserwowaliśmy w 17. minucie, a "głównym zainteresowanym" był Albin Teresiński. Zapytacie pewnie, za co dostał tę kartkę? A ja odpowiem - nie wiem. I zapewne nie wie tego też Albin. I nie jestem przekonany, czy "sędzia" wiedział. Po tej sytuacji gra się wyrównała, jednak dalej nieco bardziej przeważała Widawa. W 35. minucie kartką został ukarany Bogu ducha winny Sebastian Skoczeń, bo "sędzia" nie zauważył przed meczem, że Kierownik zamienił numery w protokole, ale i tak nie jest to jego największy grzech tego dnia. 42. minuta meczu przyniosła nam wyrównanie. Jeden z naszych zawodników został sfaulowany z prawej strony boiska, za co "sędzia" podyktował rzut wolny i ukarał rywala żółtą kartką. Łukasz Kalus posłał idealne zagranie wprost na głowę stojącego przy dalszym słupku Adama Szymuli, który bez większych problemów skierował piłkę do bramki. Tylko, że... bramkę zdobył Skoczeń, bo to właśnie między tymi dwoma zawodnikami doszło do podmiany numerów. Rozochoceni Widawianie jeszcze przed przerwą chcieli wyjść na prowadzenie, ale nic więcej nie działo się w pierwszej części spotkania - do szatni schodziliśmy z wynikiem 1:1.
Przerwa przyniosła nam dwie zmiany - Kalinowskiego zastąpił Kolmyk, a Skoczenia debiutujący w barwach widawy Kamil Młyńczak.
W drugą połowę zdecydowanie lepiej weszła Silesia. Nie potrafiliśmy przytrzymać piłki na dłużej, zdarzały się też nam proste błędy techniczne, których jednak nie wykorzystywali piłkarze rywala. W 56. minucie żółty kartonik obejrzał Dominik Salamon, który faulem zatrzymał groźną kontrę gości. W międzyczasie drobnych urazów nabawili się Teresiński i Cichór, za których weszli odpowiednio Teixeira (zajął miejsce na "6", a piętro niżej zszedł Oleś) i Bandosz. W 68. minucie spotkania (według protokołu meczowego, w rzeczywistości miało to miejsce nieco wcześniej) bezpośrednią czerwoną kartkę obejrzał wprowadzony chwilę wczesniej Portugalczyk, który faulem taktycznym przerwał sytuację sam na sam naszych przeciwników. O ile z decyzją o wykluczeniu Ivana z reszty spotkania ciężko dyskutować, tak należy zwrócić uwagę na fakt, iż "sędzia" nie przerwał gry po tym, jak w wyniku uderzenia łokciem ucierpiał Adam Szymula.
A w 74. minucie za sprawą Kamila Olesia wyszliśmy na prowadzenie!!! . . Tak twierdzi portal Łączy Nas Piłka, w rzeczywistości straciliśmy wtedy bramkę po jednej z kontr. Jednak to, co stało się w 82. minucie, było jedną z najbardziej kuriozalnych sytuacji w historii (myślę, że nie jest to stwierdzenie przesadzone) naszego Klubu. Co się stało? "Sędzia" przerwał spotkanie, a następnie nakazał naszemu Kierownikowi usunąć kibicujących piłkarzy "Jedynki" z miejsca niedozwolonego. Miejscem niedozwolonym była... zewnętrzna siłownia, znajdująca się obok szatni. Powodem takiej decyzji było podżeganie zawodników Widawy do agresywnej gry, co oczywiście nie miało miejsca, ale kto by się przejmował?
Nasi zawodnicy do samego końca próbowali doprowadzić do wyrównania, natomiast ciężko jest gonić wynik, kiedy gra się 10 na 12. Co zabawne, "sędzia" przekazał informację, że za wspomnianą przerwę w grze nie doliczy czasu, co, jak wie każdy, kto choć trochę zna się na przepisach, jest jego obowiązkiem. Trener Szymoniak wymienił jeszcze Wilka na Jakubowskiego, jednak bez rezultatu. Tak więc do samego końca wynik już nie uległ zmianie - 3 punkty jadą do Szymanowa.
Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, takie jak stan boiska lub ewidentne pomyłki "sędziego" na naszą niekorzyść,to zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie. Gdyby tylko pan w czarnym stroju nie był do nas uprzedzony, to mogliśmy zdobyć punkty. Jednak ciężko skupić się wyłącznie na grze, kiedy wiesz, że nie wszystko zależy wyłącznie od ciebie. Będziemy kontynuować szlifowanie naszych schematów w lutym, kiedy to weźmiemy udział w przygotowaniach do rundy wiosennej sezonu 2023/24. Mamy dobre fundamenty i będziemy szli tylko do przodu. Dziękujemy za tę rundę, może nie zdobyliśmy wielu punktów, ale bezcenne doświadczenie na pewno.
A dla Pana Damiana Majdy (i tak nie przeczyta) sugestia ode mnie - proszę inspirować się np. Pierluigim Colliną lub Szymonem Marciniakiem, a nie Mateu Lahozem.
Komentarze