B-klasa: Festiwal niewykorzystanych sytuacji!
W minioną niedzielę rozgrywaliśmy spotkanie w ramach VII kolejki w grupie II wrocławskiej B-klasy. Udaliśmy się na ciężki teren do Ozorowic i wygraliśmy bez większych problemów, rażąc w tym meczu okropną nieskutecznością.
Do Ozorowic jechaliśmy z myślą o zdobyciu trzech punktów. Patrząc na historię spotkań bezpośrednich spodziewaliśmy się trudnej przeprawy. Na szczęście kadra w końcu dopisała i trener Michał Pondel pierwszy raz w sezonie mógł skorzystać z pięciu rezerwowych. W tym gronie znaleźli się Arkadiusz Pawlak, Maciej Adamczyk, Miłosz Jagodziński, Łukasz Wiraszka i Kacper Bereda, dla którego niedziela - 10 października miała być dniem debiutu w klubie z Kominiarskiej. Jeżeli chodzi o nieobecności to nie można było liczyć na Tomasza Iwanickiego, Roberta Papiewskiego, Piotra Miklasa i w dalszym ciągu na Wiktora Chmielewskiego, Gracjana Siwaka i Rafała Dzietczyka. Co do wyjściowego składu to nieznacznie różnił się od tego w starciu z Wisznią Małą. Na prawe wahadło za Dimę Budasova wskoczył Damian Brzoza, na pozycję prawego środkowego obrońcy cofnął się Budasov, a Marcin Mackiewicz powędrował piętro wyżej do środka pomocy za Dominika Tomczyk. Sam Tomczyk zaś zastąpił Roberta Papiewskiego na prawym ataku.
Początek spotkania należał do naszej drużyny, która ruszyła ostro do ataku i raz po raz znajdowała się w okolicach pola karnego Ozorowic. Taktyka tej drużyny była prosta - dalekie zagranie na szybkiego napastnika, który sam miał albo zagrozić bramce Jakuba Pondla albo zrobić jakiś rzut wolny. Kilka razy taka sytuacja miała miejsce, ale na szczęście nasza defensywa spisywała się na ogół bardzo dobrze. Bywały proste błędy, po jednym z takowym straciliśmy nawet gola, ale zanim to się stało co najmniej dwie bramki powinniśmy strzelić. Najpierw po świetnym zagraniu Zubrytskyiego z lewej strony - Jakub Bryś z pięciu metrów nie trafił czysto w piłkę i nie skierował ją do pustej bramki. Po chwili uderzenia Dominika Tomczyka i Jakuba Jankowskiego bramkarz Avii świetnie obronił. Zamiast prowadzić, przegrywaliśmy. Złe rozegranie w środku pola, piłkę stracił Mackiewicz, a fatalnie ustawił się Budasov i zawodnik w fioletowym trykocie stanął oko w oko z J.Pondlem. Nasz bramkarz świetnie to uderzenie wybronił i wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Nic z tego. Do piłki dopadł Mackiewicz, ale nie wybił jej i została mu ona zabrana przez snajpera Ozorowic. Ten już wiedział co z nią zrobić i skierował ją do niemalże pustej bramki, tuż przy słupku. 0:1. Była 16 minuta, przegrywaliśmy, ale nasz zespół nie zamierzał się załamywać, no bo przecież dlaczego, jak do tej pory on prezentował się lepiej. Paniki nie było i trzy minuty później doprowadziliśmy do wyrównania. Bramkarz z trudem zbił piłkę do boku po wrzutce Zubrytskyiego, strzał Tomczyka został zablokowany, ale dobitka Chmielaka w krótki róg znalazła drogę do bramki. 1:1. Nie minęło 180 sekund, a prowadziliśmy już 2:1. Brzoza zagrał piłkę w pole karne do Tomczyka, a ten oddał strzał po którym piłka, odbija się od obrońcy, bramkarza i wpadła do siatki tuż pod poprzeczkę! Po tej sytuacji gola winien strzelić Zubrytskyi, ale przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy, który był najjaśniejszym punktem swojej drużyny w tym spotkaniu. Żeby jednak nie było, że miejscowi nie zagrozili do końca pierwszej połowy naszej bramce, zagrozili raz, po rzucie wolnym. Supersnajper Ozorowic oddał mocny strzał z rzutu wolnego po którym kapitalnie nasz bramkarz zbił piłkę na słupek i uratował swój zespół od utraty gola. Do końca pierwszej połowy to my mieliśmy więcej z gry, ale nie potrafiliśmy tego udokumentować. Bryś uderzył obok bramki, Jankowski również, a futbolówka po główce Słowińskiego przeleciała tuż obok dalszego słupka. Kilka uderzeń ofiarnie obrońcy Ozorowic przyblokowali, ale nie dali rady z tym autorstwa Brysia. Kusz świetnie zacentrował piłkę z rzutu wolnego na głowę Brysia, a ten kąśliwym uderzeniem tuż przy słupku zaskoczył kipera przeciwników. 3:1. Do przerwy prowadziliśmy zatem 3:1, chociaż ta przewaga powinna być o dwa, trzy gole wyższa.
W drugiej połowie pozwoliliśmy rywalom w zasadzie na jednego kąśliwe uderzenie (ok. 80 minuty), które nasz bramkarz kapitalnie zbił do boku. No i to byłoby na tyle. To my kreowaliśmy sobie multum sytuacji, ale jeszcze bardziej niż w pierwszych 45 minutach - raziliśmy nieskutecznością. Już w 47 minucie powinniśmy prowadzić 4:1, ale Zubrytskyi po kapitalnym rajdzie, będąc w polu karnym uderzył w słupek! Po chwili znów Zubrytskyi miał dobrą okazję, ale o ile w starciu z Wisznią Małą, po zejściu na prawą nogę, trafił obok bramkarza, tak tutaj na strzał się nie zdecydował i piłka została mu wybita. Za trzecim podejściem sztuka zdobycia bramki numer cztery się udała, ale nie graczowi rodem z Lwowa, a snajperowi z Piastowa (obecnie Psary) - Brysiowi. Nieprzyjemna wrzutka Tomczyka z lewej strony boiska. Bramkarz nie wiedział czy ma wychodzić czy też nie i Bryś po drodze futbolówkę dotknął i posłał tuż obok niego. 4:1. Po tej sytuacji nasi rywale zaczęli bardzo mocno się denerwować i przy kolejnej akcji, w której Bryś zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem doszło do przepychanki i wielu nieładnych słów gospodarzy w naszym kierunku. Sędzia po tym całym zamieszaniu wręczył naszemu napastnikowi żółtą kartkę i jeszcze trzem innym graczom gospodarzy, chociaż jest tutaj spore zdziwienie jak nasz zawodnik nawet bramkarza gospodarzy nie dotknął, a ten wymierzył w jego stronę cios i użył wielu niecenzuralnych słów, powszechnie uznawanych na obraźliwe. Nie zamierzaliśmy się jednak ścierać z rywalami, którzy od samego początku mieli jakiś problem do sędziego. My mieliśmy być ponad to i gracze naszej drużyny zdali egzamin bardzo dobrze, skupiając się po prostu na grze w piłkę nożną. Do 70 minuty powinniśmy prowadzić ok 7-1, ale, no właśnie, nie wiadomo. Bryś zmarnował dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem. Raz trafił w niego, a za drugim razem zamiast podać do "pustaka" do Jankowskiego, zaczął się z bramkarzem kiwać. W 65 minucie na murawie zameldował się Arkadiusz Pawlak zmieniając Dominika Tomczyka, a dziesięć minut później Brysia zmienił Miłosz Jagodziński. Jagodziński tuż po wejściu powinien strzelić gola, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok bramki. Po chwili po minięciu dwóch obrońców także nie udało mu się oddać dobrego strzału z pięciu metrów. Za trzecim razem się zrehabilitował, bo już nie kombinował. Dostał świetne podanie od Jankowskiego i mając przed sobą tylko bramkarza, strzelił mocno, tuż przy krótszym słupku! 5:1. Po tej akcji Jankowski murawę opuścił, a zastąpił go debiutujący w barwach klubu z Kominiarskiej - Kacper Bereda. 120 sekund później zmęczonego Marcina Mackiewicza zmienił Łukasz Wiraszka. O ile Bereda po wejściu zanotował kilka dobrych zagrań w obronie to Wiraszka mógł nawet strzelić gola. Wyszedł w sytuacji dwóch na bramkarza, wraz z Jagodzińskim. Jagodziński fatalnie jednak mu piłkę zagrał i zamiast trafienia do pustaka nie mieliśmy nawet strzału. Chwilę później Jagodziński znów nieudanie podawał do Pawlaka, który stanąłby oko w oko z bramkarzem. Jak się strzela pokazał swojemu koledze Chmielak, który podłączył się do ofensywy. Dostał piłkę z głębi pola od Pawlaka i mając przed sobą tylko i wyłącznie golkipera - pewnym strzałem go pokonał! 6:1. Na takim rezultacie się zakończyło i był to najmniejszy wymiar kary dla gospodarzy. Nasz zespół zagrał bardzo dobrze i jeżeli utrzyma formę to do końca rundy zdobędzie pokaźną liczbę punktów.
B-klasa:
Avia Ozorowice - Tomtex Widawa Wrocław 1:6 (1:3)
Bramki: 2x Chmielak, 2x Bryś, Tomczyk, Jagodziński
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Ozorowic (15 minuta)
1:1 - Chmielak bez asysty (19 minuta)
1:2 - Tomczyk as. Brzoza (22 minuta)
1:3 - Bryś as. Kusz (40 minuta)
1:4 - Bryś as. Tomczyk (51 minuta)
1:5 - Jagodziński as. Jankowski (78 minuta)
1:6 - Chmielak as. Pawlak (88 minuta)
Żółta kartka: Bryś (niesportowe zachowanie)
Skład: Jakub Pondel (BR); Damian Brzoza, Dima Budasov, Tomasz Słowiński, Konrad Chmielak (K), Petro Zubrytskyi; Kamil Kusz, Marcin Mackiewicz (82' Łukasz Wiraszka); Dominik Tomczyk (65' Arkadiusz Pawlak), Jakub Jankowski (80' Kacper Bereda), Jakub Bryś (75' Miłosz Jagodziński)
Sędziowali: Krzysztof Kaczmarek; Marcin Fajfer, Klaudia Kozak (KS Wrocław)