A-klasa: Znów goniliśmy i zremisowaliśmy
W miniony weekend zakończyliśmy zmagania w rundzie jesiennej sezonu 2023/2024. Przy Kominiarskiej w derbowym starciu mierzyliśmy się z Krzyżanowicami i po zaciętym boju uzyskaliśmy remis - 2:2. Więcej o kulisach tego pojedynku przeczytacie w rozwinięciu.
19 dzień listopada był dniem ponurym, pochmurnym, zimnym i cały czas padał deszcz. Boisko było zatem nasiąknięte niczym gąbka (pewnie nie tylko to boisko), a więc można było spodziewać się, że granie na grząskiej i śliskiej murawie utrudni obu drużynom pokazanie 100% ich umiejętności. Ogólnie sam mecz dla naszej drużyny był meczem trudnym. LKS znajdował się wyżej w tabeli, ma też lepszy bilans gier bezpośrednich. Posiada drużynę doświadczoną, która lubuje się w siłowej grze, ale też dysponuje wieloma zawodnikami o dużych umiejętnościach piłkarskich. To wszystko sprawiało, że faworytem byli przyjezdni, ale my nie zamierzaliśmy przed nimi rozkładać czerwonego dywanu, chcąc wygrać na koniec rundy jesiennej.
Kadra dopisała, ale nie była optymalna, bowiem z różnych przyczyn w meczu nie mogli zagrać Dmytro Kolmyk, Marcin Mackiewicz czy Tomasz Nowicki. Skład był 18-osobowy, a wyjściowa jedenastka różniła się od tej desygnowanej na Parasol. Zmianę mieliśmy w bramce, gdzie Kacpra Przybycina zastąpił Jakub Pondel. W środku obrony zamiast Sebastiana Glinki pojawił się Tomasz Lamek. W centralnej części pomocy obok Dominika Zawady i Artura Kierata zagrał Kamil Kusz (poprzednio był to Marcin Mackiewicz), a atak tworzyli Jakub Jankowski i Kuba Sawicki, który wrócił do wyjściowego składu po kilku tygodniach. Na ławce zasiedli wcześniej wspomniani Przybycin, Glinka, a także Rafał Dzietczyk, Kamil Gołdyn, Piotr Miklas, Robert Papiewski i Brajan Szendzielorz.
Od samego początku mecz był żwawy, a to z pewnością dlatego, że zawodnicy musieli grać intensywnie, żeby przy ulewnym deszczu po prostu nie marznąć. Pierwszą dużą sytuację wykreowaliśmy sobie my. Dobrą wrzutkę z lewej strony na pole karne posłał Kierat, a sytuacyjny strzał z okolic dziesiątego metra oddał Jankowski. Bramkarz przyjezdnych popisał się jednak fenomenalnym refleksem i kapitalnie obronił ten strzał. W odpowiedzi mieliśmy uderzenie LKS-u sprzed pola karnego po którym nasz kiper udanie sparował piłkę do boku. Trudno było powiedzieć kto strzeli pierwszego gola, ale ta sztuka udała się Krzyżanowicom. Jak zwykle (co już jest standardem) był to gol z dużą dozą pomocy z naszej strony, a więc nie mówiliśmy o kapitalnym strzale w okienko, indywidualnym rajdzie napastnika czy pięknej klepce z rozmontowaniem naszej defensywy. Mówiliśmy o średniej jakości, ale kąśliwym dalszym zagraniu (lecz tak bardziej po ziemi), był po drodze kiks Lamka, który nie trafił w piłkę i wyjście na grzyby J.Pondla, któremu napastnik przeciwników wpakował piłkę do siatki z dość ostrego kąta. 0:1. Po straconym golu nasz entuzjazm nieco opadł i to rywal przejął kontrolę nad meczem. Nie możemy jednak powiedzieć, że kreował sobie ogrom sytuacji, tym bardziej tych 100%, którą miał jedną. Zagranie z lewej strony na dalszy słupek, odpuszczenie krycia, a zawodnik zamykający akcje nie trafił do pustej bramki z kilku metrów. Co się jednak odwlecze to nie uciecze i LKS dopiął swego w 35 minucie. Przed polem karnym Krasovskyi faulował wychodzącego na niezłą pozycję przeciwnika i otrzymał żółty kartonik. Sędzia też podyktował rzut wolny, który został kapitalnie zamieniony na bramkę przez przyjezdnych. Strzał niemalże w samo okienko, od poprzeczki i nasz bramkarz nawet nie zareagował. 0:2. Na szczęście na to trafienie zareagowali nasi ofensywni zawodnicy do których to należała końcówka pierwszej odsłony. Chwilę później złapaliśmy kontakt. Hejtota zacentrował piłkę w pole karne z lewej strony. Tam zbyt krótko futbolówkę wybił obrońca LKS-u i dopadł do niej Jankowski, który uderzeniem z lewej nogi przy słupku trafił na 1:2. Do przerwy nic już się nie zmieniło. Był co prawda strzał Hejtoty, który bramkarz obronił. Była żółta kartka dla gości, ale wynik już zmianie nie uległ.
O ile początek drugiej połowy jeszcze był w miarę ciekawy, to tak między 50 a 65 minutą na murawie zapanowała stagnacja. LKS myślał, że dowiezie korzystny wynik do końca, a Widawa złapała zadyszkę i nie atakowała zbyt często. Rywale trzy razy konkretnie zagrozili naszej bramce. Raz po rzucie rożnym. Raz po strzale z dystansu i raz po wrzutce. Po rożnym jeden z rywali z metra nie trafił do bramki. Najpierw przeszkodziła mu kałuża w polu piątego metra, a po chwili nasz bramkarz z obrońcami. Jeśli chodzi o ten strzał z dystansu to nasz kiper świetnie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Jeśli zaś chodzi o wrzutkę to napastnik gości z powietrza z kilku metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Gdy mówimy o naszych atakach to Kierat z rzutu wolnego trafił obok słupka, a Kusz z dystansu wprost w bramkarza. Trzeba było zatem coś zmienić, aby sytuację nieco ożywić i też dokonane zostały cztery zmiany. W 70 minucie Miklas zastąpił Hejtotę, a Szendzielorz - Sawickiego. Trzy minuty później zeszli Lamek i Kierat, a na murawie pojawili się Dzietczyk i Papiewski. Te zmiany swoje zadanie w dużym stopniu spełniły. Najwięcej ożywienia wniósł Miklas, którego strzał z prawej strony przeleciał tuż nad poprzeczką. Po chwili groźnie strzelał Papiewski, lecz trafił tylko i wyłącznie w słupek! Trzeba jeszcze dodać, że w 80 minucie za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Krasovskyi i tutaj mamy pretensje do arbitra, bo uważamy, że przewinienie w środku boiska, bez żadnej agresywności, które nie przerywa korzystnej szansy na zdobycie gola nie klasyfikuje się na drugą żółtą kartkę. Tutaj ta "moc" przewinienia musiała być wyższa. Niestety sędzia popełnił błąd i ten błąd okazał się czymś co nas zmotywowało. Grając jednego mniej w końcówce graliśmy lepiej i chociaż to LKS dzięki stałym fragmentom gry częściej gościł pod naszą bramką, to jednak nasze kontry były groźniejsze. W 82 minucie doprowadziliśmy do wyrównania. Blok po strzale Jankowskiego i zamieszanie pod bramką Krzyżanowic wykorzystał Szendzielorz, który sprytnym uderzeniem przy słupku, obok bramkarza trafił na 2:2. W końcówce mogliśmy jeszcze strzelić zwycięskiego gola. Zawada świetnie popędził z piłką lewą stroną i wystawił "patelnię" Miklasowi. Ten jednak uderzył źle, na wysokości rąk bramkarza, a ten na raty futbolówkę wyłapał. Niebawem po tej akcji sędzia kończy mecz i kończy się on podziałem punktów - 2:2. 
Wynik końcowy mógł być dla nas korzystniejszy. Mogliśmy też przegrać, a więc możemy uznać, że remis jest rezultatem sprawiedliwym. Rywalom dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia w rundzie wiosennej. Duże brawa należą się naszej drużynie, bo grała z naprawdę wymagającym przeciwnikiem i chociaż przegrywała już 0:2 to pokazała charakter, zwłaszcza po otrzymaniu czerwonej kartki. Ktoś powie, że jednak do tego 0:2 ktoś doprowadził, ale trzeba zaznaczyć, że mamy naprawdę młody zespół, który dopiero co zdobywa doświadczenie i dobrze rokuje na przyszłość.
Rundę jesienną kończymy na jedenastym miejscu, czyli podobnie jak rok temu. Na jej podsumowania jeszcze przyjdzie czas, a my tymczasem udajemy się na przerwę zimową i wracamy do treningów w połowie stycznia.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - LKS Krzyżanowice 2:2 (1:2)
Bramki: Jankowski, Szendzielorz
Rozkład bramek:
0:1 - gol dla LKS-u (15 minuta)
0:2 - gol dla LKS-u (35 minuta)
1:2 - Jankowski as. Hejtota (38 minuta)
2:2 - Szendzielorz bez asysty (82 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Dmytro Krasovskyi, Rafał Padiasek, Tomasz Lamek (73' Robert Papiewski), Adrian Hejtota (70' Piotr Miklas); Kamil Kusz, Dominik Zawada, Artur Kierat (73' Rafał Dzietczyk); Jakub Jankowski (85' Kamil Gołdyn), Kuba Sawicki (70' Brajan Szendzielorz)
Żółte kartki: Krasovskyi (34' faul, 80' faul)
Czerwona kartka: Krasovskyi (80' konsekwencja dwóch żółtych kartek)