A-klasa: Walka była, ale to za mało na lidera
Korzystając z odrobiny wolnego czasu zaczynamy wgłębiać się w sprawę meczu 8 kolejki A-klasy, w którym to nasza drużyna zmierzyła się przed własną publicznością z liderem tabeli - Spartą Będkowo-Machnice. Po zaciętym boju "Widawianie" przegrywają 1:3 i ciągle pozostają bez wygranej tej jesieni. Przegrywają również ze "Spartanami" po raz pierwszy w historii przed własną publicznością.
Starcia Widawy z Będkowem to historycznie bardzo częste potyczki i dobrze wspominane przez nas. Na wyjeździe różnie bywało, ale przy Kominiarskiej mieliśmy serię 8 zwycięstw na 8 rozegranych spotkań. Pierwszy raz mierzyliśmy się jednak teraz na poziomie A-klasy i wiedzieliśmy, że będzie to zupełnie inne spotkanie. Dlaczego? A no dlatego, że mówimy teraz o zgoła innych zespołach. "Widawianie" dołują i nadal pozostają bez wygranej w tym sezonie. "Będkowianie" natomiast nie zaznali jeszcze goryczy porażki.
Mimo, że grane było na Tomtex Park to faworytem byli przyjezdni zajmujący ex-aquo z Miliczem - pierwsze miejsce w stawce. Wiele się u nich zmieniło pod względem kadrowym. Oprócz zaciągu z nieistniejącej już Victorii Zawonia, która w A-klasie walczyła zawsze o górną połowę tabeli w ich szeregach występuje wielu doświadczonych graczy z przeszłością w wyższych ligach niż A-klasa. Grają w niej też niewątpliwe "gwiazdy" amatorskiej piłki - Łukasz Skolimowski (który jak podaje według doniesień prasowych - w 2023 roku strzelił 49 goli i został najlepszym snajperem w Polsce, w barwach IV ligowego Moto-Jelcz Oława) oraz Cristian Omar Diaz - mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław z 2012 roku. Tego pierwszego na meczu nie było, ten drugi się pojawił i zrobił rywalom całą robotę. O tym jednak później.
Jak napisał jeden z internautów, jak już "usprawiedliliśmy" potencjalny wpierdziel, skupiając się na przeciwnikach, to teraz pora usprawiedliwić jeszcze, bardziej skupiając na sobie i na licznych absencjach. Z Będkowem trener Michał Pondel miał do dyspozycji 13 zawodników. Z różnych przyczyn zagrać nie mogli: Miklas, Jagodziński, Frankowski, Kotus, Basty, Kusz, Tomczyk, no i "najświeżsi" nieobecni - Stanek i Dzietczyk, czyli jakby nie było najlepszy asystent i o dziwo najlepszy strzelec.
Jak już wszystko zostało usprawiedliwione, mimo wszystko plan na spotkanie z liderem był ambitny. Chcieliśmy jako pierwsi go pokonać, tym samym w końcu się przełamując. Wiedzieliśmy jednak, że będzie to piekielnie trudne zadanie. Wiara jednak była.
Od samego początku było widać zarysowująca się z każdą minutą przewagę przyjezdnych, ale nasz zespół starał się odpierać te ataki i wyprowadzać kontry. To w miarę wychodziło i dopiero po 15 minutach rywale stworzyli sobie pierwszą sytuację bramkową. Złe ustawienie widawskiej defensywy i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wychodzi napastnik Będkowa. Na szczęście nie daje rady pokonać J.Pondla, bowiem ten notuje świetną interwencję nogami. 10 minut później znów mieliśmy sporo szczęścia. Po błędzie Padiaska zawodnik rywala znów miał przed sobą tylko naszego golkipera, lecz tym razem uderzył zbyt mocno - nad poprzeczką! Z czasem napór gości ustał i nasz zespół zaczął sobie śmielej poczynać, głównie za sprawą stałych fragmentów gry. Po kilku wrzutkach Zawady obrońcy przyjezdnych i bramkarz dobrze interweniowali, a uderzenie Garbatego z rzutu wolnego - było cele, ale nie sprawiło golkiperowi żadnych problemów. W odpowiedzi też parę razy zakotłowało się pod bramką J.Pondla po tak zwanych SFG, lecz piłka do siatki nie wpadła. Wydawało się, że do przerwy nikt już jej do takowej nie skieruje, a tymczasem niespodziewanie uczyniła to Widawa.
Do rzutu rożnego podszedł Lamek, lecz najpierw nie był w stanie dokopać w pole karne - rywal na jego szczęście wybił piłkę na rzut rożny. Za drugim podejściem kopnięcie było mocniejsze, a że był to taki "szczurek" to zaskoczył defensywę Sparty. Piłka trafiła na 15 metr do Papiewskiego, który uderzył bez przyjęcia, tak, że "balon" po rykoszecie wpadł do siatki tuż przy słupku! 1:0. Szał radości ze strony zawodników, a przede wszystkim ogromne zdziwienie. Outisder do przerwy prowadzi z liderem, co mocno "podpieniło" tego drugiego.
Było wiadomo, że rywale się na nas rzucą wraz z drugą połową, ale zanim tak się stało ich trener dokonał korekt w składzie. Najważniejszą z nich jak się okazało było wejście 37-letniego Cristiana Omara Diaza, który jeszcze nieco ponad 10 lat temu grał na poziomie Ekstraklasy (warto o takich rzeczach wspominać, bo zawodnicy z taką przeszłością nie grają na poziomie A-klasy). Mimo nadwagi, umiejętności piłkarskie nie wyparowały i jak się okazało - była to zmiana na wagę trzech punktów. Wracając jednak do meczu. Przewaga rywali się zarysowywała, ale w dalszym ciągu J.Pondel nie musiał bronić "salwy" strzałów. Było sporo wrzutek, było sporo bloków, ale nadal na "tablicy wyników" było 1:0 dla Widawy. Mogło być nawet 2:0 po szybkiej kontrze w 60 minucie.
Lamek w okolicach pola karnego przeciwników oddał futbolówkę Jankowskiemu, ten przedryblował trzech obrońców i stanął oko w oko z bramkarzem. Niestety golkiper zanotował ofiarną interwencję i nadal było tylko 1:0. Niewykorzystana sytuacja zemściła się pięć minut później. Niczym Steven Gerrard w meczu z Chelsea, poślizgnął się we własnym polu karnym Padiasek. Diaz to wykorzystał i w sytuacji sam na sam uderzył precyzyjnie przy dalszym słupku. 1:1. Jak to niestety bywa w ostatnim czasie po jednym oddanym ciosie rywal idzie z drugim, a "Widawianie" na to pozwalają. Tym razem Garbaty nie dogadał się z Padiaskiem. Wygrana głowa przez rywala, sam na sam i pewne trafienie obok bezradnego golkipera. 1:2. W tej sytuacji było już źle, ale nadal wierzyliśmy, że uda się przynajmniej zremisować. Uderzeniem z 25 metra wysuniętego golkipera starał się przelobować Papiewski, ale nieznacznie chybił. Chybił Papiewski, ale w 76 minucie nie chybił Diaz. Podaniowa akcja Będkowa, tak samo jak na 1:1 w Miliczu - Milicza. Zagranie z lewej strony na 8 metr do niepilnowanego napastnika Sparty, a ten mając sporo miejsca, przyjął sobie piłeczkę i uderzył pod poprzeczkę! Dublet zmiennika. Widawa - Będkowo - 1:3. W samej końcówce trener M.Pondel dokonał jeszcze dwóch zmian. Kontuzjowanego Glinkę zastąpił Buszka, a zmęczonego Papiewskiego - Słowiński. Niestety te zmiany niczego nie wniosły - były zupełnie nietrafione.
Jeśli chodzi o wydarzenia z drugiej połowy to były jeszcze dwie dobre interwencje naszego kipera po strzałach z dystansu. Była jedna główka rywala - po rożnym - obok słupka. Była akcja Jankowskiego i rykoszet, który wprowadził futbolówkę w ręce bramkarzowi. Była kartka dla Vasyliuka za faul, za który nasz zawodnik będzie pauzował w najbliższej kolejce. Rywale też otrzymali żółtka za krytykę pracy sędziego. Było też czerwo dla nich w doliczonym czasie gry (minutę przed końcem) za faul na wychodzącym na czystą pozycję Jankowskim. Kartki zasłużone i ogólnie warto po tym spotkaniu wyróżnić trójkę sędziowską. To było najlepsze, najbardziej konsekwentne sędziowanie w tym sezonie. Arbitrzy bez najnowszych ubranek ZINA, zestawów słuchawkowych, bez spoufalania się z zawodnikami. Obiektywnie i za takie sędziowanie nie szkoda dawać pieniędzy. Niestety jest to w obecnych czasach wyjątek...
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Sparta Będkowo-Machnice
Bramka: Papiewski
Rozkład bramek:
1:0 - Papiewski as. Lamek (45 minuta)
1:1 - gol dla Sparty (66 minuta)
1:2 - gol dla Sparty (68 minuta)
1:3 - gol dla Sparty (76 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Valerii Vasyliuk, Daniel Garbaty, Rafał Padiasek, Sebastian Glinka (73' Bartosz Buszka), Tomasz Lamek; Brajan Szendzielorz, Konrad Nowocień, Dominik Zawada; Robert Papiewski (80' Tomasz Słowiński), Jakub Jankowski
Żółta kartka: Vasyliuk (50' - za faul)
No i jeszcze jedna część resume. Porażka jest już ładnie usprawiedliwiona, a więc można jeszcze dodać kilka słów zakończenia. Nasi zawodnicy oddali wczoraj serducho na boisku (oprócz niestety dwóch rezerwowych...), postawili trudne warunki liderowi, ale niestety ta postawa nadal nie przynosi punktów. Jeśli jednak grać będziemy z takim zaangażowaniem jak wczoraj i wyeliminujemy te proste błędy w defensywie, to przełamanie w niedalekiej przyszłości stanie się faktem. Rywalom gratulujemy, bowiem zwyciężyli zasłużenie i życzymy powodzenia, a sami pracujemy i przygotowujemy się do kolejnego starcia. We wtorek trening o 20:30 na Racławickiej, a w czwartek o 21:00 w tym samym miejscu. W przyszłą niedzielę mecz o 14 w Trzebnicy z Polonią II.
Komentarze