A-klasa: Punkty z liderem były w zasięgu
W przedostatni weekend listopada, a dokładniej 20 dnia miesiąca pierwszy zespół Widawy rozgrywał swój ostatni mecz w rundzie jesiennej sezonu 2022/2023. Na Kominiarskiej zameldował się główny faworyt i zarazem lider grupy II - Plon Gądkowice.
Ostatni dzień ligowy w 2022 roku był słoneczny, ale zarazem bardzo mroźny. W nocy mieliśmy minusowe temperatury i też miało to wpływ na boisko, które z wierzchu było przymrożone. Na szczęście im słońce na niebie wisiało wyżej tym sytuacja się poprawiała. Chociaż w niektórych, mniej oświetlonych miejscach ciężko było o utrzymanie równowagi. Nie mniej jedna i druga strona zamierzała grać i stworzyć dla kibiców zgromadzonych przy Kominiarskiej dobre widowisko.
Nasz skład nie wyglądał źle. Ilościowo posiadaliśmy sześciu zmienników (pomińmy już fakt, że jeden z nich był kontuzjowany, a kilku nie posiadało zbyt dobrego rytmu treninogow-meczowego), a skład wyjściowy różnił się nieznacznie od tego, który grał w Kaszowie. Nieobecnego Filipa Borysewicza zastąpił Sebastian Glinka, który jak się później okazało zagrał naprawdę niezłe zawody.
Przechodząc jednak do sedna tej relacji to pierwsza połowa nie była tak dobra jak druga. Od samego początku była mocno chaotyczna i szarpana. Gądkowice starały się dłużej utrzymywać przy piłce, ale nie do końca były w stanie zaskoczyć naszą dobrze dysponowaną defensywę. My natomiast zbyt szybko piłkę traciliśmy i też akcji wiele nie potrafiliśmy sobie wykreować. Do 25 minuty mieliśmy może po dwie konkretne akcje z obu stron. U nas dwukrotnie w polu karnym odnalazł się Adamczyk, ale najpierw nie oddał strzału z piątego metra, a po chwili jego uderzenie przeleciało tuż obok bramki. W odpowiedzi przeciwnicy zagrażali naszej bramce po stałych fragmentach gry. Najpierw po rzucie rożnym jeden z nich, z główki uderzył tuż obok dalszego słupka, a po chwili w podbramkowym zamieszaniu, sytuacyjne uderzenie z pola karnego świetnie na rzut rożny sparował Jakub Pondel. Na gola się nie zanosiło, ale gol w tym meczu padł. Padł w 27 minucie. W końcu naszej ekipie udało się dłużej przy piłce utrzymać i stworzyć akcję bramkową. Jankowski z prawej strony zgrał piłkę przed pole karne do Kusza, a ten precyzyjnym strzałem z przy dalszym słupku zaskoczył kipera przeciwników. 1:0. Niestety nasza radość znów nie trwała długo i tak samo jak w Kaszowie, szybko rywale doprowadzili do wyrównania. Jagodziński trochę bezmyślnie zagrał piłkę ręką przed w okolicach 25 metra od własnej bramki. Sędzia nie tylko podyktował rzut wolny, ale przede wszystkim pokazał naszemu wahadłowemu żółty kartonik. Piłka z rzutu wolnego była bita mocno, po drodze nikt futbolówki nie wybił i nasz zasłonięty bramkarz ją przepuścił. 1:1. Do przerwy mimo akcji zaczepnych z obu stron, wielu konkretów nie było i skończyło się na remisie - 1:1.
W przerwie trener Pondel nie miał powodu, żeby kogoś zmieniać, bowiem jego zespół toczył z liderem tabeli naprawdę wyrównany bój. W drugą odsłonę też lepiej wszedł i już w 47 minucie miał rzut karny na 2:1. Do piłki podszedł ten, który w Kaszowie tydzień temu trafił, czyli Mackiewicz, ale teraz (tak samo jak Robert Lewandowski w meczu z Meksykiem) nie trafił. A dokładniej jego niezbyt wysokich lotów strzał świetnie bramkarz przyjezdnych obronił. W odpowiedzi mogliśmy gola stracić, ale w zamieszaniu pod naszą bramką rywal uderzył tuż obok bramki. Na szczęście nasz zespół dalej wierzył w odwrócenie losów spotkania i w 61 minucie dopiął swego. Szybko rozegrany rzut wolny przed polem karnym przeciwników. Mackiewicz zagrał prostopadłe podanie do Miklasa, a ten podciął piłkę nad wychodzącym z bramki golkiperem i wpakował piłkę do siatki tuż przy słupku. 2:1. Nie minęło 120 sekund, a Widawa jak to ostatnio ma w zwyczaju sprokurowała sytuacje na remis. Był to rzut karny, którego zrobił Chmielak. Do piłki podszedł napastnik rywali i pewnym strzałem pokonał J.Pondla. 2:2. W 65 minucie trener Widawy dokonał pierwszej zmiany a Adamczyka zastąpił Bryś no i Bryś mógł, a nawet powinien zanotować "wejście smoka". Świetnym prostopadłym podaniem obsłużył go Kusz, a ten mając przed sobą tylko bramkarza, 20 metrów wolnej przestrzeni, fatalnie wypuścił sobie piłkę i w ostatniej chwili uderzył wprost w golkipera. 100% sytuacja zemściła się kilka minut później po drugim rzucie karnym dla rywali, który został zrobiony przez Karczewskiego (ten pojawił się na murawie w 70 minucie za Glinkę). "Jedenastka" znów nie została "wyczuta" przez bramkarza i na prowadzenie wyszli przyjezdni. Mieliśmy więc 12 minut do końca spotkania i rzuciliśmy wszystkie siły do ataku. Rywale jednak dobrze się bronili i raz po raz wyprowadzali groźne kontry. Po jednej z nich żółtą kartkę za faul otrzymał Chmielak, a po drugiej piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił Karczewski. W 80 minucie to my przeprowadziliśmy bardzo dobrą kontrę, po której sędzia powinien pokazać czerwoną kartkę obrońcy. Jankowski wygrał pozycję ze stoperem na na 20 metrze od bramki i został przez niego powalony. Sędzia użył gwizdka, wyciągnął kartkę z kieszeni, ale ku zdziwieniu Widawy i jej kibiców był to tylko żółty kartonik. Była to nie pierwsza dziwna decyzja arbitra w tym meczu, ale ta naszym zdaniem była po prostu błędna. Jeśli zawodnik ma przed sobą tylko bramkarza, ze środka wychodzi w sytuacji sam na sam, mając kolejnych obrońców za sobą to czerwo jest obowiązkiem. Nie pierwszy jednak raz w tym sezonie arbitrzy się na naszą niekorzyść pomylili. Nie mówimy, że byśmy chwilę po czerwonej kartce strzelili gola na 3 czy 4 do 3, ale na pewno rywal miałby utrudnione zadanie i nie mógłby w końcowej fazie meczu łatwo nas kontrować. Po takiej właśnie kontrze w 85 minucie Gądkowice strzeliły czwartego gola. Zagranie z prawej strony na linię szesnastego metra, a zawodnik przeciwników nieatakowany precyzyjnym strzałem przy słupku nie dał szans J.Pondlowi. 2:4. Mimo dwóch bramek straty nadal walczyliśmy o przynajmniej remis w tym starciu i w 88 minucie strzeliliśmy gola kontaktowego. W zamieszaniu przed polem karnym przeciwników. Strzał Kusza został zablokowany. Przy dobitce Dzietczyka zarówno on, jak i obrońca padli na murawę, ale odnalazł się tutaj Karczewski, który ciętym uderzeniem przy słupku zaskoczył bramkarza. 3:4. W końcówce gola mogły strzelić obie strony, ale to lider tabeli zamknął ten mecz po kontrataku i zbyt mocno biernej postawie naszych defensorów. Karczewski dał się łatwo oszukać zwodem w polu karnym, a napastnik technicznym uderzeniem obok wychodzącego J.Pondla trafił na 5:3. Końcówka tego meczu, a nawet cała druga połowa była niezwykle emocjonująca. Niestety przegrywamy ją 4:2 i finalnie kończymy sezon porażką.
Niestety jak nie wykorzystuje się swoich szans w meczu z liderem, to się ten mecz przegrywa. Mimo, że byliśmy skazywani na pożarcie to jednak udało nam się swojego przeciwnika postraszyć, a przy odrobinie szczęścia (lepszej dyspozycji poszczególnych graczy) być może byśmy kończyli mecz z punktami. To nam się jednak nie udaje. Rywal był bardziej konkretny i to on umacnia się na fotelu lidera. Rywalom za wygraną należą się gratulacje i życzymy im powodzenia w dalszej części sezonu. Naszym zawodnikom dziękujemy za walkę i liczymy, że po dobrze przepracowanych przygotowaniach zimowych, wiosną przyniosą kibicom przy Kominiarskiej jeszcze więcej pozytywnych emocji.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Plon Gądkowice 3:5 (1:1)
Bramki: Kusz, Miklas, Karczewski
Rozkład bramek:
1:0 - Kusz as. Jankowski (27 minuta)
1:1 - gol dla Plonu (30 minuta)
2:1 - Miklas as. Mackiewicz (61 minuta)
2:2 - gol dla Plonu (63 minuta - rzut karny)
2:3 - gol dla Plonu (77 minuta - rzut karny)
2:4 - gol dla Plonu (81 minuta)
3:4 - Karczewski bez asysty (88 minuta)
3:5 - gol dla Plonu (90+4 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR): Miłosz Jagodziński (87' Łukasz Wiraszka), Sebastian Glinka (72' Kuba Karczewski), Konrad Chmielak (K), Daniel Garbaty, Kapcer Bereda (78' Rafał Dzietczyk); Marcin Mackiewicz (85' Mateusz Hołyński), Kamil Kusz; Piotr Miklas, Jakub Jankowski, Maciej Adamczyk (66' Jakub Bryś)
Żółte kartki: Mackiewicz (faul), Jagodziński (zagranie piłki ręką), Chmielak (faul), J.Pondel (krytyka orzeczeń sędziowskich)