A-klasa: Popis nieskuteczności, ale z przełamaniem!
W minioną niedzielę nasz pierwszy zespół rozegrał spotkanie ligowe w ramach dziewiątej kolejki w grupie II wrocławskiej A-klasy. "Widawianie" przed własną publicznością podejmowali Orła Prusice i po dobrym spotkaniu mogli świętować wygraną - 4:0.
9 października 2022 przy Kominiarskiej rozgrywaliśmy dziewiąte spotkanie w rundzie jesiennej w A-klasie. Rywalem Widawy był spadkowicz z klasy okręgowej - Orzeł Prusice. Zespół ten posiadał dwa oczka więcej od naszej drużyny, a więc to on był stawiany w roli faworyta. My jednak chcieliśmy w końcu się przełamać i wygrać pierwszy mecz po sześciu spotkaniach bez wygranej.
Do tego zadania oddelegowany był zupełnie inny skład niż ten z meczu Wszemirowem. Zawieszonego za czerwoną kartkę Michała Pondla na ławce rezerwowych zastąpił Tomasz Słowiński, a do pierwszego składu po dłuższych i krótszych nieobecnościach wrócili Jakub Jankowski, Miłosz Jagodziński, Kamil Kusz i Maciej Adamczyk. Na ławce rezerwowych zasiedli Arkadiusz Pawlak, Jakub Bryś, Robert Papiewski i Rafał Dzietczyk, a angaż w drugiej drużynie znaleźli Łukasz Wiraszka i Sebastian Glinka. Cel na ten mecz był prosty - zrobić wszystko, żeby się przełamać.
Od samego początku ruszyliśmy do ataku i już w pierwszej swojej akcji otworzyliśmy wynik spotkania. Kacper Bereda z lewej strony zacentrował piłkę w pole karne do Jakuba Jankowskiego. Po drodze futbolówki nie wybił żaden z obrońców gości i nasz napastnik z zimną krwią, w sytuacji sam na sam z bramkarzem - trafił do siatki. 1:0. Po strzelonym golu kilka razy naszej bramce zagroziły Prusice, ale nasz bardziej lub mniej pewnie radził sobie z ich uderzeniami nasz bramkarz. Ten wyjął rzut wolny bity przez kapitana Orła, obronił też sytuacyjny strzał z pola karnego i dwukrotnie na raty interweniował po uderzeniach zza pola karnego. No i to byłoby na tyle akcji przyjezdnych w pierwszej połowie. Do jej końca na boisku groźniejsza była nasza drużyna, która grała z polotem i chęcią do strzelania kolejnych goli. W 20 minucie błąd na obrońcy wymusił Maciej Adamczyk, ale finalnie przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem. Chwilę później po uderzeniu Bartosza Dworaczyka zza pola karnego bramkarz z trudem zbił piłkę na rzut rożny. Za trzecim podejściem w końcu trafiliśmy do siatki. W 29 minucie w zamieszaniu pod bramką przeciwników zimną krew zachował Kamil Kusz i strzałem po ziemi, między nogami golkipera podwyższył prowadzenie "Widawian". 2:0. Po chwili swojego drugiego gola mógł strzelić Jankowski, ale po centrze Beredy z lewej strony, z pierwszej piłki oddał strzał tuż nad poprzeczką. W 38 minucie trzecia bramka padła. W polu karnym Dworaczyk utrzymał futbolówkę i zgrał ją do nadbiegającego Daniela Garbatego, a ten ładnym strzałem bez przyjęcia, pod poprzeczkę trafił na 3:0. W międzyczasie nasz zawodnik otrzymał żółtą kartkę i był to przebywający na ławce rezerwowych Arkadiusz Pawlak, który skrytykował pracę sędziego. Do końca pierwszej połowy mogliśmy, a raczej powinniśmy strzelić jeszcze z dwa gole. Najpierw w sytuacji sam na sam z bramkarzem Bereda uderzył wprost w bramkarza, a dobitka Adamczyka przeleciała obok bramki. Po chwili Dworaczyk mając przed sobą tylko golkipera uderzył tuż obok słupka. Do przerwy prowadziliśmy 3:0 i było to prowadzenie zasłużone.
W drugiej połowie graliśmy mocno chaotycznie, ale z tego chaosu tworzyliśmy sobie 100% sytuacje. Niestety też wybornie je marnowaliśmy, a przodował w tym Dworaczyk, którzy nie wykorzystał trzech sytuacji sam na sam z bramkarzem. Najpierw będąc w polu karnym strzelił wprost w niego. Po chwili poza polem karnym strzelił wprost w niego, a za trzecim razem podciął nad nim piłkę i ta przeleciała tuż obok bramki. Dobrych okazji nie wykorzystali również Jankowski i Adamczyk. Strzał pierwszego z najbliższej odległości ofiarnie obronił bramkarz. Uderzenie drugiego z pola karnego golkiper wyłapał na raty. Nie możemy jednak napisać, że nasi przeciwnicy nie atakowali i nie mieli swoich akcji. Z ich zagraniami dobrze jednak radziła sobie nasza defensywa. W 75 minucie w końcu przełamaliśmy niemoc strzelecką. Suchański zabrał się z piłką na własnej połowie i popędził z nią w pole karne przeciwników. Tam zachował zimną krew i odegrał "balon" do będącego na 8 metrze Jankowskiego, który pewnym strzałem skompletował dublet, trafiając na 4:0. Po tym trafieniu trener Słowiński zaczął hurtowo dokonywać zmian. Mackiewicza zastąpił Pawlak, Jankowskiego - Bryś, Adamczyka - Papiewski, a Kusza - Dzietczyk. Rezerwowi trochę zamieszania pod bramką przeciwników stworzyli, ale nie byli w stanie podwyższyć swojego prowadzenia. W końcówce spotkania przeciwnicy mieli dwie wyśmienite okazje na strzelenie gola. Najpierw po rzucie rożnym i główce jednego z ich zawodników futbolówkę zmierzającą do pustej bramki na linii bramkowej wybił Chmielak, a po chwili swój dobry mecz dwoma wyśmienitymi interwencjami ukoronował Jakub Pondel. Najpierw obronił on sytuacyjny strzał z pięciu metrów, a po chwili wyłapał dobitkę zza pola karnego. Skończyło się zatem na wygranej Widawy - 4:0.
Po serii sześciu meczów bez zwycięstwa w końcu udaje nam się zwyciężyć i jest to wygrana w pełni okazała. Nasi zawodnicy pokazali charakter, wolę walki i chęci do gry. Niestety skuteczność musimy poprawić, ale od tego mamy treningi. Te w przyszłym tygodniu tradycyjnie we wtorek i czwartek, a już dzisiaj kolejny mecz z Lotnikiem Twardogóra.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Orzeł Prusice 4:0 (3:0)
Bramki: 2x Jankowski, Kusz, Garbaty
Rozkład bramek:
1:0 - Jankowski as. Bereda (2 minuta)
2:0 - Kusz bez asysty (29 minuta)
3:0 - Garbaty as. Dworaczyk (38 minuta)
4:0 - Jankowski as. Suchański (75 minuta)
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Daniel Garbaty, Konrad Chmielak (K), Mateusz Suchański, Kacper Bereda; Marcin Mackiewicz (75' Arkadiusz Pawlak), Kamil Kusz (85' Rafał Dzietczyk); Maciej Adamczyk (80' Jakub Bryś), Jakub Jankowski (83' Robert Papiewski), Bartosz Dworaczyk
Żółta kartka: Pawlak (30' - krytyka orzeczeń sędziowskich)