A-klasa: Niewykorzystana gra w przewadze
W przedostatni weekend czerwca pierwszy zespół Widawy rozgrywał ostatni mecz ligowy w sezonie 2022/2023 przed własną publicznością. Rywalem "Widawian" był Sokół Kaszowo. Niestety nie udało nam się w tym meczu zwyciężyć, a spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
W bardzo ciepłe niedzielne przedpołudnie pierwsza drużyna Widawy rozgrywała ostatni mecz na Tomtex Park w sezonie 2022/2023. Drużyna Michała Pondla grała z Sokołem Kaszowo i pragnęła w tym starciu zdobyć komplet oczek, tym samym wygrywając czwarty mecz z rzędu. Kadra na to spotkanie nie była zła, a zabrakło w niej w zasadzie takich zawodników jak Jakub Bryś, Kamil Gołdyn czy Damian Kacica. Skład ze zwycięskiego starcia z Parasolem nie różnił się jakoś znacznie. Gołdyna na prawym wahadle zastąpił Maciej Adamczyk, a Brysia na środku obrony, powracający do gry - Sebastian Glinka.
Początek spotkania należał do Widawy. Graliśmy z pazurem, chcieliśmy szybko wyjść na prowadzenie i to nam się udało. Już w 8 minucie wpisaliśmy się na listę strzelców. Kamil Kusz świetnym podaniem uruchomił Jakuba Jankowskiego, a ten uderzeniem z powietrza, obok bramkarza, od słupka dał prowadzenie 1:0. Dwie minuty później mogliśmy prowadzić 2:0. Po zagraniu Jankowskiego w dobrej sytuacji odnalazł się Kusz, ale jego strzał z 11 metra świetnie obronił bramkarz. My nie strzeliliśmy drugiego gola i rywal w pierwszej, konkretnej swojej akcji doprowadził do wyrównania. Kontratak. Nasi obrońcy poszli na raz, a dynamicznym lewoskrzydłowy Sokoła świetnie podał piłkę z lewej flanki na przedpole. Do tej dopadł jego kolega i strzałem niemalże do pustej bramki trafił na 1:1. Mimo straconej bramki staraliśmy się wrócić na właściwe tory i w 15 minucie zagroziliśmy bramce przeciwników po raz kolejny. Miłosz Jagodziński wykorzystał błąd obrońcy i bramkarza i stanął sam na sam z pustą bramką. W ostatniej chwili za nogę pociągnął go golkiper i mieliśmy rzut karny. Mieliśmy też czerwoną kartkę dla golkipera. Z jednej strony sytuacja stawała się komfortowa, bo wiedzieliśmy, że będziemy grali ok 70 minut w przewadze zawodnika. Z innego punktu widzenia były obawy, że tak jak w poprzednich starciach sezonu z Korzeńskiem czy Parasolem - gry w przewadze nie wykorzystamy. Mieliśmy jednak rzut karny. Na murawie pojawił się rezerwowy bramkarz i od razu został bohaterem swojej ekipy. Do rzutu karnego podszedł po pierwszy w tym sezonie - Jankowski, ale jego strzał świetnie bramkarz wyciągnął. To nie był jednak koniec akcji w wykonaniu naszego zespołu. Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze trzy groźne sytuacje. Najpierw Jankowski po wyminięciu golkipera oddał zbyt mało precyzyjny strzał i w ostatniej chwili piłkę sprzed linii bramkowej wybił jeden z obrońców. Później strzał Kusza sprzed pola karnego nad poprzeczkę odbił bramkarz. Swoją akcję miał również Dmytro Krasovskyi, ale w ostatniej chwili ofiarnie jego uderzenie wślizgiem zablokował jeden z obrońców. Nie potrafiliśmy do przerwy wyjść na prowadzenie i doprowadziliśmy do sytuacji, w której przeciwnik miał kilka okazji, żeby trafić do siatki. Fakt faktem Jakub Pondel dużo pracy nie miał, ale rywale głównie po akcjach z lewej strony czy stałych fragmentach gry oddawali groźne strzały, które przelatywały obok lub nad bramką. Do przerwy remis - 1:1 i liczyliśmy na to, że z czasem grający w osłabieniu przeciwnik "spuchnie", a my dopniemy swego i przypieczętujemy wygraną.
Druga połowa zaczęła się w naszym wykonaniu anemicznie. Niby mieliśmy optyczną przewagę, ale za "Chiny Ludowe" nie potrafiliśmy zaskoczyć dobrze dysponowanej defensywy Kaszowa. Impas przełamał w niekonwencjonalny (czyli w swój sposób) - Maciej Adamczyk. Piłkę na bok zagrał mu Marcin Mackiewicz, a ten długo się nie zastanawiał i wrzucił futbolówkę na pole karne. Ta wrzutka zamieniła się w centrostrzał, który przelobował bramkarza i od 55 minuty prowadziliśmy 2:1. Pięć minut później trener Michał Pondel chciał podkręcić tempo tego meczu i wpuścił na murawę dwóch "świeżych graczy". Za Rafała Dzietczyka wszedł Piotr Miklas, a Dmytro Krasovskyiego zmienił Dmytro Kolmyk. Niestety te roszady początkowo nie dały impulsu, a nasz zespół zamiast zdominować przeciwnika, dawał mu organizować akcje zaczepne. Po jednej z takowych i oczywiście naszych prostych błędach (strata w środku, Glinka dał się łatwo rywalowi minąć, a Chmielak naprawiał akcję faulem, po którym otrzymał żółty kartonik). Mieliśmy 65 minutę i rzut wolny z prawej strony. Jeden z przeciwników świetnie wrzucił piłkę na dalszy słupek. Tam krycie uciekło Glince, a nasz bramkarz nie wyskoczył do centry. Rywal zgrał piłkę głową do środka, gdzie kolejny z naszych obrońców nie upilnował rywala, który z metra skierował "balon" do "pustaka". 2:2. Szok, niedowierzanie, ale taka była ta niedzielna rzeczywistość. Po tym trafieniu nadal przeciwnicy prostymi środkami starali się oddalać zagrożenie od własnej bramki, ale z czasem bronili się coraz to głębiej. Nam to mocno przeszkadzało, bo grając pod presją - nie potrafiliśmy swoich akcji rozgrywać w sposób cierpliwy. Popełnialiśmy proste błędy i bramkarz rywali nie miał de facto za dużo pracy. Trener Pondel chcąc zmienić oblicze spotkania zaczął dokonywać kolejnych zmian. W 70 minucie za Glinkę na placu boju zameldował się Bartosz Dworaczyk. Później Macieja Adamczyka zmienił Kacper Bereda, a Kamila Kusza - Robert Papiewski. Nieco zamieszania się po tych roszadach zrobiło, ale dopiero w ostatnich 10 minutach przycisnęliśmy swoich oponentów. Ci ofiarnie się bronili, a my marnowaliśmy akcję za akcją. Papiewski uderzył obok dalszego słupka. Po próbach Kolmyka z pola karnego dwukrotnie mieliśmy rykoszet i futbolówka po nich o centymetry mijała bramkę. Świetną sytuację miał też Jankowski. Po rzucie wolnym bitym przez Mackiewicza bramkarz z trudem odbił "balon" do boku. Do tej piłki dopadł najlepszy strzelec Widawy w tym sezonie, ale zamiast uderzać lewą nogą, to uderzył prawą i przeniósł futbolówkę nad niemalże pustą bramką. Mimo prób, piłka do bramki wpaść nie chciała i skończyło się na remisie - 2:2.
Ten rezultat chluby nam nie przynosi, bowiem nie potrafiliśmy przez 75 minut wykorzystać gry w przewadze. Trzeba jednak docenić poświęcenie Kaszowa, który grał mądrze, bronił się ofiarnie i wyszarpał dla siebie ten remis. Nie wygraliśmy zatem ostatniego meczu ligowego przed własną publicznością w sezonie 2022/2023. Seria spotkań bez porażki została jednak przedłużona i pozostał nam już tylko jeden, jedyny mecz - z Plonem Gądkowice.
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Sokół Kaszowo 2:2 (1:1)
Bramki: Jankowski, Adamczyk
Rozkład bramek:
1:0 - Jankowski as. Kusz (8 minuta)
1:1 - gol dla Kaszowa (13 minuta)
2:1 - Adamczyk as. Mackiewicz (55 minuta)
2:2 - gol dla Kaszowa (65 minuta)
*W 17 minucie Jakub Jankowski nie wykorzystał rzutu karnego
Skład: Jakub Pondel (BR); Maciej Adamczyk (75' Kacper Bereda), Sebastian Glinka (70' Bartosz Dworaczyk), Konrad Chmielak, Daniel Garbaty, Miłosz Jagodziński; Marcin Mackiewicz (K), Rafał Dzietczyk (60' Piotr Miklas), Kamil Kusz (76' Robert Papiewski); Jakub Jankowski, Dmytro Krasovskyi (60' Dmytro Kolmyk)
Żółte kartki: Chmielak (65' faul), Dworaczyk (73' faul)
Na koniec prezentujemy skrót spotkania ze strony drużyny Sokoła Kaszowo, który stworzył Pan Kazimierz Gil. Zachęcamy do oglądania.
Komentarze