A-klasa: Lider ze Żmigrodu zatrzymany!
W poprzednią niedzielę Tomtex Widawa Wrocław rozegrał mecz w ramach VI kolejki spotkań w grupie II wrocławskiej A-klasy. "Widawianie" na Tomtex Park podejmowali mającego komplet punktów, lidera tabeli - Piast II Żmigród. Po meczu walki nasz zespół uzyskał remis z wyżej notowanym przeciwnikiem, w końcówce mając szansę na zgarnięcie pełnej puli.
W bardzo pogodne niedzielne przedpołudnie, w ostatnią niedzielę września (24.09) Tomtex Widawa Wrocław przed własną publicznością podejmował Piast II Żmigród. Beniaminek, który był zarazem liderem grupy II z kompletem punktów i imponującym bilansem 29:8. My do tego starcia podchodziliśmy po dwóch bolesnych porażkach i meczach, w których po prostu zagraliśmy słabo. Można było zwalać też na nieoptymalną sytuację kadrową, która na starciu z liderem była nieco lepsza. Do kadry powrócili Marcin Mackiewicz, Kamil Kusz, Robert Papiewski, Rafał Dzietczyk i Damian Kacica. Znalazł się w niej również Adam Jakubowski. Z różnych przyczyn nie zagrać nie mogli Piotr Miklas, Kamil Gołdyn, Brajan Szendzielorz, Tomasz Lamek i Jakub Jankowski. W pierwszym składzie mieliśmy kilka roszad. Obrona z Prusic pozostała w zasadzie niezmieniona. Zamiast Dmytro Krasovskyiego w bloku obronnym zagrał Sebastian Glinka. "Młody Dima" zagrał natomiast w ataku obok Kuby Sawickiego. W pomocy za nieobecnych Szendzielorza i Miklasa - wskoczyli Kusz i Mackiewicz, a na ławce zasiadł Dmytro Kolmyk wraz z Jakubem Pondlem i wcześniej wspomnianymi Dzietczykiem, Kacicą, Papiewskim i Jakubowskim.
Mimo roszad cel był prosty - sprawić niespodziankę i zrobić wszystko, żeby punkty pozostały przy Kominiarskiej. Nie było jednak o to łatwo, bo to Żmigród był przecież niekwestionowanym faworytem.
Od samego początku jednak nikt tutaj nie zamierzał uskuteczniać "Obrony Jasnej Góry". Nasz zespół starał się grać ofensywnie i nie dał się zdominować rywalowi. Ten być może częściej operował z piłką przy nodze, ale nie grał dobrze w ataku pozycyjnym. Wszystkie akcje robił sobie po szybkich kontrach czy stałych fragmentach gry, które w większości "wypracowywali" nasi defensorzy. Na szczęście nic wielkiego się po nich nie wydarzyło, chociaż kilka razy zagotowało się pod bramką Przybycina. My nie chcieliśmy pozostawać dłużni. Dobrze piłki rozprowadzał Kusz, a trzy okazje na zakończenie akcji strzałem lub wyłożenie futbolówki koledze miał Krasovskyi. Podejmował jednak nieoptymalne decyzje. W 17 minucie decyzja była jednak optymalna, lecz była to też decyzja Kusza, który zachował spryt w polu karnym i szczupakiem skierował piłkę obok zdezorientowanego golkipera gości. 1:0. Po tym trafieniu chcieliśmy iść za ciosem, ale nasze akcje nie były dobrze rozwiązywane. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gracze lidera, ale nadal na zbyt wiele pozwalaliśmy im sami. W 30 minucie napastnik rywali stanął oko w oko z Przybycinem i przegrał ten pojedynek. Pięć minut później nasz golkiper nie miał już szans. Wrzutka z bocznego sektora z rzutu wolnego. Nasi obrońcy się nie porozumieli i żaden z nich nie zagłówkował. Do futbolówki dopadł przeciwnik i ładnym strzałem z przewrotki z piątego metra wyrównał stan rywalizacji. Do końca pierwszej połowy wydarzyły się jeszcze cztery rzeczy. Żółte kartki za faule otrzymali Zawada oraz Hejtota. Kusz obił bramkarza przeciwników, a świetnie piłkę nad poprzeczką po rzucie wolnym przeniósł Przybycin. Do przerwy mieliśmy 1:1 i był to w zasadzie rezultat zasłużony.
W przerwie ważne było, żeby zachować odpowiedni poziom koncentracji i niestety nie zawsze nam się to udawało. Rywale dalszym podaniem potrafili wymusić błędy na naszych obrońcach i stąd Piast miał sporo rzutów różnych. Na nasze szczęście albo dobrze zagrożenie oddalali obrońcy albo rywale uderzali nad poprzeczką. My częściej staraliśmy się uderzać z dystansu - Kusz trafił w bramkarza, Zawada natomiast posłał "balon" nad poprzeczką. Mieliśmy też jedną wybitną okazję (taką samą jak Piast w pierwszej połowie). Miękka wrzutka Kusza zza plecy obrońców w kierunku...Mackiewicza, który znalazł się w sytuacji sam na sam i z powietrza uderzył w bramkarza. W odpowiedzi po jednym z rzutów różnych - Przybycin sytuacyjnie odbił piłkę na słupek. Wynik był otwarty, dużo było walki i naprawdę mecz mógł się kibicom podobać. Obie strony zamierzały zgarnąć pełną pulę i zaczęły dokonywać zmian. U nas na murawie zameldowali się Papiewski, Dzietczyk i Kolmyk, a z murawy zeszli Krasovskyi, Mackiewicz i Sawicki. W międzyczasie żółtymi kartonikami zostali ukarani Mackiewicz i Jagodziński, a drugą żółtą kartkę otrzymał jeden z graczy przyjezdnych. W ostatnich minutach mogliśmy to wykorzystać. Świetna centra Jagodzińskiego z prawej strony. Papiewski urwał się obrońcom, ale jego uderzenie z główki przeleciało tuż nad poprzeczką. Bramkarz nawet nie drgnął, a do gola zabrakło niewiele. Po tej sytuacji sędzia skończył mecz i sensacja stała się faktem. Widawa jako pierwsza w tym sezonie zatrzymała lidera. ;
A-klasa:
Tomtex Widawa Wrocław - Piast II Żmigród 1:1 (1:1)
Bramka: Kusz
Rozkład bramek:
1:0 - Kusz as. Mackiewicz (17 minuta)
1:1 - gol dla Piasta (36 minuta)
Skład: Kacper Przybycin (BR); Miłosz Jagodziński, Sebastian Glinka, Tomasz Nowicki, Rafał Padiasek, Adrian Hejtota; Dominik Zawada, Marcin Mackiewicz (78' Rafał Dzietczyk), Kamil Kusz (90' Damian Kacica); Kuba Sawicki (80' Dmytro Kolmyk), Dmytro Krasovskyi (75' Robert Papiewski)
Niewykorzystane zmiany: Jakub Pondel, Adam Jakubowski
Żółte kartki: Zawada (30' faul), Hejtota (45' faul), Mackiewicz (66' faul), Jagodziński (73' faul)
Nasz zespół w dużym stopniu zrehabilitował się za poprzednie słabsze spotkania. Udowodnił, że mimo młodego i niezgranego składu, przy odpowiednim nastawieniu jest walczyć jak równy z równym nawet z ekipą lidera. Nie może jednak na tym poprzestawać. Jak mówi nasz trener - teraz zaczynają się mecze z cyklu: "must have". Pierwszy już w niedzielę o 15 w Skarszynie, gdzie pojedziemy powalczyć o drugie wyjazdowe zwycięstwo tej jesieni. Wiemy jednak, że łatwo nie będzie.