A-klasa: Brak konkretów = brak punktów
Drugi zespól w minioną niedzielę grał o 10, a "Jedynka" swój mecz rozgrywała o 17 w Obornikach Śląskich. Starcie z wyżej notowanym przeciwnikiem gracze Michała Pondla przegrali, ale naprawdę nie byli gorszym zespołem.
Do pobliskich Obornik Śląskich pojechaliśmy z myślą, żeby zapunktować. Wiedzieliśmy, że rywal w piłkę grać potrafi i przed własną publicznością radzi sobie bardzo dobrze, ale my chcieliśmy poradzić sobie równie dobrze by zgarnąć pełną pulę. Niestety kadra, którą miał do dyspozycji trener Michał Pondel była mocno zdziesiątkowana kontuzjami, chorobami i wyjazdami. Z tych oto powodów nie mogli zagrać Robert Papiewski, Rafał Dzietczyk, Brajan Szendzielorz, Kuba Sawicki, Tomasz Nowicki, Łukasz Wiraszka czy Marcin Mackiewicz. Niestety też Kamil Kusz, który do Obornik pojechał mógł zagrać tylko pierwszą połówkę. Na ławce rezerwowych zasiedli zatem Piotr Miklas, Kamil Gołdyn, Kacper Przybycin, czyli bramkarz, który musiał przebrać się jako zawodnik z pola, a także Tomasz Słowiński, który znalazł się w meczowej kadrze pierwszy raz od ponad roku czasu.
Mimo tych sporych braków mecz był naprawdę zacięty. Gospodarze od początku chcieli narzucić swój styl gry, ale nasi zawodnicy bardzo dobrze się bronili. Najwięcej zamieszania rywale robili po stałych fragmentach gry (głównie rzutach rożnych).  Po jednym z takowych powinni strzelić gola w 10 minucie, ale z bliska nasz bramkarz do spółki z obrońcami interweniowali. W odpowiedzi uczknąć mógł coś Dmytro Kolmyk, ale mając przed sobą tylko bramkarza nie uderzył z powietrza, długo zwlekał z oddaniem strzału i rywale zażegnali niebezpieczeństwo. W kolejnej akcji Bór odpowiedział. Dziecinnie ominąć dał się w polu karnym Sebastian Glinka, a lewoskrzydłowy gospodarzy świetnie zagrał piłkę na 12 metr do niepilnowanego kolegi. Ten miał przed sobą niemalże pustą bramkę, ale fatalnie skiksował i grę od bramki zaczął Jakub Pondel. Gra się w pewnym momencie wyrównała i też my zaczęliśmy śmielej atakować. Brakowało jednak konkretów. Tutaj Jakub Jankowski był przyblokowany. Gdzie indziej uderzył obok bramki. Dominik Zawada strzelił wprost w bramkarza, a Tomasz Lamek strzału nie oddał. Nam nie udało się ukłuć i to się zemściło. Szybki atak miejscowych. Napastnik rywali decyduje się na solową akcję przerzucając piłkę nad Glinką. Ten we własnym polu karnym zachowuje się źle. Kopie przeciwnika i sędzia wskazuje na jedenasty metr. Rzut karny zostaje zamieniony na gola w sposób pewny i mamy otwarcie wyniku. 1:0. Po chwili znów staramy się odpowiedzieć, znów przebywamy na połowie przeciwników, ale brakuje dobrych wrzutek czy dobrych strzałów, chociaż jeden taki Kusza był i bramkarz po nim z trudem odbił piłkę na rzut rożny. Niestety znów zabrakło konkretów, czyli tego czego nie brakowało Borowi. W 30 minucie zespół ten wypracował sobie rzut rożny. Dobrze go rozegrał i jeden z rywali oddał strzał na tyle mocny, że piłka przełamała ręce naszemu bramkarzowi i wpadła do sieci tuż przy słupku. 2:0. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i czuliśmy spory niedosyt, bo przeciwnicy, chociaż mieli większe posiadanie futbolówki, więcej stałych fragmentów to nie wykreowali sobie na tyle dobrych szans. Byli jednak konkretni i tacy chcieliśmy być my w drugiej części gry.
Na drugą połówkę wyszliśmy już bez Kusza, którego zmienił Gołdyn wchodząc na prawe skrzydło. Do środka powędrował Jagodziński. Nasza gra była odważna. Graliśmy wyżej i staraliśmy się różnymi sposobami zaskoczyć defensywę Obornik Śląskich. Ta dobrze się broniła, ale też i my nadal podejmowaliśmy nieoptymalne decyzje. Najgroźniejszą okazję wykreowaliśmy sobie w 60 minucie. Hejtota świetnie wrzucił piłkę z lewej strony na pole karne. Tam adresatem podania był Kolmyk, którego uderzenie zza zasłony zrobionej z obrońcy kapitalnie obronił bramkarz. Z czasem im graliśmy wyżej, tym rywale groźniej kontratakowali. Na nasze szczęście nie byli w stanie podwyższyć prowadzenia. Po godzinie gry trener Michał Pondel zaczął dokonywać kolejnych zmian, chcąc dać impuls w grze ofensywnej. Miklas wszedł za Hejtotę. Przybycin za Kolmyka, a za Glinkę pojawił się Słowiński. Mimo kilku okazji, źle rozwiązanych nie udało nam się strzelić gola. W międzyczasie w 86 minucie mogliśmy gola stracić. Złe rozegranie rzutu rożnego i szybki kontratak gospodarzy. Lamek biegnie przeszło 60 metrów za przeciwnikiem i wykonuje czysty wślizg w polu karnym. Sędzia prowadzący ten mecz bardzo dobrze, popełnia naszym zdaniem błąd i dyktuje drugi rzut karny. Mamy też żółty kartonik za faul. Z decyzją nie zgadza się Lamek i otrzymuje drugi żółty kartonik za krytykę. Tym samym kończymy mecz w dziesięciu, ale na szczęście nie z trzecim golem straconym. "Jedenastka" została wykonana zbyt lekko i bardzo dobrze wybronił ją J.Pondel. W końcówce meczu próbujemy prostymi środkami zrobić nieco zamieszania pod bramką przeciwników, ale nadal brakuje konkretów. Jedyny konkret to żółta kartka dla Zawady za przerwanie korzystnej sytuacji. No i na tyle. Nie gramy złego meczu w Obornikach Śląskich, ale błędy w pierwszych 45 minutach powodują, że przegrywamy 0:2.
Rywalom gratulujemy wygranej, a sami przygotowujemy się do kolejnego starcia, które odbędzie się już w najbliższą niedzielę na Tomtex Park o godzinie 11:00. Rywalem będzie dobrze nam znany - Płomień Wisznia Mała.
A-klasa:
Bór Oborniki Śląskie - Tomtex Widawa Wrocław 2:0 (2:0)
Rozkład bramek:
1:0 - gol dla Boru (25 minuta - rzut karny)
2:0 - gol dla Boru (30 minuta)
*W 87 minucie Jakub Pondel obronił rzut karny
Skład: Jakub Pondel (BR); Miłosz Jagodziński, Sebastian Glinka (80' Tomasz Słowiński), Rafał Padiasek, Dmytro Krasovskyi, Adrian Hejtota (70' Piotr Miklas); Dominik Zawada, Kamil Kusz (46' Kamil Gołdyn), Tomasz Lamek; Jakub Jankowski, Dmytro Kolmyk (75' Kacper Przybycin)
Żółte kartki: Lamek (86 - faul, 86' - krytyka orzeczeń sędziowskich), Zawada (90' - faul)
Czerwona kartka: Lamek (86' - w konsekwencji dwóch żółtych)